Home Problemy w jedzeniu Jak zmniejszyć neofobię? Czyli co możesz zrobić, by dziecko jadło chętniej!

Jak zmniejszyć neofobię? Czyli co możesz zrobić, by dziecko jadło chętniej!

Autor Zuzia

W poprzednim wpisie o neofobii opowiedziałam Wam, czym to zjawisko tak naprawdę jest i dlaczego w ogóle pojawia się w życiu naszych dzieci.

W kontekście neofobii czasem lepszy jest brak reakcji niż nadmierna, negatywna reakcja.

Dzisiaj obiecałam Wam wpis praktyczny! Opowiem zatem o dwóch sprawach:

  1. Jakie czynniki mogą wpłynąć na to, że moje dziecko łagodnie przejdzie przez etap neofobii?
  2. Jak reagować, co robić, gdy neofobia już do nas zawita?

Najważniejsze, byście pamiętali, że to zjawisko jest normalne, naturalne i może samoistnie zniknąć! Zazwyczaj pojawia się między 2 a 6 rokiem życia. Jest przyczyną zmartwień ogromnej rzeszy rodziców, dziadków, opiekunów itp.!

Jednak nie wszystkie dzieci dotyka w tym samym stopniu. Czy są jakieś czynniki, które mogą zmniejszyć objawy neofobii? Wiele wskazuje na to, że tak!

Zanim przyjdzie neofobia! Jak przygotować na nią dziecko?

Jest kilka rzeczy, które mogą sprawić, że dziecko łagodnie przejdzie przez czas ograniczania różnorodności pokarmowej. Jeżeli jesteś w ciąży, masz w domu noworodka lub dziecko na początku rozszerzania diet – zainwestuj kilka minut i przeczytaj koniecznie te podpunkty 😀

A jeśli Twoje dziecko jest już nieco starsze i nieuchronnie zbliża się do neofobicznego czasu…. sprawdź, czy są czynniki, które będą działały na jego korzyść 😀

1.Karmienie piersią. Skąd ten mechanizm? Dzieci karmione piersią przyzwyczajają się do tego, że mleko ma każdego dnia nieco inny smak, dlatego tak ważne jest, by dieta matki karmiącej nie była uboga! Noworodki w czasie karmienia piersią nie tyle uczą się nowych smaków (matka może jeść czosnek codziennie, a dziecko i tak może go później nie lubić, choć niektóre badania pokazują, że i preferencje smakowe się “przenoszą”), co uczą się różnorodności. A pamiętacie na pewno, że różnorodność to jedna z najważniejszych zasad zdrowego żywienia.  Mieszanka mlekozastępcza zawsze smakuje tak samo, a mleko matki zawsze inaczej. To uczy dzieci, że jedzenie może smakować różnie i nadal być sycące i smaczne (2)

Close-up portrait of sweet newborn baby breastfeeding. Young mother holding her baby on her arms feeding. Happy motherhood concept, indoors shot

2.Wczesne wprowadzenie warzyw i owoców do diety. Zatem nie kaszka, nie kleik, nie budyń – po prostu różne, kolorowe warzywa i owoce. Na początku w najprostszej formie a potem szalejemy z łączeniem smaków, formami przygotowania, konsystencjami, przyprawami, dodatkami! Dziecko po 6. miesiącu może jeść wszystko (choć oczywiście nie naraz :P) poza surowym mięsem, rybą i jajkiem oraz grzybami (5)

3.Jak największa różnorodność smaków poznana do 1. urodzin. Naprawdę to najlepszy moment na urozmaicanie diety! Masło orzechowe? Mleko kokosowe? Ryba w imbirze? Rabarbar? A czemu nie! Pamiętaj, że nawet jeśli Twoje dziecko źle reaguje na nowy smak, nie oznacza to, że na pewno go już nie polubi.

Dzieci potrzebują ok. 8-15 prób zapoznania się z nowym smakiem, zanim będą w stanie go zaakceptować.

