“Moja córka je coraz mniej!”
“Mój syn odkąd skończył 2 lata, zaczął wykluczać coraz więcej warzyw z diety, obecnie je głównie marchewkę i ziemniaki”
“Moje dziecko nie chce próbować żadnych nowych dań! Jak tylko wyczuje zapach kalafiora, to ma odruch wymiotny”
Jeżeli te zdania brzmią dla Ciebie znajomo, być może Twoje dziecko właśnie wkroczyło w okres neofobii!
Jeżeli masz spore trudności w karmieniu dziecka, to sprawdź również koniecznie, czy Twoje dziecko nie jest „niejadkiem” 🙂
Neofobia – niejadek uwarunkowany ewolucyjnie?!
W dobie powszechnej dostępności do informacji większość świadomych rodziców kojarzy pojęcie neofobii. Niemal przy każdym artykule z zakresu żywienia małego dziecka, szczególnie problemu wybiórczości pokarmowej, pojawia się krótki opis zjawiska neofobii. Zazwyczaj powtarza się mniej więcej ten sam opis:
krótki etap w życiu każdego dziecka, uwarunkowany ewolucyjnie, z czasem mija
Jednak ja mam znacznie więcej pytań!
- Dlaczego dziecko boi się zjeść selera ale nie boi się zjeść kamieni znalezionych na placu zabaw?
- Dlaczego lęk przed, rzekomo trującym, jedzeniem jest tak silny, że dziecko nie jest w stanie dotknąć pomidora, za to z ogromną przyjemnością naładuje sobie do buzi ciastolinę?
- Dlaczego dziecko w okresie neofobii rezygnuje również ze znanych i lubianych do tej pory potraw?
- Dlaczego jednego dnia zajada jajka z przyjemnością, a drugiego z obrzydzeniem zrzuca je z talerza?
Czy te wszystkie objawy to neofobia? Czy to w ogóle ma znaczenie, czym neofobia tak naprawdę jest? Może, zamiast o teoretycznym zjawisku neofobii, powinniśmy mówić po prostu o pewnym sposobie żywienia 2-3 letniego dziecka?
Pytań jest sporo, artykułów też sporo przeczytałam! I teraz podzielę się z Wami moimi wnioskami na ten temat:
Neofobia, czyli….
Czym tak naprawdę jest neofobia? Skąd wzięło się to zjawisko?
Neofobia bywa określana, jako odmowa spróbowania i zjedzenia jedzenia już na sam jej widok (1). To znaczy, że dziecku wystarczy jeden rzut oka na serwowane mu danie, by stwierdzić, czy ma na nie ochotę, czy nie!
Samo określenie “neofobia” pochodzi z wczesnych prac psychologa Paula Rozina. Opisywał on “dylemat wszystkożercy”, którego jednym z elementów był właśnie ewolucyjny mechanizm lęku przed jedzeniem. Ma on chronić dzieci (nie tylko ludzkie) przed spożyciem produktu potencjalnie trującego. Lęk ten pojawia się w momencie, gdy dzieci są na tyle mobilne, że mogą poruszać się samodzielnie, z dala od kontroli rodzicielskiej i samodzielnie sięgać po jedzenie.
Początek neofobii przypada właśnie na okres między 18 a 24 miesiącem życia dziecka. (4)
Co ważne – odmowa w przypadku neofobii następuje zazwyczaj jeszcze przed spróbowanie nowego produktu. Pojawia się już przy samym patrzeniu na nowy, nieznany produkt. Dlatego, jeżeli żywność wygląda dla dziecka nieodpowiednio (nie da się jasno określić, co to oznacza “nieodpowiednio”, dla każdego dziecko może to być co innego)… nie będzie chciało ono jej spróbować a nawet dotknąć. Dziecko stopniowo tworzy w swojej głowie obraz tego, jak “dobra” żywność powinna wyglądać i pachnieć i na podstawie tego ocenia, który pokarm jest dla niego odpowiedni.
Początki neofobii zlewają się z okresem lęku przed zanieczyszczeniem jedzenia u dzieci, dlatego dla wielu naszych pociech tak ważne jest, by jedzenie było silnie od siebie oddzielone (jedzenie znane nie powinno stykać się z nieznanym). Warto tą potrzebę uszanować!
Warto pamiętać, że najważniejszym zmysłem oceniającym jedzenie jest dla dziecka wzrok.
Ważne jest po prostu, jak jedzenie wygląda. Maluchy w różnym wieku mają swoją wyjątkowe preferencje dotyczącego tego, jakiego koloru powinno być jedzenie, jak powinno być ułożone na talerzu, w jaki kształt pokrojone i w jakiej powinno być odległości od innych składników.
