Pytanie: Czy wierzysz, że Twoje dziecko jest w stanie poznać i polubić nowe smaki? Nawet te, których sama nie lubisz?
Czasami jedyne, co musimy zrobić, by nasze dziecko rozwijało się (czy to w kierunku poznawania smaków, czy w jakimkolwiek innym), to za dużo mu nie przeszkadzać. Naszym jedynym zadaniem jest stworzyć mu odpowiednie warunki, doglądać, aż w pewnym momencie zachwyci nas swoim pięknem.
Jedzenie to sztuka, kompetencja, umiejętność. Taka sama, jak chodzenie, siadanie, jazda na rowerze czy liczenie. Większość dzieci jest w stanie w miarę samodzielnie (podglądając nasz dorosły świat) do tych umiejętności dojść. Ogromnie ważne i jednocześnie niezwykle trudne jest zaufać dziecku. Uwierzyć, że chce i potrzebuje iść w dobrą stronę. A potem?
Kup doniczkę i ziemię!
Dla mnie być rodzicem (szczególnie w kontekście jedzenia) to być dobrym ogrodnikiem. Pielęgnować, tworzyć dobre warunki, rozeznać, czy „roślinka” potrzebuje więcej światła czy raczej cienia. Utworzyć też pewne ramy, w których może się swobodnie rozrastać, kwitnąc niezagrożona. Bardzo często porównuję rodzicom żywienie dziecka do hodowli roślin. Spójrz razem ze mną, jak trafna jest to metafora.
Każde ziarenko ma w sobie zakodowaną chęć rozwoju, pragnienie rozkwitu, dążenie do światła. Podobnie każde dziecko ma w sobie zaszczepioną potrzebę wzrostu (w wielu kierunkach!). Jedzenie różnorodne, spożywanie odpowiednich ilośc pokarmu to cechy, które wpisane są w ewolucje. Ludzie od zawsze dążyli do różnorodności żywieniowej, do tworzenia nowych smaków, bo intuicyjnie wiedzieli, że za dobrze zbilansowaną dietę, jak powiemy dzisiaj trudnym do zrozumienia dietetycznym językiem, odpowiada właśnie różnorodność! Za to, by przetrwać odpowiada jedzenie zgodnie z sygnałami głodu i sytości.
By ziarenko mogło jednak rozkwitnąć, potrzebuje gleby. Dla mnie glebą jest atmosfera. To może być piasek, jeśli atmosferze wokół posiłków towarzyszą nerwy, stres, pośpiech, wygórowane oczekiwania, negatywne emocje. Ale to może być też wspaniały żyzny czarnoziem! Dlatego !zawsze! podpowiadam na spotkaniach z rodzicami, że najpierw muszą wziąć pod lupę atmosferę w czasie posiłków. Własne emocje, które się w nich pojawiają, oczekiwania, doświadczenia. Bo bez dobrej ziemi, trudno będzie naszemu ziarenku rozkwitnąć. Ba! Ciężko będzie mu nawet wypuścić korzonki i pierwsze listki. Ponadto, to z tej ziemi roślinka będzie czerpać przez całe życie. A dobre nawyki żywieniowe kształtują się tylko w dobrej atmosferze (ale, pamiętaj że to nie działa w dwie strony – sama dobra atmosfera nie gwarantuje dobrych nawyków)
Sama gleba to nie wszystko! Nie rozsypiesz jej przecież na stole i nie rzucisz na nią ziaren. Potrzebujemy odpowiedniej przestrzeni, ram. Potrzebujemy pięknej donicy!
Oczywiście o odpowiednim rozmiarze, by z jednej strony dawała dziecku swobodę, a z drugiej chroniła go przed chwastami. Taką donicą w kontekście jedzenia są zasady żywieniowe. Zasady, które dają dziecku poczucie bezpieczeństwa, wskazują kierunek rozwoju a z drugiej strony nie są sztywne. Zasady, które przypominają zwyczaje, tradycje. Zasady, które powtarzane przez wszystkich członków rodziny przez wiele lat tworząc prawdziwe, dobre nawyki żywieniowe. Z perspektywy rodzica najważniejsze są tylko te 3 reguły.
