W żywieniu dzieci bardzo często apeluję o łagodność, pozostawienie dzieciom dużej dawki wolności, pozwolenie na samodzielność. Proszę rodziców, by zaufali, że dziecko jest w stanie wystarczająco dobrze się żywić, a naszym zadaniem jest stworzyć jedynie dobre warunki rozwoju, by dziecko mogło wyrosnąć na Małego Smakosza. Na warsztatach wymieniam 3 cnoty żywieniowe rodziców:
- SPOKÓJ (tylko spokój nas uratuje i tylko w spokoju dziecko je lepiej)
- WIARA (że może być lepiej)
- CIERPLIWOŚĆ (bo zmiany wymagają czasu)
Dziś chciałabym dołożyć do tego jeszcze jedno słowo – UPÓR!
Może kojarzy Ci się to niedobrze. Bo przecież być upartym, to trzymać się swojego zdania, nie dopuszczać myśli, że coś można zrobić inaczej. Jednak w kontekście żywienia przez upór rozumiem bardziej wytrwałość, nie poddawanie się. Szczególnie w proponowaniu nowego, nieznanego czy nielubianego jedzenia.
Rodzice po prostu zbyt łatwo się poddają i za szybko rezygnują. Uznają, że „moje dziecko tego nie lubi”, „nie zje”. Nie wynika to raczej z chęci pójścia na łatwiznę. Ja w tym widzę lęk o to czy moje dziecko będzie dobrze odżywione. Jeśli martwisz się czy Twoje dziecko je wystarczająco dużo przeczytaj to i koniecznie zapoznaj się ze złotą zasadą żywienia.
Gdy uznamy, że dziecko czegoś nie zje, nie chce, nie lubi, często przestajemy mu ten produkt proponować, bo po co? Przecież tego nie zje, ergo => będzie głodne albo nie zje w ogóle warzyw, np. do obiadu. To jednak błędne koło! Im rzadziej bowiem coś proponujemy, tym mniejsza szansa, że dziecko to zje i polubi. W ten sposób często sami sobie ograniczamy jadłospis. Problem leży u podstaw, myślimy, że najważniejsze jest, by dziecko coś zjadło, by nie było głodne, a zapominamy o tym, że podając jedzenie uczymy też malucha różnorodności, próbowania, smakowania, poznawania.
Twoim zadaniem jest proponować dziecku różnorodne, ciekawe jedzenie nie po to, by je zjadło, ale by je poznało!
Oczywiście, dbaj również o to, by dziecko coś mogło zjeść :D. Ale oprócz tej bezpiecznej bazy produktów, które dziecko lubi, muszą pojawiać się też potrawy nowe, nieznane, albo spróbowane jeszcze niewystarczającą liczbę razy. Gdy zrezygnujesz, zamkniesz się w lubianych smakach dziecka, jego dieta najprawdopodobniej będzie się jeszcze bardziej ograniczać.
Zdarzyło Ci się wpaść w taki sposób myślenia? Mi tak, wielokrotnie. Dlatego dość rzadko proponowałam zupy i pasty do pieczywa. Ale mimo wszystko staram się je podawać! Bo właśnie upór jest tu kluczem. Spróbuj wyobrazić sobie, że przełamujesz ten schemat już w pierwszym punkcie:
1. „Moje dziecko nie lubi marchewki”
Proszę unikaj takich określeń. Szczególnie jeśli Twoje dziecko ma mniej niż ok. 6-7 lat. Smaki i preferencje dziecka utrwalają się dopiero ok. 5. roku życia. Wcześniej wszystko się zmienia. To dobra i zła wiadomość. Jeśli dopiero zaczynasz rozszerzanie diety, fakt że Twój maluszek już 3 razy wypluł brokuła nie świadczy właściwie o niczym. O niczym! Dla niego każdy nowy smak jest wyzwaniem, może brokuł nieco większym, ale naprawdę ma jeszcze wiele lat, wiele prób, by go poznać.
Co możesz zatem mówić do dziecka?
- Dzisiaj marchewka Ci nie smakuje?
- Nie masz ochoty na marchewkę?
- Może innym razem Ci zasmakuje
- Czasami trzeba czegoś spróbować wiele razy, by to polubić
Widzisz? Te słowa zostawiają dziecku uchyloną furtkę, możliwość przejścia na stronę „jednak lubię marchewkę”. Gdy mówisz: „on tego nie lubi” zatrzaskujesz tę furtkę i oczywiście dziecko może kiedyś zechce ją otworzyć, ale będzie to od niego wymagało znacznie większego wysiłku.
Zazwyczaj po 2-3 próbach podania określonego jedzenia rezygnujemy, albo przynajmniej proponujemy coś nowego okazjonalnie. Zazwyczaj powodem takiego zachowania jest nasz lęk…
2. „Jak podam marchewkę, to jej nie zje i będzie głodny!”
Jak podasz samą marchewkę, to rzeczywiście może się tak zdarzyć. Ale jak często podajesz na posiłek samą marchewkę? W tym miejscu ważne są dwie rzeczy:
- na początku rozszerzania diety dziecko naprawdę nie musi nic zjeść! Zatem jeśli coś, co zaproponujesz dziecku mu nie zasmakuje, to…. trudno :D. Jeśli jest głodne – podaj mleko, jeśli nie, poczekaj do następnego karmienia. Nie przygotowuj kolejnego obiadku, nie zachęcaj, nie udawaj, że Tobie to smakuje. Po co?
