Jesienne dni są coraz krótsze, ale nie sądziłam, że przekłada się to też na miesiące! Mam wrażenie, że wrzesień i październik trwały raptem 2-3 tygodnie…Dopiero co wrzucałam Wam menu wrześniowe, a już mam gotowe październikowe, a wcale nie jest początek października! Nie chcę być TĄ pierwszą, która to powie, ale chyba zaraz Święta O.o
Tak czy siak, chciałam Was zaprosić na kolejny post z cyklu „Menu Szpinakożercy”. Mam nadzieje, że będzie dla Was tradycyjnie inspiracją i pocieszeniem. Bo Szpinakożerca je całkiem normalnie 😀 A poprzednie posty z cyklu znajdziesz pod tymi linkami:
Menu majowe znajdziesz tutaj!
Menu czerwcowe znajdziesz tutaj!
Menu lipcowe znajdziesz tutaj!
Menu sierpniowe znajdziesz tutaj!
Menu wrześniowe znajdziesz tutaj!
Co nowego u Szpinakożercy?
- Mam wrażenie, że Szpinakożerca w ciągu ostatniego miesiąca strasznie wydoroślał… Można z nim porozmawiać o takich ważnych rzeczach! Upodobał sobie ostatnio przekładanie wszystkiego na jutro. To takie dyplomatyczne rozwiązanie: „Mamo, jutro zjem tą zupę”, czyli w wolnym tłumaczeniu: „dziś nie mam zamiaru tknąć jej nawet palcem”.
- Czasami zauważam, że łatwiej jest Szpinakożercy spróbować czegoś nieznanego albo niezbyt lubianego, gdy ktoś go karmi. Generalnie oczywiście Szpinakożerca je sam, ale czasem lubi przenieść się na moje lub Taty kolana. Czasem też widzę, że trudno mu się skupić na jedzeniu, jest zmęczony i rozemocjonowany, wtedy pytam, czy go nie nakarmić. Często się zgadza. Pewnego dnia usiadł u Taty i Tata zaproponował mu pomidora z mozzarellą (sałatkę, którą 3 minuty wcześniej uznał za niejadalną). Po chwili okazało się, że ta sałatka jest „najpyszniejsza”. Także warto próbować różnych rzeczy i technik, by pomóc dzieciom otworzyć się na nowe smaki.
- Bawimy się też ostatnio w rozpoznawanie smaków! Szpinakożerca czegoś próbuje (ostatnio np. domowego soku), i „zgaduje” (bo tak naprawdę wie, co jest w środku), jakie owoce i warzywa czuje. Idzie mu coraz lepiej!
- Nadal jesteśmy w fazie ciągłej zmienności smaków i apetytów… staram się tym maksymalnie nie przejmować, chociaż czasem krew mnie zalewa, gdy widzę, że nie chce dotknąć czegoś, co wiem, że by mu zasmakowało! Ale cóż… trzeba czekać 🙂
- Na naszym stole na stałe zagościły już maty od EZPZ Polska. Więcej szczegółów na ich temat znajdziecie tutaj!
PAŹDZIEDNIKOWE MENU SZPINAKOŻERCY
Wiek: 28 miesięcy
Większość posiłków jedzonych wspólnie z rodzicami (nianią). 90% gotowanych przeze mnie. Jedna wizyta w restauracji. Jedna kolacja u znajomych. Niedzielne słodyczowe szaleństwo.
Godziny posiłków (w przybliżeniu):
- Śniadanie: 8:00
- II śniadanie: ok. 11:00
- Obiad: 14-15
- Podwieczorek: 16:30-17:00
- Kolacja: 19:19:30
Szpinakożerca nadal jest karmiony piersią! Zjada mleko rano po obudzeniu (ok. 6-6:30), raz w ciągu dnia i przed snem (ok. 19:30).