Pamiętaj również, że smaki dziecięce są po prostu zmienne… Dzisiaj maluch lubi pomidory a za tydzień już nie… standard 😀

4.Karmienie domowym jedzeniem. Okazuje się dzieci karmione domowym jedzeniem są w większym stopniu chętne do poznawania nowych smaków i tekstur i jadzą bardziej różnorodne warzywa i owoce w ciągu kolejnych 7 lat, niż dzieci karmione słoiczkami (1)

5. Częste proponowanie dziecku niewielkich ilośc pokarmu z talerza rodzica. Zwiększa to ufność dziecka do jedzenia i sprzyja otwartości na nowe smaki. A im więcej dziecko nowych smaków pozna przed neofobią, tym łatwiej ten okres przetrwa.

6. Wczesne wprowadzenie pokarmu w kawałkach lub chociaż z kawałkami. Istnieje co najmniej wrażliwy okres na rozwój umiejętności żucia. Wprowadzenie żywności z kawałkami w lub po 10. miesiącu w badaniach było związane z większą liczbą trudności w karmieniu w wieku 15 miesięcy i później. Zatem kawałki już od 6. miesiąca życia!

sposób na neofobię

7. Poznawanie jedzenia w niezmienionej, naturalnej formie. Zatem wspólne zakupy, oglądanie książeczek dot. jedzenia, gotowanie, krojenie, mieszanie ale również podawanie prostych kompozycji smakowych, np. ugotowana marchewka, ugotowany brokuł, szczególnie na samym początku rozszerzania diety. Pozwólmy dzieciom patrzeć na to, jak powstaje posiłek dla nich! Zanim dziecko zaakceptuje nowy smak, musi dowiedzieć się, jak dany produkt wygląda.

8. Wczesne rozpoznanie trudności sensorycznych. Dzieci z większą wrażliwością sensoryczną mają trudności z akceptacją nowych konsystencji. Te z wrażliwością zapachową, smakową i dotykową bardziej ograniczają swój jadłospis w okresie neofobii i w mniejszym stopniu modelują ilość i różnorodność  owoców i warzyw spożywanych przez matkę. Dlatego tak ważna jest wczesna diagnoza. Jeżeli Twoje dziecko ma trudność z akceptacją nowych konsystencji, wypluwa jedzenie, krztusi się nim, może wymiotuje, lepiej skonsultuj się ze specjalistą – neurologopedą, terapeutą SI.

Pamiętaj jednak, że siła neofobii w ok. ⅔ jest zależna od genetyki! Zatem są sprawy, których nie przeskoczymy. Przestraszyłam Cię?

Sama byłaś niejadkiem? Twój partner do tej pory nie lubi jeść? Boisz się, że przekazaliście swojemu dziecku “geny neofobii”? Nie przejmuj się! Wykorzystaj wszystkie rady i zachowaj spokój. Pamiętaj, że geny to tylko naładowany pistolet. To środowisko decyduje o tym, czy wystrzeli i jakie będą efekty wystrzału. Dzięki różnorodnej diecie, braku nacisku jesteś w stanie zminimalizować szkody.

Gdy neofobia już się pojawi…

To właśnie w okresie neofobii swoje początki mają jedne z najczęstszych problemów z jedzeniem naszych dzieci. To w tym czasie wiele dzieci z cudownych, rozkosznych Małych Smakoszy, zamienia się w tzw. “niejadków”.

Czyżby neofobia (bądź co bądź dar od ewolucji) chciała, byśmy wszyscy byli niejadkami?

<scriptUwierzcie, że ogromny procent rodziców, których dzieci mają trudności w jedzeniu, opowiada mi, że to właśnie ok. 2-3 roku życia ich dziecko nagle przestało jeść! Co działo się później? Rodzice próbowali, starali się, zachęcali, gotowali, namawiali albo w ogóle rezygnowali z proponowania nowych smaków i zamieniali się w tzw. “kucharza na życzenie”. Wspomina o tym również Gonzales w swojej książce “Moje dziecko nie chce jeść”. </script

Neofobia jest zjawiskiem rozwojowym, to znaczy, że nie ma w niej nic dziwnego (choć oczywiście może być uciążliwa…) i może zniknąć tak samo niespodziewanie, jak się zaczęła!

Problem nie leży w samym zjawisku, ale w naszej reakcji na nie.

Martwimy się, że nasze dziecko zaczęło jeść mniej, że nie chce już próbować, że próbuje wykluczyć znane i lubiane do tej pory pokarmy… To frustrujące i nieco przerażające dla rodziców.