Być może dzieci w ten sposób ułatwiają sobie rozpoznawanie żywności. Wyjaśniałoby to również, dlaczego dzieci jedzące wybiórczo preferują pokarmy rozdzielone od siebie, podawane najlepiej bez sosu.
Nie tylko nowości!
Wbrew nazwie, neofobia może oznaczać również wykluczenie znanych już pokarmów!
Odmowę jedzenia mogą wywoływać niewielkie zmiany w wyglądzie, sposobie przyrządzenia lub zapakowaniu jedzenia. Tworzy to w rzeczywistości całkowicie nieprzewidywalną sytuację, ponieważ nie da się przyrządzić dania dwa razy w identyczny sposób. Jedzenie zawsze smakuje lub wygląda nieco inaczej, zatem dziecko w okresie neofobii może po prostu zrezygnować z jedzenia znanej potrawy z całkowicie irracjonalnych (dla rodzica) powodów.
Zjawisko neofobii teoretycznie kończy się w momencie, gdy nowy pokarm zostanie włożony do buzi. To czy zostanie ostatecznie zaakceptowany czy nie zależy już od indywidualnych preferencji smakowych oraz komponentów emocjonalnych i behawioralnych (klik) Gdy dziecko odmawia jedzenia, którego już spróbowało, powinniśmy teoretycznie mówić o wybiórczości pokarmowej albo preferencjach smakowych. (4) Tyle mówi teoria i nauka.
O ile teoria ukazująca neofobię jako naturalny okres rozwoju chroniący dziecko przed zatruciem się nieznanym pokarmem, wydaje się być całkiem sensowna. O tyle, niemal każdy rodzic dziecka w wieku ok. 2 lat, ma chyba w tym momencie ochotę zapytać:
“Jakim cudem neofobia ma chronić moje dziecko przed zjedzeniem “niejadalnego” szpinaku, ale nie chroni przed spróbowaniem piasku, kamieni, ciastoliny i żelu pod prysznic?!”
Może wpływ na chęć i niechęć do jedzenia ma u naszych dzieci po prostu ich stadium rozwoju?
Neofobia na tle rozwoju dziecka
Okres między 2 a 3 rokiem życia jest dla naszych pociech niezwykle burzliwym czasem. Jest on również niesamowicie ważny dla rozwoju naszych dzieci. Maluchy zaczynają dostrzegać własną odrębność, kształtuje się u nich poczucie autonomii, obraz samego siebie, kompetencje społeczne i zdolność do samoregulacji. Tak naprawdę okres ten można by zatytułować “Wielkie NIE!”. Wykrzyczane w każdej możliwej sytuacji. Wiem, o czym mówię, bo Szpinakożerca w momencie pisania tego artykułu jest w przededniu swoich drugich urodzin…
To dziecięce “nie” jest bardzo ważne dla prawidłowego rozwoju i wbrew pozorom wcale nie pochodzi z buntowniczej natury dwulatka. Jest potrzebne do tego, by dziecko mogło stać się samodzielne w przyszłości.
Zgodnie z psychologiczną teorią relacji z obiektem dziecko najpierw przeżywa wewnętrzny konflikt między zależnością (od opiekuna, głównie matki) a autonomią. Stopniowo (m.in. dzięki umiejętności określania własnych potrzeb, granic, czyli mówieniu “ja”, “moje”, “sam”, “nie”) buduje się poczucie własnej odrębności dziecka.
Polecam Wam w tej kwestii wspaniały artykuł Anity z bloga Być Bliżej – “(Nie) bunt dwulatka”
“Erikson zwracał więc uwagę na konieczność zachowania równowagi między dążeniem dziecka do autonomii (które wiąże się z repertuarem wielu nowych umiejętności) a chęcią kontrolowania tych zachowań przez rodziców. Zadania rodziców na tym etapie rozwoju dziecka znacząco różnią się więc od tych z okresu niemowlęcego. Teraz zadaniem rodzica jest podążać za dzieckiem i towarzyszyć mu, jednocześnie tłumacząc mu zasady i ograniczenia, które napotyka na swojej drodze”
Granice w jedzeniu
Jeżeli dziecięce “nie” pojawia się w niemal każdej sytuacji. Jeżeli dziecko tym silniej mówi “nie”, im silniej my próbujemy go do czegoś przekonać, to czy to “nie” nie może objawiać się również w czasie posiłków?
W jedzeniu ukryta jest cała masa emocji! Jedzenie pełni również w naszym życiu znacznie więcej funkcji niż tylko odżywienie ciała i dostarczenie sobie energii i składników odżywczych. Jedzenie to miłość, bezpieczeństwo, rodzina, tradycja, dbanie o siebie nawzajem. Jedzenie to również bardzo ważny aspekt dbania o zdrowie dla większości rodziców.