OPIS POSZCZEGÓLNYCH DNI
PONIEDZIAŁEK
Makrela u nas ostatnio króluje w poniedziałki. Znów posypią się pytania, czy ryby wędzone są ok dla dzieci – tak, są ok. W niedużej ilości i nie na codzień. Jak wszystko inne, bo przecież różnorodność to podstawa. My jemy zazwyczaj ryby wędzone 2-4 razy w miesiącu, znajdą się pewnie miesiące, gdy nie jemy ich prawie wcale. Jednak sama wartość ryb jest na tyle duża, że przewyższa obawy, że wędzona ryba ma np. za dużo soli. Nie sól innych potraw i nie będziesz musiała się martwić 😀
Do kanapki z makrelą klasyczne dodatki warzywne: pomidor, ogórek konserwowy (nasz domowy), domowy ketchup i kawałek pasztetu z soczewicy (mówiłam o nim przy okazji sierpniowego menu). Na drugie śniadanie też już znana Wam klasyka – kasza jaglana gotowana na wodzie, z dodatkiem migdałów, rodzynek, pestek granatu. Tym razem dodałam popping z amarantusa.
Na obiad nakręciłam się na zupę z batata, kurczaka i soczewicy. To połączenie wydawało mi się idealne, jesienne, rozgrzewające, sycące. Zupa zrobiła się szybko, dodałam do niej nieco pomidorów z kartonika, bo była dla mnie nieco zbyt słodka. Przyznaję, że była pyszna. Smakowała nawet Tacie, a trudno trafić w jego gusta 🙂 Ale Szpinakożerca nawet jej nie tknął… Mimo że lubi wszystkie składniki. Nie zjadł nawet pół batata 😀 Zjadł za to bułkę.
Znacie tą zasadę, by zawsze serwować do posiłku (szczególnie nieznanego!) składnik, który jest pewniakiem? Wtedy dziecko może się nim spokojnie najeść, jeśli nie znajdzie w sobie tyle odwagi, by spróbować nowego dania.
Podwieczorek gdzieś nam zaginął tego dnia. Nie było na niego czasu 🙂 Za to na kolację zjedliśmy pierogi ruskie od babci. Zrobiłam do nich szybką sałatką z buraka (zawsze mam kilka zamrożonych gotowanych buraków) i papryki:
SAŁATKA Z BURAKA I PAPRYKI
- 1/2 cebuli
- 2 małe ugotowane lub upieczone buraki
- 1/2 czerwonej papryki
- sok z cytryny
- 1 łyżeczka oliwy
Cebulę posiekać i poddusić na oliwie. Dodać pokrojoną w paski paprykę i dusić do miękkości. Ugotowanego lub upieczonego buraka zetrzeć na tarce na grubych oczkach. Wrzucić na patelnię i smażyć bez przykrycia aż odparuje. Dodać sok z cytryny, doprawić solą i pieprzem.
WTOREK
Owocem Tatowych wyjść do sklepu są zawsze produkyt, które zapewne sama ominęłabym szerokim łukiem. Tym razem była to kiełbaska cielęca (przyznaję, że składowo całkiem dobra). Szpinakożerca uwielbia parówki i kiełbasy! Ale nie oznacza to, że je je często 🙂 Zazwyczaj zdarza się to w czasie wizyty u dziadków. Szczerze mówiąc już nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadł parówkę… może we wrześniu a może w sierpniu. Mało istotne 🙂 Chcę Wam opowiedzieć o innym triku, który jest niezwykle ważny podczas komponowania posiłków dla dzieci:
Jeśli w daniu jest składnik, który Twoje dziecko uwielbia, zaproponuj do niego dodatki, które też są najbardziej lubiane. Nie ma szans, by przy takiej konkurencji dziecko zdecydowało się na pomidora, którego średnio lubi.
Z tego powodu do rzeczonej kiełbaski Szpinakożerca dostał ogórka kiszonego i suszonego pomidora. Czyli absolutną czołówkę z listy śniadaniowych dodatków. A i tak zjadł ich niedużo 😛 Kanapkę chyba tylko liznął 🙂
Na drugie śniadanie coś prostego – ukochana gruszka z jogurtem. Jako dodatek zaproponowałam granolę dyniową, którą jakimś cudem udało mi się zrobić tuż przed wyjazdem, wykorzystując rzutem na taśmę resztkę dyniowego puree.