- jeśli masz starsze dziecko, które je już normalne, stałe posiłki, nadal musisz proponować rzeczy, których dziecko nie zna/nie lubi. Ale mądrze je łącz. Pisałam o tym, przy okazji wpisu o 3 sposobach na to, by dziecko chciało jeść warzywa. Przecież jeśli nie zje marchewki, to zje ziemniaki albo kotleta.
Gdy już przełamiemy w sobie ten lęk przed tym, że moje dziecko nie zje i pragnienie, by podać dziecku „cokolwiek, byleby zjadło”, łatwiej będzie nam proponować zróżnicowane jedzenie, a różnorodność jest naprawdę ważna! Być może wtedy wcale nie dojdziesz do tego punktu:
3. „Nie proponuję marchewki”
Proponowanie, ekspozycja, to ogromnie ważne słowa w kontekście relacji dziecka z jedzeniem. Im częściej coś proponujesz, tym większa szansa, że dziecko tego spróbuje.
Badania pokazują, że dzieci potrzebują ok. 15 prób nim zaakceptują nowy smak. Tymczasem większość rodziców poprzestaje na 3-4 próbach i stwierdza: “on/ona tego nie lubi”. Takie wielokrotne proponowanie pokarmu nazywamy ekspozycją. Dzięki temu dziecko oswaja się z tym, jak dany produkt wygląda, pachnie, smakuje i stopniowo otwiera się na jego akceptację. Nie licz jednak tych prób zbyt skrupulatnie. Niektóre dzieci polubią coś po 20 próbach, inne po 3. Szpinakożerca przekonał się do jajecznicy po roku podawania jej raz w tygodniu, zatem po ok. 50 podejściach. Do papryki przekonuje się po dziś dzień :D. I nadal wierzę, że on jej tylko „jeszcze nie lubi”.
Ważne jest również to, by w czasie rozszerzania diety i poznawania nowych produktów, dbać o różnorodność smaków. Dla dziecka naprawdę kompletnie innym produktem jest marchewka starta na tarce, ugotowana w słupkach, podana w zupie czy przerobiona na marchewkowy makaron. Może okaże się, że Twój maluch lubi wyłącznie marchewkę w plasterkach?
Gdy będziesz proponować, dbać o różnorodność, smakować nowości razem z dzieckiem, Twój maluch będzie jedzenie oswajać i poznawać. I to prowadzi nas do ostatniego punktu naszego schematu:
4. „Dziecko nie poznaje marchewki”
Bardzo często zapominamy o tym, że jedzenie dla naszych dzieci jest trudne. A jeżeli coś jest trudne, wymaga czasu, by to poznać, oswoić, polubić.
Dla 6-miesięcznego bobasa pierwsze łyżeczki czy kawałki jedzenia, to ogrom doznań – sensorycznych, smakowych, węchowych. Nauka radzenia sobie z tym pokarmem w buzi, doświadczenie siedzenia razem z mamą przy stole itp. Po prostu WOW! Zazwyczaj, gdy dziecko po pewnym czasie oswoi się z samą techniką jedzenia, nauczy się gryźć, żuć, połykać, wkładać jedzenie do buzi, to przychodzi pora, by jedzenie dogłębnie poznawać.
Jak dziecko poznaje jedzenie?
- rozgniata
- rozrzuca
- wkłada do buzi i wypluwa
- wrzuca do kubeczka z wodą
- raz zjada, raz nie zjada
- wącha
- liże
- dotyka
- widzi je na stole
- widzi je w sklepie
- widzi, jak inni je jedzą
- pomaga w czasie gotowania
Jednak jeśli zatrzymamy się na etapie kilku pierwszych wyplutych łyżeczek, możemy dziecku nigdy nie umożliwić poznawania jedzenia. Poznawanie pomaga nam coś oswoić. Niektóre dzieci są bardziej ostrożne, potrzebują czasu, by polubić się np. z nową zabawką czy opiekunką. Podobnie jest w jedzeniu, potrzebny jest czas, spokój… ale również wytrwałość. Pierwsze reakcje wcale nie świadczą o tym, że dziecko czegoś nie lubi.
Spójrz na ten filmik:
Te wszystkie śmieszne miny i reakcje wcale nie oznaczają, że dzieci już nigdy nie polubią tych smaków! One ich po prostu jeszcze nie znają :).
Zatem proponuj! Jedz nielubiane jedzenie przy dziecku. Nie zamykaj się w smakach dziecka, bo te smaki łatwo się zmieniają. Twoim zadaniem jest zaprezentować nowe smaki w ciekawej, interesującej formie :).
Do zapamiętania:
- dziecko potrzebuje ok. 15 prób, by poznać i zaakceptować nowy pokarm
- dany składnik przyrządzony w inny sposób (pieczony, gotowany, pokrojony w słupki czy plasterki), to zupełnie inny produkt! Proponuj różnorodne formy
- dziecko oswaja jedzenie przez zabawę – pozwalaj mu na to
- jeśli Ty jesz pokarm, którego dziecko nie lubi, jest większa szansa, że kiedyś i ono tego spróbuje!