Dzieci doskonale dostrzegają to, jak ważne jest dla nas jedzenie. Widzą, że czas posiłków bywa naładowany różnymi emocjami. To je intryguje!
Pozytywne emocje związane z jedzeniem mogą zwiększać otwartość na nowe smaki, odwagę w próbowaniu nieznanego ale też stwarzać przestrzeń do testowania granic. Sprawdzanie, co wydarzy się, gdy zachowam się tak, a nie inaczej. Negatywne emocje mogą sprawiać, że to właśnie w czasie posiłków kumulować będą się stresy, nerwy z całego dnia.
Tak czy siak, czas posiłków to dla naszych 2-3 letnich wojowników poligon doświadczalny. Badanie emocji, reakcji, granic, ale również smaków, zapachów, własnych preferencji.
Badania pokazują, że do ok. 2 roku życia dzieci nie są w stanie rozróżnić produktów zdatnych do spożycia od tych niezdatnych. Dlatego, to rodzice decydują o jedzeniu u tak małych dzieci. Jednak między 2 a 3 rokiem życia umysły małych dzieci zaczynają być zdolne do tworzenia nowych katalogów – dzielą produkty na jadalne i niejadalne, kategoryzują jako te, które jemy na śniadanie, obiad lub kolację. Tworzą również w głowie schemat tego “jak powinno wyglądać, pachnieć jedzenie, które lubię”.
Znane jedzenie jest wbudowywane w ten schemat, a nowe produkty muszą dopiero do tego schematu wejść i wymaga to czasu i wielokrotnej ekspozycji!
Neofobia czy po prostu “bunt” dwulatka?
Czy wiemy zatem, dlaczego dzieci pięknie jedzące w okresie niemowlęcym, nagle w okolicy drugich urodzin zaczynają jeść mniej i bardziej „wybrzydzać”? Jak to zazwyczaj bywa…. to skomplikowane i nie ma jednej dobrej odpowiedzi. U każdego dziecka przyczyna może być inna.
Moim zdaniem obie przyczyny niechęci do jedzenia w okresie między 2 a 3-4 rokiem życia często się na siebie nakładają.
-> Z jednej strony pojawiają się niezwykle silne emocje, lęki związane z nowymi pokarmami. Ich źródeł można upatrywać w ewolucji i rzeczywiście być może kiedyś chroniły szkraby przed zjedzeniem trującego jedzenia. W wyniku działania tego fizjologicznego mechanizmu, maluchy odrzucają pokarm o określonym smaku (często ten gorzki, cierpki charakterystyczny dla wielu warzyw), kolorze (np. potrawy zielone) i wyglądzie (np. jedzenie pokrojone w kwadraty czy stykające się ze sobą). Mogą rezygnować ze znanych pokarmów (bo wyglądają, pachną inaczej niż zwykle) lub po prostu nie chcieć próbować niczego nowego.
-> Na ten efekt fizjologicznej neofobii nakłada się naturalny etap rozwoju każdego dziecka, który polega właśnie na poznawaniu i budowaniu własnych granic i preferencji. Dla dziecka tak samo ważne, jak to, jakie buty założy do przedszkola, może być to, na talerzyku w jakim kolorze będzie jadło. Ważne jest, by móc powiedzieć “nie” w czasie posiłku, by mówić o tym “co” chcę zjeść i o tym “ile” chcę zjeść.
Jednak, podobnie jak nie wypuścisz mimo wszystko swojego dziecka bez czapki i kremu do opalania na 2-godzinny spacer w 30-stopniowym upale, podobnie nie powinnaś zgadzać się na jego decyzję, że przez 3 tygodnie chce jeść dzień w dzień na śniadanie jajecznicę. To po prostu nie jego odpowiedzialność!
Dziecko nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji tego, co będzie jadło na poszczególne posiłki. Nie wie, że jedząc codziennie to samo, jego dieta będzie stawała się coraz bardziej monotonna. A monotonna dieta będzie sprzyjała niedoborom składników odżywczych. Dzieci nie rozumieją, że warto jeść zdrowe jedzenie. Warto podążać za dzieckiem w jego potrzebach, pragnieniach i preferencjach, jednak mimo wszystko to my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za jedzenie naszych dzieci.
Musimy stawiać przed dziećmi wyzwania, motywować je delikatnie, by mogły w pełni rozwinąć żywieniowe skrzydła. Twoje dziecko to małe ziarenko, z którego może wyrosnąć naprawdę piękny kwiat!
Przypomnij sobie koniecznie “Złotą zasadę żywienia”, którą ja (tłumacząc z jęz. angielskiego “Division of responsibility”) nazywam podziałem odpowiedzialności. Jest tam wyraźnie określone, o czym w kontekście jedzenia, decydować powinno dziecko, a o czym rodzic.