Coraz mocniej bowiem zdajemy sobie sprawę z tego, że zdrowe żywienia, zdrowe nawyki to ogromnie ważna sprawa dla naszych dzieci. Po prostu chcemy, by jadły dobrze i wkładany w to masę wysiłku! Przez 2 lata usilnie pokazujemy dzieciom, jakie fajne są warzywa, jakie smaczne jest zdrowe jedzenie….a potem klops. Nagle maluch nie chce tknąć marchewki ani pietruszki!

To może wkurzyć! Ale cóż… ja już wiem, że w rodzicielstwie jest masa wkurzających rzeczy 😀

Jedno, co można zrobić, to dobrze przygotować się na ten moment! Kto wie, może neofobia dzięki temu przebiegnie u Was niemal niezauważalnie? 🙂

Po 1. musisz zdawać sobie sprawę, czym ta neofobia w ogóle jest i kiedy może się pojawić. Dlatego tak ważna była pierwsza część wpisu o neofobii. Dzięki temu nie będziesz zamartwiać się, że coś niedobrego dzieje się z dzieckiem. Choć warto oczywiście dokładnie przyjrzeć się np. nagłym zmianom apetytu. Wszystkie niepokojące objawy u dziecka, które warto dokładniej przebadać znajdziesz w tej notatce.

Portrait of beautiful child eating sweets at home.

Po 2. zrób tych kilka rzeczy, o których piszę poniżej. Dla stałych czytelników bloga, myślę że te porady nie będą zaskakujące, ale nawet nie wiecie jak byłam miło zaskoczona, że moje dotychczasowe porady tak dokładnie pokrywają się z zaleceniami naukowców, którzy przebadali setki tysięcy rodzin 😀

Co może pomóc Wam przetrwać okres neofobii?

  • Nieustająca ekspozycja na nowe smaki (przez wszystkie zmysły!!! dziecko czuje zapach przyrządzanego jedzenia, widzi co jedzą rodzice, patrzy, jakie warzywa i owoce przynosimy ze sklepu, dostaje różnorodne produkty, smakuje ich i doświadcza różnorodności przez mleko matki). Dlatego tak ważne jest, by rodzice nie podporządkowywali wszystkich posiłków pod gusta dzieci, tylko nadal jedli to, co lubią! Oczywiście, jeżeli Wy lubicie ostrygi w czosnkowym sosie, a Wasze dzieci nie dotykają ich nawet bardzo długim kijem, to ugotujcie do nich makaron i po kłopocie 😀
  • Nieustanne proponowanie. Dlatego nie zamykaj się na “potrawy, które moje dziecko lubi”, tylko nieustannie proponuj (a raczej po prostu podawaj, pozostawiając dziecku decyzję, o zjedzeniu/spróbowaniu. W tym wpisie znajdziesz ponad 60 sposobów na “przemycenie” warzyw w diecie dziecka! Twoje dziecko nie musi mieć nielubianej potrawy na talerzu (chyba, że to bez problemu toleruje), nie musisz przy każdym posiłku zachęcać go do spróbowania czegoś, nawet Ci to odradzam. Ale jeżeli nieznane/nielubiane jedzenie będzie stale widoczne, dostępne, to jest nadzieja, że w pewnym momencie dziecko chętniej go spróbuje.
  • Delikatne zachęcanie do próbowania. Delikatne, bo do próbowania, podobnie jak do jedzenia, nie wolno zmuszać. Ale można pokazać dziecku, że próbowanie i otwieranie się na nowe smaki nie musi boleć. Najważniejsze to zrozumieć, że próbowanie wcale, ale to wcale nie jest związane z jedzeniem. Zatem nawet, jeśli Twoje dziecko spróbuje czegoś nowego i mu to zasmakuje, wcale nie oznacza to, że będzie chciało to zjeść. Po drugie próbowanie wcale nie oznacza włożenia czegoś do ust! Próbowanie to powąchanie, polizanie, pocałowanie, włożenie do buzi i wyplucie itp.
  • Brak presji, nacisku, zmuszania. Uwierzcie, że presja bywa tak delikatna, że wydaje nam się, że nie ma jej w ogóle….a jednak nasze dziecko ją czuje. Zobacz, co może czuć w tej sytuacji dziecko. 
  • Możliwość samodzielnego poznawania jedzenia. A zatem wewnętrzna zgoda rodzica na bałagan, samodzielne jedzenie (często również rękoma), wypluwanie (choć w kulturalny sposób) i w dużym stopniu zabawę jedzeniem. Oczywiście możemy tej zabawie nadać pewne ramy i zasady, ale tak czy siak babranie się w jedzeniu jest fajne!

darmowa lekcja SJW


Szpinak robi bleee! Czyli wielkie obrzydzenie!

