Zasady żywienia to skomplikowana sprawa! Te dotyczące składników odżywczych i zdrowej diety zmieniają się co chwilę (niech pierwszy rzuci sałatką ten, kogo nie frustruje, że masło raz jest zdrowe, a raz nie :D). Są jednak zasady bardziej zbliżone do nawyków, które wydają nam się fajne i trwałe (chyba to, że powinniśmy pić wodę nigdy nie wyjdzie z mody!). Są w końcu zasady żywienia, które stosujemy w stosunku do naszych dzieci w nadziei, że dzięki nim nasze maluchy zaczną w końcu jeść lepiej i ukształtują zdrowe nawyki żywieniowe… Czy jednak mają one sens? Zazwyczaj nie!
Pisałam już Wam o zdaniach, których lepiej nie wypowiadać do dziecka w czasie jedzenia. Dziś wpis o zasadach, które nie mają sensu i mogą tylko zmniejszyć szansę na wychowanie Małego Smakosza! Zasady te oczywiście zazwyczaj wynieśliśmy z domu i mamy je wdrukowane, jako właściwe i jedyne słuszne. Każde odstępstwo od nich wiąże się z krzywymi spojrzeniami seniorów rodu, a czasem też publicznymi komentarzami postronnych osób! Jednak to rewolucje pchają nas do przodu :D.
Dziś zatem pora na rewolucję w zwyczajach żywieniowych!
5 ZASAD ŻYWIENIA DZIECI, KTÓRE SĄ BEZ SENSU!
1. NIE BAW SIĘ JEDZENIEM
„Nie nauczy się jeść widelcem!”
„Jedzenie nie jest do zabawy”
„Musi nauczyć się szanować jedzenie”
Znacie to, prawda?
Zabawa jedzeniem może kojarzyć się nie najlepiej przez samo określenie “zabawa”. A gdyby tak zamiast niego użyć słowa: “poznawanie”, “oswajanie”? Jedno jest pewne – dzieci uczą się w praktyce. Podobnie jak nie rodzą się z umiejętnością chodzenia, a pierwsze próby często są nieudolne, a wręcz bolesne, jak pierwsze rysunki w niewielkim stopniu przypominają piękne krajobrazy i rzadko “mieszczą” się na kartce, tak samo początkowe próby samodzielnego jedzenia nie zawsze są eleganckie, czyste i pozbawione elementu zabawy. W rzeczywistości niezależnie od tego, kiedy pozwolimy dziecku na samodzielne jedzenia (czy to będzie 6 miesięcy, 12 czy 15) i tak pojawi się etap fascynacji poprzez dotykanie, rozgniatanie i rozrzucanie. Bo tak wygląda po prostu praktyczna nauka jedzenia.
A nauka jedzenia, to jedno z najtrudniejszych zadań sensorycznych dla dziecka!
Ponadto zabawa, to świetny sposób na oswajanie i zmniejszanie lęku przed jedzeniem. Tu i tu pisałam o ciekawych formach zabawy. Badania pokazują natomiast, że dzieci, które się brudzą przy jedzeniu:
- szybciej uczą się nazw i określeń związanych z jedzeniem
- chętniej próbują nowych potraw
Poprawia się również atmosfera przy posiłkach!
Dowiedz się, jak zachęcić Twoje dziecko do próbowania! Pobierz darmową grę 🙂
2. NIE WYPLUWAJ JEDZENIA
To już o stopień wyżej! O ile wypluwanie i wyrzucanie jedzenia u 8-miesięcznego bobasa jesteśmy w stanie zaakceptować, o tyle wypluwanie i wołanie „blee” u 3-latka, bywa dla nas trudne do przyjęcia. Czy jednak jest to rzeczywiście zły nawyk?
Dla dziecka w okresie neofobii, czy po prostu jedzącego wybiórczo spróbowanie nowego dania, to olbrzymi wyczyn! Próbowanie, to oczywiście również dotknięcie, powąchanie czy polizanie. Ale w momencie, gdy dziecko decyduje się włożyć nowy kęs jedzenia do swojej buzi, to naprawdę wspina się często na Mount Everest swojego lęku. Jak myślisz, wybierając się w taką podróż, wolałabyś mieć możliwość odwrotu, czy być skazana na wszystkie możliwe „warunki pogodowe”?
No właśnie…
Pozostawienie dziecku możliwości wyplucia jedzenia, które mu nie zasmakowało jest ogromnie ważne. Daje poczucie wolności i możliwości decydowania o swoim ciele (smakuje mi to lub nie) w każdym momencie. Konieczność połknięcia tego, co włożyliśmy już do ust, zmniejsza ochotę na podejmowanie kolejnych prób. To ogromne ryzyko!
Ponadto wypluwanie wcale nie oznacza, że coś dziecku nie zasmakowało! Może po prostu w tej chwili nie było w stanie wejść wyżej i połknąć tego kawałka jedzenia? Daj mu szansę później!
Odrębną jednak sprawą jest to, w jaki sposób dziecko wyrazi swoją dezaprobatę do np. cudownej fasolki szparagowej. I tu mamy znacznie większe pole do popisu. Możemy np. wyposażyć malucha w tzw. chusteczkę bezpieczeństwa, w którą kulturalnie wypluje kęs niezaakceptowanego jedzenia.
3. NAJPIERW OBIAD, POTEM DESER
Zasada, o której można pisać i pisać.
Nie, batonik po obiedzie nie sprawia, że dziecko chętniej je obiad. Nie, nie sprawia, że dziecko je mniej słodyczy.
Dzieje się dokładnie odwrotnie!