GRANOLA DYNIOWA
- 2 szklanki płatków owsianych
- 1 szklanka innych mieszanych płatków (u mnie orkiszowe, jaglane i z amarantusa)
- 1 szklanka pestek, nasion, orzechów (posiekanych)
- 1-1,5 szklanki suszonych owoców (posiekanych)
- 2/3 szklanki puree dyniowego
- 1-2 łyżki syropu klonowego
- 2 łyżki masła orzechowego
- 1 łyżka oleju kokosowego
- przyprawy: cynamon, kardamon, imbir, gałka muszkatołowa
W misce wymieszać płatki i posiekane orzechy, pestki. W drugiej miseczce rozpuścić w mikrofali masło orzechowe i olej kokosowy. Wymieszać z puree dyniowym, syropem klonowym i przyprawami. Suche składniki połączyć z mokrymi. Wyłożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec ok. 30-40 minut w temp. 160 stopni, mieszając co jakiś czas. Zostawić do wystudzenia w piekarniku. Po wystudzeniu dodać posiekane suszone owoce. Schować do słoika.
Powiem Wam, że Szpinakożerca uwielbia grzyby! A Tata Szpinakożrcy ich nienawidzi 😛 Dlatego grzyby pojawiają się, gdy jemy obiad sami 🙂 Tym razem posiłkowałam się przepisem, który znalazłam w najnowszym magazynie Moje gotowanie na pieczarki duszone ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Do tego podałam kaszę pęczak z marchewką i groszkiem (warzywa zostały mi z warsztatów BLW, które prowadziłam tego dnia) 🙂
PIECZARKI DUSZONE ZE SZPINAKIEM
- 300 g niedużych pieczarek
- 2-3 ząbki czosnku
- 1 mała cebula
- 3-4 „brykiety” mrożone szpinaku
- 1 łyżeczka masła klarowanego
- 3-4 suszone pomidory
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Cebulę i czosnek posiekać, poddusić na maśle. Dodać szpinak i poczekać aż nieco odparuje. Dodać pokrojone w grubą kostkę pieczarki, posolić i smażyć aż woda odparuje. Dodać posiekane suszone pomidory, doprawić
We wtorek skorzystaliśmy z pięknej pogody i wybraliśmy się do Zoo. Uznałam, że to dobra okazja, by „wziąć wolne” i kupić gofry na podwieczorek a na kolacje wybrać się do restauracji 🙂 Niestety okazało się, że w Zoo otwarta była tylko jedna budka z wyjątkowo parszywymi goframi (Szpinakożerca zjadł całe 2 kosteczki…) i jeszcze gorszą, wybitnie rozgotowaną kukurydzą (o dziwo smakowała). Dlatego głodni dotarliśmy do okolicznej restauracji ormiańskiej 🙂 Tam nasze kubki smakowe zostały ukontentowane! Szpinakożerca zasmakował w gołąbkach zawiniętych w liście winogron oraz pieczonym pstrągu. Mi posmakował lawasz, a Tacie szaszłyk wieprzowy.
ŚRODA
W środę bardzo spieszyłam się od rana do pracy, dlatego śniadanie przygotowałam wieczorem. Kolejny raz sprawdziła się owsianka nocna. Zdecydowałam się wypróbować wersję czekoladową z malinami. Wieczorem zalałam więc płatki owsiane, wiórki kokosowe i nasiona chia mlekiem i kakao. Rano nieco podgrzałam i dodałam rozmrożone maliny. Naprawdę dobra!
O drugim śniadaniu decydował Tata. Miały być kanapki w domu, były na spacerze. Kanapka z duszoną, rwaną wołowiną i kiszonkami.