Badania pokazują, że kluczowe w przekroczeniu okresu neofobii jest ograniczenie uczucia obrzydzenia u dziecka. Co możemy zrobić?

  • Prezentować nieznaną żywność w ciekawym, pozytywnym świetle. Mówmy głośno o jej smaku, zapachu, o tym jaką przyjemność sprawia nam jej jedzenie. Ale szczerze! 😀 Nie udawaj!
  • Prezentować nową żywność jeszcze przed jedzeniem (zakupy, gotowanie, zabawa w gotowanie). W ten sposób oswajamy dziecko z wyglądem i zapachem nielubianej potrawy.

Daughter feeding cookies to her mother in kitchen

  • Unikać jakiejkolwiek presji w zakresie zachęcania dziecka do próbowania nowych produktów (udowodniono, że dzieci na które wywierana jest presja w zakresie poznawania nowych produktów wykazują silniejsze objawy neofobii)
  • Sami próbujmy nowego jedzenia!  Jedzmy jedzenie, którego nie lubią nasze dzieci. Okazuje się, że im więcej osób próbuje jedzenia w otoczeniu dziecka, tym większa szansa na to, że również ono tego spróbuje (4)

szkolenie-neofobia


JEST NADZIEJA?

Ale nic, ale absolutnie nic, niestety nie da nam gwarancji, że nasze dziecko przejdzie przez okres neofobii nie zmieniając zupełnie swojego stosunku do jedzenia. Ani BLW, ani karmienie piersią, ani to jak odżywiają się rodzice. To wszystko może zmniejszyć szanse na to, że neofobia bardzo ograniczy jadłospis dziecka. Może ułatwić mu przejście przez ten czas. Może skrócić okres jego trwania i sprawić, że to naprawdę będzie tylko taka faza, która, jak większość rodzicielskich problemów, po prostu mija.

Jednak to, że neofobia jest okresem trudnym a właściwie niemożliwym do uniknięcia, wcale nie oznacza, że nie możemy z nią nic zrobić. Tak naprawdę najważniejsze jest nie to, czy ona u naszego dziecka się pojawi, tylko co my z tą neofobią zrobimy. Najważniejsza jest zatem po prostu reakcja rodzica. Czy pójdziemy w stronę “jedzenia na zamówienie”, czy w stronę “musisz to zjeść”? A może znajdziemy rozsądny, ciepły, wspierający i ułatwiający mądre wybory żywieniowe środek?

Zachowamy równowagę., jednocześnie motywując, wspierając i umożliwiając różnorodne jedzenia i jednocześnie nie naciskając i nie wywierając presji na dziecko?


  1. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5438435/ 
  2. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4796330/pdf/13679_2016_Article_202.pdf 
  3. Werthmann J, Jansen A, Havermans R, Nederkoorn C, Kremers S, Roefs A. Bits and pieces. Food texture influences food acceptance in young children. Appetite. 2015;84:181–7.
  4. http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0195666307003716
  5. Coulthard H, Harris G, Emmett P, the ALSPAC team Long term consequences of early fruit and vegetable feeding practices. Pub Health Nutr. 2010;13(12):2044–2051. doi: 10.1017/S1368980010000790.

Polecane wpisy

11 komentarzy

Katarzyna Hyrcza 2017-07-12 - 14:39

A co zrobić z dzieckiem, które praktycznie w ogóle nie chce jeść? Młody ma prawie dwa lata, ilość stałego pokarmu jaki zjada w ciągu dnia to 1 może dwie łyżki stołowe, resztę uzupełnia mlekiem z piersi. Oczywiście czasem ma dni kiedy sam dopomina się o jedzenie, ale rzadko. W „normalne” dni dopomina się tylko i pierś. Jestem już wyczerpana fizycznie i psychicznie, robię miliony kilometrów między salonem a kuchnią. Bo w kuchni młody nie je, ani z nami ani sam, w krzesełko nie da się wsadzić, często dostaje histerii kiedy gotuję lub przygotowuję jedzenie. Ma często odruch wymiotny, nawet tylko na widok jedzenia. Od początku rozszerzania diety nie jadł jakoś rewelacyjnie, potem przeszło to w brak zainteresowania jedzeniem, a na końcu niechęć. Często nam wytrąca jedzenie rąk, jakbyśmy mogli się nim zatruć. Byliśmy u terapeuty SI, laryngologa, gastrologa…. nikt nie widzi wielkiego problemu… „Wyrośnie z tego”… Nie mam już pojęcia co robić i u kogo szukać pomocy.

