Home Problemy w jedzeniu Presja jedzenia – co czuje wtedy dziecko?

Presja jedzenia – co czuje wtedy dziecko?

Autor Zuzia

Dla rodziców najważniejsze jest jedno – dobro dziecka. Co jednak, jeśli źle rozumiemy to dobro? Jeżeli wydaje nam się, że robimy dla naszej pociechy to, co najlepsze, a w rzeczywistości działamy na jego niekorzyść? Przykładem takiej powszechnej pomyłki jest troska o to, by dziecko zjadło wystarczająco dużo.

O tym, że dzieci się nie głodzą, że wiedzą, ile jedzenia im potrzeba do wzrostu i rozwoju specjaliści mówią bardzo głośno. Ja również podpisuje się pod tym stwierdzeniem obiema rękami i na pewno do tego tematu jeszcze na tym blogu wrócę, tym bardziej, że jestem „wyznawczynią” jedzenia intuicyjnego. Wiem jednak również, że żadne badania i naukowy bełkot (nawet najbardziej racjonalny!) nie przekona rodzica, który zamartwia się o zdrowie i szczęście swojego dziecka. Jedynym rozsądnym argumentem wydaje się być właśnie wyciągnięcie na pierwszy plan dobra dziecka.

colin-231363-unsplash

NIE ZMUSZAJ! NIE ZMUSZASZ? A MOŻE JEDNAK…

Sprecyzujmy najpierw, co mam na myśli mówiąc przymuszanie do jedzenia. Chodzi zarówno o zmuszanie jakościowe (“zjedz do końca warzywa”), jak i ilościowe (“Jeszcze 2 łyżeczki”). Jest to pojęcie naprawdę bardzo szerokie! Nie mam badań, ale z kontaktów z rodzicami widzę, że niestety większość rodziców w taki lub inny sposób zmusza dziecko do jedzenia tego, czego ono nie chce lub tyle, ile ono nie chce. Ponad połowa matek jest przekonana, że dziecko powinno zjeść wszystko, co dostało na talerzu! Włącza się w to każde karmienie nieświadome (podczas zabawy, oglądania telewizji, przez sen), prośby, przekonywanie, że dziecko powinno coś zjeść, bo jest to zdrowe, dobre, pyszne, mama specjalnie dla niego przygotowała, przekupywanie (za zabawę, deser, grę) i każdą formę karmienia dziecka pod presją. Myślisz, to mnie nie dotyczy. A jednak!

Jeżeli zdarzyło Ci się pomyśleć o swoim dziecku “chyba powinno zjeść więcej na obiad”, to prawdopodobnie zdarzyło Ci się również je do tego namówić.

Wróćmy do kwestii dobra dziecka. Bo przecież te wszystkie “przymuszanki” wynikają właśnie z troski i miłości. Czy rzeczywiście osiągamy to, co chcemy?

EMOCJE W JEDZENIU

W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, co może czuć dziecko, które jest zmuszane w jakikolwiek sposób do jedzenia?

Poczucie winy (nie spełniam wymagań rodziców…)?

Złość (muszę coś robić wbrew sobie)? Strach (boje się tego zielonego czegoś na talerzu)?

Ból (przypomnij sobie jak się czułeś, gdy objadłeś się w ostatnie święta)?

Czy te uczucia znikają zaraz po posiłku? W Stanach postanowiono to sprawdzić. Nie pytano jednak dzieci zaraz po posiłku! Zapytano dorosłych, których zmuszano do zjedzenia “ostatniej łyżeczki” 20 lat temu. Po pierwsze okazało się, że 70% z nich stwierdziło, że w dzieciństwie rzeczywiście, powiedzmy, zbyt mocno troszczono się o to, ile zjedzą. Dość przerażające prawda? Niemal ¾ badanych pamięta nadal takie wydarzenia z odległego dzieciństwa i zaiste nie są to przyjemne wspomnienia. 55% badanych wspomina mdłości, pond 50% płacz nad talerzem, 20% wymioty. Ponadto wspominają o poczuciu bezradności, bezsilności i wściekłości…

presja-żywieniowa

Czy naprawdę tak wygląda dobro dziecka? Czy takich wspomnień z posiłków dla niego chcemy?