Podczas obiadu skorzystałam z zapasów przywiezionych od rodziców. Były zatem najlepsze kotlety mielone od Babci Asi. Dodałam surówkę z kiszonej kapusty i puree z batatów i ziemniaków. Do puree Szpinakożerca tradycyjnie podszedł nieufnie (znaczy nie spróbował), ale wszystko inne spałaszował z ogromnym apetytem.
Podwieczorek zjedliśmy po basenie. Tym razem były to winogrona, kawałek ciasta marchewkowego, który został z weekendu (z przepisu na tort urodzinowy) i kilka chrupek owsianych.
Po basenie byłam zmęczona (wracaliśmy autobusem i na piechotę w ramach korzystania z ostatnich tchnień ciepła), więc kolacja była ekspresowa. Zmiksowałam w blenderze marchewkę, cebulę i czosnek. Poddusiłam na oliwie, dodałam butelkę passaty i powstał pyszny sos do makaronu. Odrobina parmezanu i uczta gotowa!
CZWARTEK
Przez ostatni tydzień z bananem na twarzy przeglądam przepisy z „Nowego Ala’antkowego BLW”! Naprawdę mnóstwo inspiracji 😀 Zaczynamy już testować, a na pierwszy ogień poszły właśnie dzisiejsze tosty z awokado. Robi się je na zasadzie tostów francuskich – miksujemy awokado a jajkiem, odrobiną sera i mlekiem. Maczamy chleb i smażymy na maśle. Przepyszne! Szpinakożerca zjadł podwójną porcję. Do tego sałatka z jogurtu i pomidorów i oliwki i śniadanie było naprawdę udane.
Na drugie śniadanie Szpinakożerca porządził się sam i wygrzebał w zamrażarce lody domowe 🙂 Czekały tam już od dobrego miesiąca i myślałam, że już z nich nie skorzystamy. Na szczęście Szpinak jest gospodarny po mamusi i pamięta, że resztki należy wykorzystywać 🙂 Lody były z jogurtu, awokado, karobu i malin 🙂
Obiad tzw. resztkowy (zdarza się praktycznie w każdym tygodniu) – każdy je to, na co ma ochotę z resztek. Szpinakożerca zjadł głównie pieczarki ze szpinakiem i kawałek kotleta mielonego. Podałam mu też zupę z batata w nieco innej formie (odcedziłam płyn i podałam jak sałatkę). Nadal go nie przekonywała… Dopiero gdy rozłożyłam mu na talerzu oddzielnie batata, kurczaka, cebulę, soczewicę i pomidora, spróbował kawałek batata i kurczaka 😀
Po obiedzie był spacer, a po spacerze testowaliśmy nasze nowe „dziecko”, czyli wyciskarkę wolnoobrotową 😀 Powstał domowy, gęsty sok z marchewki, buraka, jabłek i gruszek. Frajdy co niemiara! A najwięcej w smakowaniu i „zgadywaniu”, jaki smak teraz czuję 🙂
Na kolację wykorzystałam cukinię, która wołała już do mnie od tygodnia z balkonu 😀 Najprościej – leczo z cukinii, papryki i pomidorów. Dodałam nieco dobrej, domowej kiełbaski 🙂
PIĄTEK
Na śniadanie wykorzystujemy resztki pieczywa. Tym razem korzystam z mojego odkrycia ostatnich miesięcy, czyli grzanek z salsą pomidorową i serem. To najpewniejszy sposób podania pomidorów.
Drugie śniadanie przygotowałam sobie w sporej części wieczorem, bo ugotowałam kaszę quinoa. Rano wymieszałam ją tylko ze śliwkami, pastą tahini i cynamonem. Taka inna wersja ryżu zapiekanego z jabłkami 🙂 Idealna z gęstym jogurtem greckim!
Na obiad wykorzystałam resztki środowego makaronu (w tajemnicy powiem Wam, że ostatnią porcję zjadłam w poniedziałek na lunch w pracy :P) a na podwieczorek były po prostu winogrona. Tak naprawdę do podwieczorku należy doliczyć jeszcze loda zjedzonego po obiedzie 😀 Znowu mała samowolka Szpinakożercy.