Wszystko na temat fenomenu deseru przeczytasz w tym artykule.
W skrócie – nagrody za jedzenie zazwyczaj sprawiają, że przestajemy lubić to, co zjedliśmy. Nawet, jeśli wcześniej nam to smakowało. Coraz bardziej natomiast zaczynamy lubić to, co dostaliśmy w nagrodę. Ponadto, gdy podajemy deser w nagrodę za dokończenie obiadu, uczymy dziecko jeść, mimo poczucia sytości.
A co, gdybyśmy mówili: „zostaw sobie miejsce na deser”? Albo podawali deser razem z obiadem? Herezja, wiem, ale działa!
4. JESZCZE TYLKO JEDNA ŁYŻECZKA
Ta jedna łyżeczka niczego nie zmieni w odżywianiu Twojego dziecka… Nie sprawi, że szybciej urośnie, więcej przytyje czy będzie mieć mniejsze niedobory. Może natomiast, podawana systematycznie, sprzyjać przejadaniu się i utracie zdolności do samoregulacji.
Ta chęć do podania jeszcze jednej łyżeczki, czy do „wyczyszczenia talerza”, to tylko nasze przekonanie o tym, że to my wiemy, “ile powinno zjeść dziecko, by być zdrowe”. A tak nie jest. My znamy zalecenia, normy, schematy. Ale nie wiemy nic o dokładnych potrzebach żywieniowych naszego dziecka.
To dziecko decyduje o tym, ile jedzenia potrzebuje.
Bo ono jest specjalistą od swojego ciała. O tym mówi zasada podziału odpowiedzialności, która jest najważniejszą zasadą w żywieniu dzieci.
Jeżeli chcesz zwrócić uwagę dziecka ponownie na jedzenie, powiedz:
- Czy jesteś już najedzony?
- Masz ochotę jeszcze to zjeść?
- Czy smakowała Ci ta marchewka? A jeszcze lepiej – czy ta marchewka była chrupiąca?
- Wyjadłeś już wszystkie rodzynki?
- Czy mogę zjeść makaron od Ciebie?
- Jak pachnie ten sos?
5. NIE ODCHODŹ OD STOŁU
No dobra, to trochę bardziej skomplikowane :). Generalnie mamy takie poczucie, że powinniśmy nauczyć nasze dzieci jedzenia przy stole, siedzenia, aż pozostali domownicy nie skończą posiłku i umiejętności podejmowania decyzji, kiedy już na pewno jestem najedzony. I ogólnie zgadzam się, że jedzenie razem przy stole, bez żadnych dystraktorów jest tym, do czego powinniśmy dążyć. Ale nauka dobrych nawyków, to nauka (coś, co dzieje się w czasie), a nie wymaganie od dziecka czegoś, na co rozwojowo nie jest gotowe.
Zasadę tę powinniśmy rozpatrywać w zależności od wieku dziecka. 2-3 letnie dziecko naprawdę często fizycznie nie jest w stanie usiedzieć na krześle 15-20 minut. Szczególnie, jeśli jedzenie nie jest dla niego zbytnio interesujące. Nie widzę nic złego w tym, że pozwolimy dziecku odejść na chwilę, wziąć zabawkę, usiąść na podłodze czy na naszych kolanach, bo być może w ten sposób radzi sobie ze stresem. Musimy jednak pamiętać o zachowaniu pewnej struktury posiłków, czyli ustaleniu, jak długo będzie taki posiłek trwał (max 30-40 min) i przypominaniu dziecku, że nadal coś jemy, że nadal ma szansę coś zjeść.
Ze starszym dzieckiem możemy znacznie więcej ustalić, jest w stanie znacznie lepiej skupić uwagę, odroczyć przyjemność czy przyjąć naturalne konsekwencje. Dobrym pomysłem jest np. ustalenie jakiegoś sygnału o tym, że dziecko kończy posiłek (odstawienie talerza do zlewu?), dzięki któremu dziecko łatwo zadecyduje, czy już naprawdę jest najedzone.
Ponadto uważam, że kluczem do przyzwyczajania dziecka do wspólnych posiłków wcale nie są sztywne zasady, ale atmosfera, która w czasie tych posiłków panuje. Dobrą atmosferą, przyjazną rozmową, zrozumieniem dla preferencji smakowych dziecka możesz zdziałać znacznie więcej. Będziesz kusić i tworzyć pozytywne wspomnienia, które będą działać wtedy, gdy Twoje dziecko będzie już całkowicie samodzielne.
PAMIĘTAJ O TYM, CO NAJWAŻNIEJSZE!
Większość dziwnych zasad żywienia pojawia się w naszym życiu z powodu lęku. Boimy się, że jeśli ich nie wprowadzimy, dziecko sobie nie poradzi, będzie jadło gorzej albo już zawsze będzie jadło rękami i nie będzie w stanie usiedzieć przy stole. Boimy się, że jeśli nie przypilnujemy dziecka, na pewno nie zje warzyw, za to zje same warzywa. Zapominamy o najważniejszym:
Nasze dziecko też chce jeść dobrze!
Dzieci są stworzone do dobrego i różnorodnego jedzenia, musimy jednak dać im przestrzeń i szansę do rozwoju.
Jeśli masz wątpliwości, czy dana zasada ma sens i warto się nią przejmować, możesz zastosować prosty test:
Czy ta zasada pomaga Twojemu dziecku polubić jedzenie? Czy kształtuje pozytywne relacje z jedzeniem?
Jeśli nie… wyrzuć ją do śmieci!
A Wy jakie macie zasady dotyczące żywienia dzieci?
Jakich zasad trzymacie się przy posiłkach?
Lubicie je?