Jeszcze gwóźdź do trumny wszystkich troskliwych rodziców! Dorośli wspominający swoje przykre doświadczenia, podkreślali, że często do tej pory nie lubią i nie jedzą potraw, do których jedzenia byli zmuszani w dzieciństwie.

Wniosek? Namawiając, prosząc, grożąc naszym dzieciom nie sprawiamy, że będą lepiej jadły. Nie urosną szybciej, nie rozwiną się bardziej prawidłowo, nie będą szczęśliwsze i zdrowsze. Przekażemy im jedynie, to że jedzenie jest przykrym obowiązkiem (szczególnie jedzenie warzyw, bo chyba nikt nie zmusza dziecka do zjedzenia kolejnego kawałka ciasta?), o którym nie będą mogli zapomnieć nawet w dorosłości.

Dzieci, na które nie jest wywierana presja w kwestii jedzenia, jedzą więcej warzyw i owoców i mają bardziej pozytywne doświadczenia związane z posiłkami! To jest prawdziwa wartość na przyszłość 🙂

Dziecko to taki sam człowiek jak ja i Ty! Czy lubisz, gdy babcia/mama namawia Cię na dokładkę obiadu, kiedy czujesz, że za chwilę pękniesz? Wróć myślami do czasów dzieciństwa – jak się czułeś, gdy widziałeś w oczach rodziców niemą presję (a może wcale nie niemą???) zjedzenia wszystkiego, co jest na talerzu, albo chociaż całego mięska? Tak samo czuje się teraz Twoje dziecko. Presja nie musi jednak przybrać silnej i kategorycznej formy “nie odejdziesz od stołu, aż nie skończysz posiłku”. Są znacznie łagodniejsze, bardziej wyrafinowane sposoby. My rodzice jesteśmy mistrzami w ich wymyślaniu! Włącz swój rodzicielski radar i szukaj, być może i Tobie się to przytrafiło.


detektyw-smaków

Pobierz darmową grę Detektyw Smaków i oswajaj swoje dziecko z nowymi smakami poprzez zabawę!


Możesz myśleć – zmuszanie to nie moja bajka. Nigdy bym tego nie zrobił/a. Karmię moje dziecko świadomie. Gratuluję! Naprawdę, bo to ogromne wyzwanie i wcale nie jest proste. Widzę to po sobie. Mimo, że wiem i w 100% wierzą w to, że moje dziecko jest w stanie samodzielnie zdecydować, ile jedzenia potrzebuje, zdarza mi się myśleć “czy zjadł wystarczająco dużo?”, “Ta dodatkowa łyżka mu nie zaszkodzi”. Łapie się na tym i wstyd mi za to, dlatego powstał ten post, bo czuję, że wielu rodzicom przymuszanie do jedzenia może się po prostu przytrafiać i warto na to zwrócić większą uwagę 🙂

Źródła:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20004633

https://www.infona.pl/resource/bwmeta1.element.elsevier-db77bdb1-9e53-39f7-92d6-1c62b54d165d

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17804116

Follow my blog with Bloglovin

Polecane wpisy

4 komentarze

aneta 2015-11-26 - 18:22

To chyba zalezy od wieku dziecka. Mam niemowlę i 7-dmio latke. Niemowlę super, a Mloda to zywieniowa masakra. Ona wręcz się chlubi tym, ze ona prawie niczego nie lubi. Nie chce próbować nowych potraw, a jak jest cos czego nie lubi to jak się jej nie przypilnuje, albo jak mówisz – nie zmusi, to nie zje. I masz rację – dziecko się nie zaglodzi, bo zaraz po obiedzie którego nie lubi i gdzie zjadła tylko 2 ziemniaczki prosi o cos słodkiego. Albo batonika, czekoladke, chociaż cukierka albo budyń, kisiel – bo jest glodna, tylko obiadu nie chce zjeść bo nie lubi. A gdybym miała jej dawać tylko to co lubi to by jadła tylko racuchy, naleśniki, lody, ryz z jabłkami i rosół.