Na kolację miałam ochotę na jakąś rybę, na szczęście przypomniałam sobie o przepisie na pulpeciki z dorsza w sosie pomidorowym. Robi się je naprawdę szybko, są puszyste i pyszne. Podałam je ryżem jaśminowym i szybką surówką, która powstała na bazie resztek warzyw z wczorajszego soku i kiszonej kapusty 😀
SOBOTA
Sobotę rozpoczęliśmy bardzo wcześnie…bo o 5:30. Więc przed śniadaniem było jeszcze przedśniadanie w postaci banana 😛 Ale co poradzić, trzeba było poczekać ponad 2 godziny zanim otworzyli sklep! Na prawdziwe śniadanie zjedliśmy świeżutką bułeczkę, świeżutką szyneczkę i pyszną, szybką sałatkę meksykańską. Choć pewnie Meksykanie obraziliby się na tą nazwę 😀
SAŁATKA MEKSYKAŃSKA
- mała puszka kukurydzy
- mała puszka fasoli czerwonej
- 1/2 awokado
- 1/2 czerwonej papryki
- 1 kiszony ogórek
- kilka oliwek
- 2-3 łyżki gęstego jogurtu
Warzywa w puszce dokładnie przepłukać. Awokado, paprykę, ogórka i oliwki pokroić w kostkę. Wymieszać z jogurtem, doprawić.
Drugie śniadanie to po prostu gruszka z jogurtem i muesli (o dziwo Szpinakożerca woli muesli niż granolę :P).
Obiad sobotni to mój ulubiony typ obiadu! Gulasz. Danie, które zaczyna się przygotowywać tuż po śniadaniu, potem robi się samo. A w porze obiadu tylko wykładasz talerze na stół! Tym razem jednak postanowiłam zaryzykować i wykorzystać resztkę puree z batatów i ziemniaków, która zimowała w lodówce. Wymyśliłam kopytka, choć przyznam, że nie lubię ich robić. Te jednak były niezwykle proste i zrobiłam je dosłownie w 5 minut! Szpinakożercy gulasz smakował, choć zjadł niewiele. Kopytko chyba też jakieś wpadło, choć nie zapałał do nich miłością.
KOPYTKA Z BATATÓW (LUB BATATÓW I ZIEMNIAKÓW)
- 300 g puree z batatów (u mnie mieszanka batatów i ziemniaków)
- ok. 1/2 szkl. mąki orkiszowe
- 3 – 4 łyżki skrobi ziemniaczanej
- 1 łyżka płatków drożdżowych
- ½ łyżeczki papryki wędzonej
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól, pieprz
Puree wymieszać z mąkami i przyprawami. Formować wałek i kroić kopytka. Gotować ok. 2 minut od moment wypłynięcia.
Po obiedzie miał być wypad do sklepu, który zakończył się niezapowiedzianą wizytą u przyjaciół. Szpinakożerca zjadł niezwykle różnorodnie 😀 Kawałek swojego daktylowego batonika, mus owocowy, kilka rodzynek, pół ciastka owsianego i kilka chipsów z quinoa. Na koniec dopchał wszystko kilkoma łyżkami domowej zupy z buraków. A ja znowu miałam wolne od gotowania.
NIEDZIELA
Uwielbiacie oscypki? My uwielbiamy! A ponieważ w naszym sklepie można zakupić 2 mała oryginalne oscypki w dość atrakcyjnej cenie niecałych 4 zł, czasami pojawią się one na naszym stole. Nieodmiennie w postaci grillowanej! Szpinakożercy tak zasmakował oscypek, że praktycznie nie zjadł nic innego! A miał do wybory kanapkę z pieczoną rybą, ogórka marynowanego z sałatki szwedzkiej i sałatkę meksykańską.