Ale każda rodzina może i powinna ustalać własne zasady wokół jedzenia, które będą się u nich sprawdzać. Przykładem takich zasad może być:
- jemy posiłki wspólnie, przy stole
- dzieci jedzą to samo, co dorośli
- nie jemy dwa dni pod rząd tego samego
- cieszymy się sobą przy posiłku
Inspiracją mogą być dla Was francuskie zasady żywienia, które podała Karen Le Billon w swojej książke „Francuskie dzieci jedzą wszystko”. Nie twierdzę, że są idealne, ale mają sens!
Użyźniliśmy glebę, stworzyliśmy ramy do swobodnego rozrostu dla naszej roślinki, teraz musimy ją tylko doglądać Ah! I podlewać 🙂 Podlewamy swoim przykładem! Codziennie minimum 3-4 razy pokazujemy naszym dzieciom, jak powinniśmy jeść. Dlatego tak ważne jest, by przed zmianą w żywieniu naszego dziecka, przyjrzeć się naszym nawykom żywieniowym. Sprawdzić, czy rzeczywiście podlewamy je dobrą, czystą, pełną wartości wodą.
Ważne jest również to, co my sami myślimy o jedzeniu. Czy traktujemy je jako wroga, które np. zagraża naszej sylwetce, czy sprzymierzeńca w drodze do zdrowia. Znaczenie ma też to, co myślisz i mówisz o swoim ciele! Odchudzasz się? Narzekasz na dodatkowy tłuszczyk? Myślisz, że Twoje dziecko tego nie słyszy? Niestety muszę Cię rozczarować…Temat odchudzania przy dziecku poruszyłam w gościnnym wpisie u Nebule.
Na koniec – oczekiwania
Tak jak każda roślinka jest inna, rośnie w różnym tempie, potrzebuje gleby o różnym stopniu żyzności, różnej ilości wody i różnych warunków naświetlania do wzrostu, tak samo nasze dzieci są różne. To Ty musisz poznać swoje dziecko. Jego możliwości.
Po pierwsze dać mu czas! Nie wyrzucaj jeszcze ziarenka, które wypuściło ledwo jeden listek. Nie naklejaj swojemu dziecku łatki „niejadek”. Wiesz jak trudno rosnąć z takim obciążeniem?
Po drugie sprawdź, czy ma dobre warunki do wzrostu i rozwoju. Czy na pewno wybrałeś odpowiednią doniczkę? Czy czasem nie ogranicza zbyt mocno jego korzonków? A może pozwoliłeś mu zbyt mocno się rozrosnąć, zapominając, że to po Twojej, rodzicielskiej stronie leży odpowiedzialność za jakość posiłków.
Po trzecie zaakceptuj jego wyjątkowość. Nie wszystkie dzieci będą zajadać się brukwią i pasternakiem. Jedne wolą kwaśne, inne słodkie smaki. Jedne wypiją sok nawet z buraka, a inne wybiorą po prostu wodę. Ale każde dziecko jest w stanie jeść wystarczająco dobrze. Daj mu proszę szansę 🙂 Nie z każdego ziarenka w końcu wyrośnie najpiękniejsza orchidea!
Ale czy polny mlecz, stokrotka, kolczasta róża a nawet kaktus nie mają swojego uroku? Nie wiem, jaki kwiat wyrośnie z Twojego dziecka. Wiem, że jeśli dasz mu szansę, stworzysz warunki i nie będziesz zbyt mocno przeszkadzać, rozkwitnie i będzie piękny!
8 komentarzy
Jak pięknie i mądrze napisane 🙂 Zgadzam się w 100 % 🙂
Super są te zasady!
Naprawdę warto je stosować 🙂 owocują z opóźnieniem ale dają przepiękne owoce!
Zuzia, wiesz, że siedzę w tych samych tematach, a i tak u Ciebie zawszę znajdę coś nowego i fajnego. Czasem jedno słowo, jedna myśl, ale to wystarczy. Zaglądam regularnie, bo piszesz mądrze i z serca. Dziękuję!
Dziękuję ogromnie! :):) Cieszę się, że do mnie zaglądasz i że Cię inspiruję, mimo że (jak sama mówisz) specjalizujemy się w tych samych dziedzinach! 🙂
Staramy się bardzo zdrowo odżywiać. Zawsze jemy wspólnie obiad :). Dziecku dajemy do jedzenia to co sami jemy, ale niestety nie zawsze chce jeść to co my.
Niestety tak to jest 🙂 Ale my też nie zawsze mamy ochotę jeść tego, co je i lubi dziecko 🙂
:).