Bycie rodzicem niejadka, to nie bułka z masłem (chociaż paradoksalnie, to właśnie bułka z masłem bywa ulubionym daniem naszych pociech). Towarzyszy mu zmęczenie (ciągłymi próbami stworzenia dania, które maluch wreszcie zaakceptuje), ogromny stres (czy moje dziecko będzie się dobrze rozwijało mimo, że nie je praktycznie warzyw i owoców?), rozczarowanie (marzyliśmy przecież o cudownych rodzinnych posiłkach) i wstyd (co zrobiliśmy nie tak?). Na szczęście wszystko może się zmienić. Z pomocą przychodzą specjaliści z naukowo potwierdzonymi sposobami na niejadków oraz prosta rada, którą powinieneś wprowadzić w życie już dziś. Zacznijmy jednak od praktycznych technik!
Udało mi się zgromadzić 4 potwierdzone badaniami naukowymi sposoby na to, by zachęcić dzieci do jedzenia.
4 SPOSOBY NA NIEJADKA, wprost od amerykańskich naukowców
1. OSWAJAJ
Na moim blogu bardzo często podkreślam, że poznawanie nowych smaków, jedzenie warzyw, to dla wielu dzieci ogromnie stresujące zajęcie. Uwierzcie, że brokuł leżący na talerzu dziecka, może być dla niego źródłem lęku, szczególnie na początku poznawania smaków. Dla malucha, to zupełnie obcy produkt, nie wie, jak smakuje, czy jest kwaśny, gorzki, czy słodki. Nie wie też, czy musi zjeść cały ten kawałek i co się stanie jeśli okaże się, że to “zielone drzewko” na moim talerzyku jest okropne. Drugi etap lęku związanego z jedzeniem pojawia się w okresie rozwojowej neofobii żywieniowej (czyli ok. 2 roku życia). Wtedy dzieci często rezygnują z wielu (nawet znanych dotychczas smaków) i ograniczają swój jadłospis jedynie do kilku pewniaków. Jednak nie musi tak pozostać!
Dlatego właśnie świetnym sposobem na to, by zachęcić dzieci do jedzenia (szczególnie warzyw, które są najczęstszą przyczyną zmartwień rodziców) jest oswajanie i poznawanie. Najlepiej z dala od stołu i posiłków. Oswajać, to znaczy po prostu pokazywać, że jedzenie może być fajne, śmieszne, ciekawe, może sprawiać przyjemność i nie trzeba się go bać.
W tym celu najlepiej sprawdzają się wszelkie zabawy związane z gotowaniem i jedzeniem – czytanie książek o tej tematyce, zabawa pluszowymi warzywami, wspólne sadzenie roślinek, wycieczki do sklepu czy wreszcie wspólne gotowanie. Możliwości jest mnóstwo i tak naprawdę w niemal każdą aktywność dziecka można mimochodem wpleść przyjemne słówko na temat jedzenia warzyw (maluch bawi się pluszowym misiem? To idealna okazja, by opowiedzieć, co misie jedzą na obiad. Idziecie na spacer? Zahaczcie o lokalny warzywniak i wybierzcie 3 czerwone owoce. Budujecie coś z klocków? A dlaczego by nie sklep?). Okazuje się, że już nawet patrzenie na obrazek przedstawiający nieznaną czy nielubianą dotąd potrawę, może mieć pozytywny wpływ na jej poziom akceptacji u dziecka (1).