O drugim śniadaniu ponownie decydował Tata. Tym razem były to naleśniki z domowymi powidłami. Naleśniki smażyłam w sobotę wieczorem. Przed wyjściem do sklepu przygotowałam ciasto, bo myślałam, że na kolację zrobię naleśniki ze szpinakiem. Ale że zmieniły nam się plany, naleśniki usmażyłam i schowałam do lodówki.
Obiad znów robił się sam – pieczone udka z kurczaka i pieczone warzywa korzeniowe (seler, pietruszka, burak, marchewka i ziemniaki). Szpinakożerca zjadł głownie buraki 😛
Na podwieczorek zaprosiliśmy mojego brata z rodziną a ja postanowiłam ugościć ich pysznymi goframi! Zdecydowałam się na przepis z książki „Gotowanie na ulicy Czereśniowej”, który kusił mnie już od dawna. Wyszły pyszne! Chrupiące i lekko słodkie 🙂
GOFRY JABŁKOWE
Na ok. 10-12 gofrów
- 150 g miękkiego masła
- 1-2 łyżki syropu klonowego
- 3 jajka
- 300 g mąki (u mnie pszenna pół na pół z orkiszową razową)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 150 g zmielonych migdałów
- 300 ml mleka lub soku jabłkowego
- 1 duże jabłko
Masło utrzeć z jajkami i syropem klonowym na puszystą masę. Połączyć w misce mąkę z orzechami i proszkiem do pieczenia. Mieszając dodawać do masy na zmianę trochę mieszanki mąki i trochę mleka. Ciasto odstawić na ok. 10 minut. Jabłko umyć i zetrzeć razem ze skórką na tarce o grubych oczkach. Wymieszać z ciastem. Gofrownicę porządnie nagrzać i piec gofry.
Jako dodatki podałam:
- maliny
- mus truskawkowy
- krem czekoladowy z daktyli
- domowa bita śmietana
- banany, winogrona
- domowe powidła
Mój brat przyniósł natomiast kilka muffinek z jabłkami i wiśniami. Przyznaje, że nie miałam dużej kontroli nad tym, co Szpinakożerca jadł! Na pewno dużo 😀 Na pewno na tyle dużo, że na kolację nie było już zdecydowanie miejsca 🙂
Ogólne wnioski 😀
Menu październikowe, jak cały zresztą październik, przeminęło mi niezwykle szybko. Chyba odczuwam coraz mniejszy stres przed tym tygodniem, kiedy planuję uwiecznić Menu Szpinakożercy i dlatego łatwiej mi to idzie 🙂 Jestem zadowolona z tego, że w tym tygodniu pojawiły się wszystkie ważne dla mnie produkty, takie jak ryby czy strączki. Cieszę się, że wykorzystałam również kaszę quinoa, bo dopiero szukam dla niej dobrych zastosowań.
Z tego jadłospisu na pewno 2 pewniaki wejdą do naszego menu na stałe:
- grzanki z awokado
- pieczarki duszone w szpinaku
Czuję już też mocno klimat jesienno-zimowy w tych przepisach. Ewidentnie ciągnie mnie w stronę rozgrzewających, sycących dań i kiszonek. To dobry kierunek na jesień 🙂
A Wy jaką ciekawą potrawę odkryliście w ostatnim tygodniu?
Jak podobał Ci się nasz październikowy jadłospis?
Jeśli potrzebujesz wsparcia w układaniu jadłospisów, koniecznie skorzystaj z mojego
RODZINNEGO PRZEWODNIKA PO ŻYWIENIU!