Odpowiedz
Aneta J 2017-09-10 - 20:25

Mialam dokladnie to samo a teraz moje dziecko ma 4 lata i jedyne czego sie nauczylam to cierpliwosci i wyrozumialosci (bo to bardzo istotne w tym przypadku) ale w usa bo tu mieszkam niestety dla lekarzy to nie problem bo wykresy są w normie i poprostu mozna sie zalamac i kompletnie nie wiem co dalej robic bo wszystkie porady ktore znalazlam w internecie w naszym przypadku kompletnie nie dzialają a przerabialam juz wszystko pozdrawiam

Odpowiedz
Zuzia - SzpinakRobiBleee.pl 2017-09-11 - 08:21

Kasiu, to brzmi na rzeczywiście spory lęk przed jedzeniem. Tym bardziej, że w sumie od początku rozszerzania diety się pojawił. A jak u niego z gryzieniem, połykaniem? Nie krztusi się? Potrafi dotknąć jedzenia? Może warto skonsultować się z jeszcze jednym terapeutą SI, neurologopedą?

Odpowiedz
Katarzyna Hyrcza 2017-09-11 - 08:28

Kilka tygodni po tym jak napisałam wiadomość kupiłam książkę „moje dziecko nie chcę jeść” i bardzo mi pomogło mi się to wyluzować, jakoś tydzień potem syn zaczął jeść. Trwa to już około miesiąca, z mężem ciągle jesteśmy w szoku 😉 odmiana totalna! Z warzywami ciągle problem mały jest, ale dostaje je na każdy posiłek i przyzwyczaja się na razie wizualnie.

Odpowiedz
Adrianna Grabińska-Kroczyk 2017-08-19 - 19:59

Świetny tekst. Dziękuję. Mój synek niekoniecznie chciał jeść owoce. Do czasu, gdy wymysliłam mu Owocowe Memory. Gdy mógł zjeść – jesli znajdzie takie same – nauczył się smaków 😉 Szczegóły tu: http://adrianna-pracaipasja.blogspot.com/2015/07/owocowe-memory.html

Odpowiedz
Theli 2017-09-08 - 21:10

Aż żałuję, że artykuły o neofobii przeczytałam dopiero teraz! Zaczęłam czytać mężowi co ciekawsze fragmenty, po których stwierdził, że „Przecież Ty to masz!”. Odkąd pamiętam, nigdy nie byłam niejadkiem, lecz nie można było mnie namówić na próbowanie nowych smaków. Coś co wyglądało źle, na pewno było niesmaczne. Nie cierpię sosów. I cierpię, kiedy wszystko na talerzu jest wymieszane i nie jest porozdzielane jedno od drugiego. Moi rodzice podobno nic już nie pamiętają sprzed 25 lat i raczej nie robili mi problemu z tego, że czegoś nie jem, „bo tak”. Dopiero ze względu na męża zaczęłam próbować nowe smaki (choć nadal tego bardzo nie lubię) i dzięki niemu odkryłam, że np. lubię cukinię, czy mozzarellę. Czy jest możliwe, że etap neofobii w ogóle nie minie? Czy to wcale nie musi mieć początku w tym rozwojowym etapie?

Odpowiedz
Aneta J 2017-09-10 - 19:59

Ja mysle że autorka tego artykulu nie zetkneła sie z prawdziwą neofobią oczywiscie jest w nim wiele fajnych porad ale to tylko dla mam niejadkow a to są naprawde dwie rozne rzeczy.