Francuzi są mistrzami czerpania przyjemności z jedzenia. Mają też z jedzeniem (generalnie, jako naród) bardzo pozytywne relacje! Kto kiedykolwiek widział menu we francuskim przedszkolu ten wie, że na oswajaniu znają się jak nikt inny. W jednym z badań podzielili wszystkich 9-latków z jednej szkoły na dwie grupy. Pierwszą pozostawili w spokoju, natomiast w drugiej przeprowadzili tygodniowy “trening podniebienia”. Zajęcia trwały 90 minut, odbywały się codziennie i obejmowały takie elementy jak: czytanie, wspólne gotowanie czy wycieczka do restauracji. Przed i po treningu obie grupy dzieci badano w kontekście ich otwartości na nieznane smaki (serwowano takie przysmaki jak suszone anchois czy kiełki pora). Nawet po tak krótkim okresie “oswajania” dzieci z grupy treningowej były bardziej chętne do próbowania dziwnych dań (2). Świetnie sprawdza się też uprawa domowego ogródka i rodzinne gotowanie. Badania wskazują, że dzieci jedzą więcej warzyw i owoców, jeśli same je wyhodują (3). A nawet jednorazowe zaangażowanie dzieci w przygotowanie posiłków może znacząco poprawić ich apetyt w czasie jedzenia (4).
Lęki czasami dobrze jest też nieco wyśmiać. Nie chodzi tu absolutnie o śmianie się z dziecka i jego trudności, ale przerażający kalafior zamieniony w śnieżnego garbatego potwora staje się jakiś taki mniej groźny (dzieci mają specyficzne podejście do tego tematu). Sprawdzał tę kwestię w badaniach Brian Wansink, jeden z najbardziej znanych badaczy psychologicznych aspektów jedzenia. Odkrył on, że uczniowie amerykańskich podstawówek jedli więcej marchewek, brokułów i zielonego groszku, jeśli tylko były one nazwane w ciekawy i śmieszny sposób (Rentgenowska marchewka, Głupiutki groszek, Brokuł mocy). Może zatem warto pozmieniać nazwy Waszych ulubionych potraw na te bardziej przyjazne dla dziecięcej wyobraźni (5)?
Pobierz darmową grę Detektyw Smaków i oswajaj swoje dziecko z nowymi smakami poprzez zabawę!
2. NIEUSTANNIE PODAWAJ
By dziecko mogło poznać i polubić nowe potrawy, musi przede wszystkim mieć do nich nieustanny dostęp. Często zbyt szybko rezygnujemy z proponowania dziecku nielubianego (czy raczej jeszcze niezaakceptowanego) przez nie dania i ograniczamy coraz bardziej nasz repertuar smaków. Tymczasem fakt, że dziecko nie zjadło marchewki czy chleba za 1, 2 czy nawet 10 razem nie oznacza, że nie zje go za 40. Nieustanne proponowanie, to ważna sprawa, pisałam o tym TUTAJ.
Dzieje się tak z kilku przyczyn. Po pierwsze nasze dzieci zmieniają się strasznie szybko. Zmieniają się ich smaki, upodobania kulinarne, umiejętności radzenia sobie z danym pokarmem. Brokuł dla jednego dziecka mógł być za dużym wyzwaniem w wieku 9 miesięcy, ale już w wieku 14 może stać się ulubionym warzywem. Po drugie maluchy po prostu przyzwyczajają się do wyglądu i smaku nowego dania. Zgodnie z badaniami dziecko potrzebuje średnio 10 prób, by zaakceptować nieznany smak. Ogromnie ważne jest tu słowo średnio. Oznacza to bowiem, że jedno dziecko polubi nowe warzywo po 3 próbach, a inne dopiero po 14 czy 20.
W jednym badaniu naukowcy poprosili rodziców, by podawali nowe, nieznane warzywo dziecku przez 14 dni. Każdego dnia kawałek warzywa. Oczywiście rodzice mogli zachęcać dziecko jedynie do próbowania nowości, absolutnie wykluczone były wszelkie naciski na to, by maluch coś zjadł. Zabronione były również nagrody. Po 2 tygodniach okazało się, że dzieci w grupie eksperymentalnej, w porównaniu do tych, którym nie proponowano nieznanego produktu, chętniej go próbowały i jadły (6).