Znajdziesz w nim planner posiłków, checklistę różnorodności oraz poręczną infografikę, która przedstawia najważniejsze zasady żywienia 🙂
Jeśli dotarłaś do tego miejsca to ogromnie się cieszę! Mam nadzieję, że powyższy jadłospis będzie dla Ciebie inspiracją, motywacją lub pocieszeniem 🙂 Proszę opowiedz mi w komentarzu, co o nim myślisz! To dla mnie wiele znaczy 🙂
10 komentarzy
Grzanki z awokado brzmią jak coś co KONIECZNIE muszę zrobić, bo Tomek pieczywo najchętniej jada pieczone w piekarniku z serem, pesto i czasem jakąś szynką lub kiełbaską; pieczone w formie trójkącików z serem w maszynce do sandwiczy lub z patelni 😉 a normalnymi kanapkami w większości przypadków gardzi – zje od biedy i to głównie jak mu pokroję w kosteczkę lub wytnę foremką do ciasteczek w samochodziki
2 ostatnie lody z września (jeden z truskawek, bananów, awokado i jakiś kiełków, drugi z pomarańczami i nie pamiętam czym jeszcze) przeleżały w zamrażarce do zeszłego tygodnia gdzie wyszperał je oczywiście mały głodomór 😛
Czy jeśli 80% śniadań mojego dziecka to mleko plus płatki/musli 3-4 różne rodzaje, które sam sobie miesza w różnych proporcjach w zależności od dnia to z racji różnorodności płatków mogę mówić o różnorodności? Bo niestety ale cokolwiek mu proponuje to odpowiedź jest najczęściej tylko jedna „mleko! płatki!” ewentualnie słyszę „banan!” ale owoców nie jemy na śniadanie (a pozwolenie mu na jedzenie owoców jakich, kiedy i ile chce oznaczałoby, że przez cały dzień jadłby same owoce).
Widzę, że Twój głodomór ma podobne zapędy do nowego, jeśli chodzi o samodzielne wygrzebywanie zapasów 😛
Grzanki z awokado polecam! Świetne są 🙂 Na pewno będą wracać, tak samo jak francuskie tosty z dynią.
Jeśli chodzi o Twoje pytanie – ja zadam Tobie inne:
– czy różnorodność jest bardziej w tym, że każdego dnia są inne płatki (np. dziś żytnie jutro jaglane), czy bardziej w tym, że każdego dnia są po prostu różnorodne?
– zasada rotacji mówi, że najlepiej jeść różne rzeczy dzień po dniu, myślisz że te śniadania spełniają tą zasadę?
Pamiętaj, że nie musisz się sztywno trzymać zasad, o których mówię. Można spokojnie wychować Małego Smakosza bez zasady rotacji 😀 Ale ona sporo ułatwia, szczególnie jeśli dziecko ma czasem trudności z próbowaniem nowych smaków.
Z takich pomysłów, które przychodzą mi do głowy:
– zmieniać wybór płatków każdego dnia (czyli dajesz np. 2-3 do wyboru jednego dnia, a następnego inne 2-3 rodzaje)
– zmieniać bazę np. raz mleko a raz jogurt
– próbować wprowadzić w życie jednak również inne śniadanie, na zasadzie „dziś są np. grzanki a jutro mogą być płatki”, pamiętaj, że jeśli dajesz dziecku wybór, daj wybór zamknięty np. chcesz na śniadanie jajecznicę czy grzanki z serem? Bo jeśli zapytasz „co chcesz?”, usłyszysz „płatki” albo jeśli spytasz „chcesz płatki czy kanapki?”, odpowiedź też będzie oczywista 🙂
Z 3-4 rodzajów najczęściej je 2. Dziś jadł tylko 1 rodzaj. No ale nie jest to do końca rotacja. Jak zapytam czy chce jajecznice czy tosty to też mi odpowie, że płatki…. No ale inne posiłki jemy bardziej różnorodnie i zmiennie i raczej nie mamy problemu z jedzeniem (pomijając dziwne zmiany tego co lubi i tego co nie, ale to raczej typowe dla wieku) więc chyba po prostu odpuszczę kwestię śniadania, wtedy ma najmniejszy apetyt i często je naprawdę mało jak na siebie (choć teoretycznie po całej nocy powinien być najgłodniejszy). Za to ja ostatnio wróciłam do jedzenia musli od czasu do czasu na śniadanie i z racji, że nie lubię mleka to jem je z jogurtem. Na razie nie chce spróbować, ale może kiedyś się skusi 😉 Ogólnie wszystko co jest białe (oprócz mleka) omija i nie chce (jogurt naturalny, biały ser czy nawet lody w pucharku lub bita śmietana – babcia próbowała go częstować to nie chciał wziąć do ust. A jak widział latem, że wszyscy jemy gofry z bitą śmietaną, też chciał, dostał małego kleksa – cały szczęśliwy „też mam” – objadł gofra dookoła nie tykając śmietany… No cóż – biały ser jada w placuszkach bananowych lub wymieszany z dżemem jako farsz do naleśników.