Odpowiedz
Zuzia 2015-11-27 - 10:17

7- letnie dziecko już od 7 lat kształtuje swoje nawyki żywieniowe, więc ma już swoje preferencje żywieniowe, wie też, że woli cukierki od sałaty. Cóż ja sama czasami też wolę… Ale warto pamiętać o najważniejszej zasadzie żywienia dzieci – to rodzice decydują o tym, co dziecko dostaje do jedzenia, dziecko decyduje ile (i czy w ogóle) zje. Są dzieci o większej i mniejszej wrażliwości na nowe potrawy, ale w każdym przypadku presja robi więcej złego niż dobrego. Presja może pomóc na chwilę – osiągniemy szybki efekt – dziecko zje więcej (lub coś na co nie miała ochoty), ale na dłuższą metę dziecko dostaje informacje, że warzywa czy np. ryby są niesmaczne i jeszcze bardziej nie będzie chciało ich jeść (jeżeli jesteśmy do czegoś zmuszani to niestety nam to nie smakuje…). Zajrzyj proszę do mojego wpisu To nie o szpinak tu chodzi tam piszę trochę więcej na ten temat 🙂

Może warto odwrócić właśnie uwagę od tej presji? Pozwolić dziecku nic nie zjeść? Albo zamienić próbowanie w zabawę? Powiedzieć, że może spróbować obiadu a nie musi jeść? Będę do tego na pewno wracać na tym blogu, bo to temat rzeka…

I masz rację… po niezjedzonym obiedzie dziecko z chęcią spałaszuje słodycze. Ale może ich nie dostać… (tak wiem, że będzie płacz, krzyk i może głód, ale od zaspokojenia głodu był obiad).

Fajnie, że nie podporządkowujesz wszystkich posiłków pod córkę. Nie o to chodzi, by zawsze wpasowywać się w gusta dzieci, padlibyśmy z głodu i zmęczenia.. Ale fajnie jeśli w każdym posiłku jest chociaż nieduża część, którą dziecko na pewno zje (nawet jeśli to będą tylko ziemniaki :)). To może pomóc przekonać córkę do nowych posiłków! Trzymam kciuki 🙂

Odpowiedz
Aneta 2015-11-27 - 20:34

Młoda jest moją pasierbicą. U nas jest co środę i co drugi cały weekend. Ostatnio staram się z nią wczesniej ustalić co będzie na obiad i w środy robić coś co lubi. Jej mama nie ułatwia sprawy bo mówi Mlodej, ze nie musi u nas jeść obiadów w ogole a zwłaszcza w środy bo Mloda ma wykupiony obiad w szkole. Tylko z tego co opowiada to Malo je tych obiadów, są o 12 a Mloda jest u nas o 16:30. Jej mama w tygodniu jej nie gotuje, a dla mnie dziecko po tylu godzinach powinno zjeść. I jak jest to co lubi to je dużo, czyli jest glodna.
Słodyczy dostaje malo. W środy 2 kostki czekolady, a w weekend okolo 4-6 kostek, czasem jeszcze kisiel albo budyń. A jak nie zje obiadu to nie dostaje nic do następnego posiłku.

Odpowiedz
Szpinak Robi Bleee 2016-07-24 - 22:05

[…] Jedno dziecko trudno (i absolutnie nie warto – spójrz dlaczego!) zmusić do jedzenia, a co dopiero takie […]

Odpowiedz

Napisz komentarz