O tym samym pisze Jesper Juul w wspaniałej książce “Uśmiechnij się! Siadamy do stołu”, mówiąc o 3 kompetencjach dzieci w kontekście jedzenia:
- Dzieci odpowiadają za swój apetyt (wiedzą, ile jedzenia potrzebują, kiedy są głodne i kiedy najedzone)
- Dzieci odpowiadają za swój smak (uczą się i z czasem potrafią określić, jakie jedzenie im smakuje, a jakie nie)
- Dzieci potrafią reagować na czynniki zewnętrzne i przekazywać rodzicom informacje zwrotne w różnej formie. I tak – odmowa jedzenia może być reakcją na kłótnie rodziców albo pojawienie się młodszego rodzeństwa. Dziecko nie potrafi powiedzieć jeszcze, co czuje, ale potrafi wyrazić to w sposób pośredni.
Jak radzić sobie z neofobią u dziecka?
W kontekście neofobii najważniejsze wydaje mi się niekoniecznie to, czym ta neofobia jest, jak ją definiować i scharakteryzować. Nieistotne jest, czy Twoje dziecko przechodzi przez fazę autentycznego, ewolucyjnego lęku przed jedzeniem, czy też awersja do jedzenia jest raczej wynikiem naturalnym etapu rozwoju Twojej pociechy. Choć oczywiście warto mieć świadomość źródeł danych zachowań dziecka, ważniejsza od nich samych jest nasza rodzicielska reakcja. Nasza odpowiedź na dziecięce “nie”, “nie chcę”, “nie spróbuję”, “chcę czekoladę”.
Najlepiej zachować spokój… ale on niekoniecznie wystarczy. Choć wakacje od zdrowego jedzenia nie zaszkodzą!
Presja, siła, zmuszanie – będą pogłębiać lęki i potrzebę ustanowienia własnych granic.
Brak jakichkolwiek wymagań, pozwolenie na podejmowanie dziecku wszelkich decyzji żywieniowych – również może prowadzić do monotonnej diety i coraz silniejszych awersji pokarmowych.
Jak to wszystko połączyć? Jak zareagować na to, gdy moje dziecko nie chce jeść lub próbować?
O praktycznych aspektach neofobii, czyli o tym:
- co może zwiększać a co zmniejszać jej objawy
- oraz jak radzić sobie z żywieniem dziecka w okresie neofobii
opowiadam Wam w drugiej części wpisu!
JAK ZMNIEJSZYĆ OBJAWY NEOFOBII?
Źródła:
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5438435/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4796330/pdf/13679_2016_Article_202.pdf
- Werthmann J, Jansen A, Havermans R, Nederkoorn C, Kremers S, Roefs A. Bits and pieces. Food texture influences food acceptance in young children. Appetite. 2015;84:181–7.
- http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0195666307003716
- https://centrepsycle-amu.fr/wp-content/uploads/2014/09/LafraireetalAppetite2016.pdf
- http://bycblizej.pl/2014/11/21/nie-bunt-dwulatka/
- Jane Ogden – Psychologia odżywiania się
- Jesper Juul – Uśmiechnij się! Siadamy do stołu
3 komentarze
Bardzo ciekawy wpis,mowie nie tylko w swoim imieniu,ale równiez męża. Nasza Zuza mieści się w normie…:D
Kolor talerzyka – koniecznie różowy, ewentualnie w żabki. Jedzenie w jednym kolorze, oddzielone, ułożone równiusieńko „do linijki”. Na każdą nowość (w znaczeniu sezonowość, bo w poprzednim sezonie jadła) reaguje prawie płaczem, choć nikt jej nie zmusza. Nawet nie chce dotknąć, a na buzi mina obrzydzenia. Ale cierpliwie przeczekamy oczywiście, skoro jadła, to jeść będzie znów. Ćwiczymy, nazywamy, dotykamy, mieszamy, a potem prosi o ser, którego nie znajdzie w naszej lodówce 🙂
U nas w 19 miesiącu nadszedł bunt na wszystkie warzywa oprócz ziemniaków, pomidora i kiszonego ogórka. Na szczęście po miesiącu repertuar się poszerzył (choć niestety nie tak jak było w okolicach roku). Mój dwulatek na szczęście mimo ograniczenia rzeczy które jada nadal jada dość sporo i różnorodnie. Jedyne co czasem denerwuje to fakt, że np. jednego dnia chce 3 dokładki marchewki a potem przez ok tydzień jest ona bleee i nawet do buzi nie weźmie… Z talerzykiem nie ma problemu bo je na tych samych co my 🙂