Odpowiedz
Zuzia - SzpinakRobiBleee.pl 2017-09-10 - 20:21

Może mylisz neofobię z innymi problemami żywieniowymi u dzieci? Np zaburzeniami żywienia czy ARFID ? Neofobia może byc w rożnym stopniu nasilona i nie jest zaburzeniem odżywiania, choć może do niego prowadzić.
Poza tym to nie są moje widzi misie tylko wnioski innych badaczy i ekspertów, które ja tylko zebrałam.
Domyślam się, że ten problem dotyczy rownież Ciebie? Czy mogę jakoś Ci pomoc?

Odpowiedz
Aneta J 2017-09-10 - 21:07

Przedstawiany problem neofobi bardzo pasuje do mojego dziecka oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sa rozne nasilenia tej choroby stad niektore osoby znajdują w artykule swoje problemy z zywieniem nie mialam na mysli oczywiscie nikogo urazic pisząc w ten sposob ale poprostu ja wyrazilam swoją opinie i mysle ze tez o to chodzi bo wchodzą tu napewno osoby ktore szukają pomocy i powaznie traktują problem tej choroby i jestem jedną z nich. O ARFID szczerze mówiąc nigdy nie slyszalam ale jeżeli jest to problem związany z autyzmem nas nie dotyczy. staram sie znalezc jak najwiecej informacji żeby pomoc swojemu dziecku bo to ze nie jest niejadkiem doszlam do tego juz dawno choc lekarzom najlatwiej jest powiedziec kazdemu rodzicowi ze to pewno to i samo minie, dużo by o tym pisać, pozdrawiam

Odpowiedz
Zuzia - SzpinakRobiBleee.pl 2017-09-11 - 08:19

Aneta, tylko właśnie o to chodzi, że neofobia nie jest chorobą ani zaburzeniem… to zwykłe stadium rozwoju dzieci. Niektóre przechodzą je ciężej, inne słabiej. Spotykam wiele dzieci w okresie neofobii, bo to moja praca. Ale czasami mamy do czynienia z głębszymi zaburzeniami (one mogą pojawić się jakby na bazie neofobii).
ARFID to właśnie jeden z rodzajów zaburzeń karmienia, nie jest związany z autyzmem.
Widziałaś mój artykuł o niejadkach? – https://szpinakrobibleee.pl/kim-jest-niejadek/
Albo FB live o tym? https://www.facebook.com/szpinakrobibleee/videos/1270848429695069/
Tam mówiłam też o ARFID i o czerwonych flagach, które powinny nas zaniepokoić. Mówiłam też do jakich specjalistów można się udać.
Wiem, że problem niejedzącego dziecka jest ogromnie ciężki! Pomagam takim rodzicom – czasem sama, czasem posyłam do innych specjalistów, jeśli uznam, że to konieczne.

Odpowiedz
Aneta J 2017-09-11 - 08:57

Ma pani całkowitą racje że nie jest to choroba ani zaburzenie poprostu na szybko tak mi sie napisało i mysle ze okreslenie tego w moim przypadku nie robi jakiejkolwiek roznicy poprostu szukam pomocy już gdziekolwiek bo szkoda mi mojego dziecka ze w wieku 4 lat nie potrafi zjeść niczego tak naprawde sam i do konca bo czesto konczy sie to wymiotami jezeli w pore nie odstawie jedzenia, widze ze dziecko samo zaczyna kontrolowac kiedy czuje ze już nadchodzi ten moment i mowi ze juz tyle ale sa to tak male ilosci jedzenia że nawet nie ma mowy o tym zeby sobie pojeść a już napewno nie ma mowy o łączeniu pokarmów tak jak normalnie robi sie to podczas obiadu, absolutnie nie uwazam ze artykul jest zły bo pisałam wczesniej ze jest w nim wiele fajnych porad ktore tez napewno bede chciala wyprobowac nie jestem absolutnie ekspertem w dziedzinie zywienia ani zaburzen zywienia jest to dla mnie calkowicie nowe doswiadczenie a lekarze niestety bagatelizuja ten problem i nie mozna liczyc na zadną pomoc z ich strony. Dlatego licze na to ze wkoncu uda mi sie znalezc w internecie coś co przynajmniej w malym stopniu mogloby nam pomoc a zdaje sobie tez sprawe z tego ze najlepszy bylby specjalista ktory zajmuje sie tego typu zaburzeniami ale niestety na nikogo takiego nie trafilam.

Napisz komentarz