Zawsze niesamowicie bawią mnie te dziecięce przekonania o jedzeniu 😀 Nie lubię białego, chcę bitą śmietanę, a potem objem gofra dookoła 😛 To tylko pokazuje, jak bardzo skomplikowana jest sprawa jedzenie w głowie dzieci i to nie jest takie proste: lubię – jem, nie lubie – nie jem 🙂
Jeśli chodzi o śniadania – może zadbać na początek o różnorodność własnych śniadań i faktycznie młody stopniowo też się otworzy? Pamiętaj, że nic na siłę, ważne żebyście Wy dobrze czuli się z Waszym sposobem żywienia 🙂
Bardzo dziękuję za kolejne menu Szpinakożercy 😀 Przeczytane i wydrukowane. Może coś się uda wprowadzić. No i muszę kupić nowe alaantkowe blw 😀 Muszę sprawdzić, ale chyba robiliśmy już te gofry z ulicy Wiśniowej i coś musiało nam pójść nie tak, bo nam nie smakowały.
Ja trochę zmodyfikowałam ten przepis – tam jest sok, ja dałam mleko, dałam mniej miodu 🙂
Wow! Brawo dla Taty (wspólne menu powinno wszystkim smakować) no i dla Ciebie za makaron 🙂 Szpinakożerca ostatnio spróbował pikantnego ketchupu od Tata i tak jak zawsze go wykrzywiało… tak tym razem zlizał wszystko z łyżeczki. Także okazuje się, że wszystkich smaków można się nauczyć!
Jeszcze zapytam o ten pasztet z soczewicy. Na pewno sierpień? Bo szukałam pasztet i soczewica w sierpniowym art i nie znalazłam.
Jednak we wrześniowym! 😀 Mylą mi się te miesiące O.o Można go kupić w netto np. http://www.pekpol.pl/pl/dziarskie-jarskie-ready-vege,18,pasztet-z-marchwi-i-soczewicy,1053.chtm
Zaraz sobie wydrukuję checklistę różnorodności, bo mam wrażenie, że Pierwszy je ciągle to samo i nie są to jakieś superwartościowe produkty. A powiesz mi jeszcze, gdzie robisz zakupy spożywcze? My co tydzień jeździmy do Lidla, w tygodni wpadamy do Biedry, ale mam wyrzuty sumienia, że nie kupuję mięsa w Befsztyku albo Dębowym Dymie a owoców w warzywniaku 🙂
Checklista to dla mnie najważniejszy element wszystkich planerów 🙂 to jest odpowiedź na pytanie: jak bilansować jadłospis dla dziecka (i dorosłego!) 🙂
Jeśli chodzi o zakupy, mamy 3 rodzaje zakupów:
– b. duże (raz na 2 mies.) zamawiamy w delikatesach internetowych (tam gdzie akurat najtaniej)
– duże (1-2 razy w tygodniu) w Biedronce albo Lidlu 🙂
– małe, codzienne – tu chyba wygrywa aktualnie Cymes u nas 🙂 Wiem, że dokupię tam warzywa i owoce dobrej jakości, jeśli czegoś mi zabraknie. Mam też zaufanie do mięs i wędlin 🙂
Póki była dobra pogoda po warzywa jeździłam na Halę Mirowską ( po drodze z pracy), ale teraz kupuję je głównie w markecie. Chyba nie ma powodu, by mieć z tego powodu wyrzuty sumienia 😀