Trzecim powodem, dla którego warto nie ustawać w oferowaniu naszym dzieciom produktów, które nie akceptują, jest nasze nastawienie. Kiedy myślimy lub mówimy, że dziecko czegoś nie zje, bo “nie lubi”, nie pozostawiamy mu wyboru. Nasze dzieci ufają nam jak nikomu na świecie. Skoro zatem mój ukochany rodzic mówi, że ja tego nie lubię i nie zjem, to po co próbować? Uwierzmy w możliwości naszych dzieci. Podawajmy te same, nawet odtrącane warzywa, najlepiej w ciekawy, atrakcyjny, smaczny sposób i zachęcajmy maluchy do próbowania. Nigdy zaś nie namawiajmy do jedzenia!
3. PODAWAJ W DOBRYM TOWARZYSTWIE
Skoro już wiemy, że nielubiane produkty należy dzieciom nieustannie proponować, warto dowiedzieć się, jak to robić w praktyce. Naukowcy odkryli bardzo ciekawą i prostą zależność – ilość zjedzonej nielubianej potrawy jest zależna od tego, czy podamy ją z lubianym, uwielbianym czy nieakceptowanym produktem. A Ty jak podajesz niechciane brokuły? Obok ukochanego mielonego czy raczej średnio smacznego gulaszu? Okazuje się, że jest to naprawdę ważne! Szerzej o tej metodzie pisałam w tym artykule o sposobach na to, by dziecko polubiło warzywa.
Wszystko zależy od efektu, który chcesz uzyskać. Jeśli Twoim marzeniem jest, by dziecko zjadło nieco więcej niż dwa kęsy sałatki, podaj ją jako dodatek do średnio lubianego głównego dania. Jeżeli połączysz ją z ukochanym burgerem czy makaronem z sosem pomidorowym, są ogromne szanse, że maluch nie zje jej prawie wcale. Dlaczego? Bo zacznie posiłek od uwielbianej potrawy, nasyci się nią i wtedy dopiero zauważy, że była jeszcze jakaś sałatka. A miejsca w żołądku już na nią nie starczy… Musisz uczynić z warzyw gwiazdę wieczoru! Do niezbyt lubianych głównych dań podaj niezwykle atrakcyjne warzywa. Wtedy maluch spojrzy na nie łaskawszym wzrokiem. A jeszcze lepiej – podaj warzywa w formie przystawki, zanim jeszcze zaserwujesz obiad czy kolację. Głód, to najlepsza przyprawa i sprawia, że nawet największe niejadki skuszą się czasem na coś surowego i zielonego (7)!
Jeżeli natomiast Twoim celem jest zachęcenie dziecka do poznania nowego, kompletnie nieznanego produktu, zaserwuj go koniecznie w towarzystwie lubianej potrawy. Zadziała efekt aureoli. Twoja pociecha z radością zje cały posiłek i zachowa też pozytywne wspomnienia związane z nieznanym dotąd produktem. Kilka takich prób i brokuły czy szpinak mogą stać się dodatkiem równie uwielbianym, co makaron z serem (8).
4. NIE NACISKAJ
Nikt nie lubi być zmuszany do czegoś, na co nie ma ochoty. Nasze dzieci zaś są mistrzami w robieniu wszystkiego na przekór. Dlatego nie ma nic gorszego w kwestii żywienia naszych dzieci niż presja, naciski i zachęcanie. Nie dość, że nie sprawi to, że nasze dzieci będą jadły więcej, to może nawet prowadzić do jeszcze większych ograniczeń żywieniowych. Efektem presji jest zazwyczaj niechęć do jedzenia danego produktu i ta niechęć pozostaje często z nami przez wiele lat. Koniecznie przeczytaj, jak czuje się niejadek (to wyjątkowy artykuł! Na podstawie wspomnień prawdziwych niejadków!).
Jedno z badań pokazało wyraźnie, że im mocniejsze naciski na jedzenie ze strony rodziców, tym mniej warzyw i owoców lądowało w brzuszkach dzieci. Więcej natomiast było niezdrowych przekąsek (9). Co ciekawe, o przymuszaniu (czy nawet intensywnym zachęcaniu) do jedzenia konkretnych potraw, pamiętamy bardzo długo i jako dorośli również nie mamy ochoty ich próbować.
W jednym z eksperymentów badacze postanowili zmierzyć, jak bardzo presja zmniejsza apetyt dzieci. Maluchy, których nie zachęcano do jedzenia zjadły znacznie większą porcję zupy i wypowiadały na jej temat mniej negatywnych komentarzy. Natomiast im częściej dzieci były namawiane na zjedzenie “jeszcze jednej łyżeczki” w domu, tym silniejszą niechęcią reagowały na namowy naukowców na zjedzenie zupy. Oznacza to, że dzieci uczą się, że bezpieczniej zbudować mur oporu przed jedzeniem, niż zostać zmuszonym do zjedzenia czegoś, na co nie mają ochoty.
Pewnie myślisz w tej chwili: “Ale ja nigdy nie naciskam i nie zmuszam dziecka do jedzenia”. Niestety, muszę Cię rozczarować. Presja może przyjąć również tak delikatne formy jak:
- “Mamusia przygotowała tę zupkę specjalnie dla Ciebie, zrób mamie przyjemność i zjedz jeszcze łyżeczkę”,
- “Będziesz głodny, jeśli nie zjesz jeszcze kawałka”
- “Nie powinno się marnować jedzenia – zjedz do końca swoją porcję, proszę”
- “Nie dostaniesz deseru, jeśli nie zjesz surówki do końca”
W rzeczywistości, jeśli zdarzyło Ci się kiedyś pomyśleć “hmm, chyba powinien/powinna zjeść więcej na obiad”, to prawdopodobnie zdarzyło Ci się też je do tego zmusić.
KLUCZ DO ZMIANY!
Dlatego tak ważna jest ta rada, którą zachowałam dla Ciebie na sam koniec.
Najważniejsza zmiana, jaka musi nastąpić, by Twoje dziecko zaczęło jeść więcej lub coś bardziej zdrowego, musi zajść w Tobie. Chodzi o zmianę sposobu myślenia. Spróbuj przez jakiś czas skupić się nie na tym, by moje dziecko zjadło więcej warzyw czy czegokolwiek innego, a na tym, by zaczęło ich próbować.
Zrób wszystko, by Twoje dziecko polubiło te produkty – to, jak rosną, powstają, jaki mają kolor, zapach, wygląd, śmieszną nazwę, zanim jeszcze będą je jeść. Zachęcaj do próbowania nowych smaków (w mikroskopijnych ilościach). Dzięki temu Twoje dziecko zbuduje pewność siebie i w przyszłości samo chętniej zacznie jeść nielubiane produkty. Bo tylko 1 na 4 niejadków w dorosłości również ma tak wybiórcze smaki jak w dzieciństwie. Dzieje się tak nie dlatego, że rodzice zmuszali ich do dojedzenia sałatki do końca, ale dlatego, że byli cierpliwi i spokojni.
Tobie też życzę ogromnych pokładów cierpliwości i pamiętaj, że w perspektywie całego życia, naprawdę niewielkie znaczenie ma, ile warzyw, mleka czy chleba zjadło dziś Twoje dziecko :).
Źródła:
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3949128/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18342395
- Nanney MS, Johnson S, Elliott M, and Haire-Joshu D. 2007. Frequency of eating homegrown produce is associated with higher intake among parents and their preschool-aged children in rural Missouri. J Am Diet Assoc. 107(4):577-84.
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24709485
- Wansink B, Just DR, Payne CR, and Klinger M. 2012. Attractive names sustain increased vegetable intake in schools. Preventive Medicine 55(4):330-2.
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17341215
- http://www.scirp.org/journal/PaperInformation.aspx?PaperID=59100
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2854063/
- Brown KA, Ogden J, Vögele C, and Gibson EL. 2008. The role of parental control practices in explaining children’s diet and BMI. Appetite. 50(2-3):252-9.
- Batsell WR, Brown AS, Ansfield AE, and Paschall GY. 2002. “You Will Eat All of That!”: A retrospective analysis of forced consumption episodes. Appetite 38(3): 211-219