Gdy dziecko mówi „nie lubię tego” bardzo często chce powiedzieć „nie znam tego”
Większość dzieci przez pierwsze 1,5-2 lata życia chętnie sięga po różne warzywa, owoce, bardziej i mniej skomplikowane potrawy. Ale z czasem coraz częściej mówi „nie!”, uczy się jeść świadomie i chce wiedzieć, co tak naprawdę je. W okresie neofobii, jednym z najtrudniejszych etapów żywienia (zajrzyj tu, jeśli nie znasz ich wszystkich!), dzieci najczęściej po prostu boją się próbowania. Jedzenie staje się dla nich dziwne, przerażające, często obrzydliwe. Oczywiście dzieci różnie przechodzą ten etap :). U niektórych może nawet go nie zauważymy!
Ale jeśli lęk przed jedzeniem się pojawi najlepszym kierunkiem jest zachowanie spokoju i… oswajanie!
Dziś chcę się podzielić z Wami sprawdzonymi tytułami książek dla dzieci, które mogą pomóc Wam nieco oswoić jedzenie. To druga edycja wpisu o książkach – tu znajdziesz moje pierwsze propozycje!
Muszę jednak Cię lojalnie ostrzec! Oswajanie jedzenia działa w perspektywie długofalowej. To nie tak, że dasz dziecku książkę o pomidorach i następnego dnia ono te pomidory zje z radością… No po prostu nie :). Książka, zakupy, wspólne gotowanie, zabawa, obserwacja rodziców jedzących pomidory – to są kroki, które mogą przybliżyć Twoje dziecko do różnorodnego jedzenia.
Naszym zadaniem jest zanurzyć dzieci w dobrym jedzeniu! Pokazać im, jak ono może być przyjemne i fajne :). A dziecko wykorzysta tą szansę, jeśli tylko nic mu nie będzie tego zadania utrudniało.
Jeśli Twoje dziecko ma problem z różnorodnym jedzeniem – zajrzyj koniecznie do tego wpisu:
A teraz do książek marsz! Przygotowałam dla Ciebie 18 książek, które polecam z czystym sercem i 1, którą z całego serca odradzam!
Postanowiłam podzielić je na 3 kategorie:
- Dla „niejadka” – czyli o dzieciach, które naprawdę mają trudności w jedzeniu
- Z jedzeniem w tle – mało inwazyjne książki, które mówią o dobrym jedzeniu, a Ty i Twoje dziecko możecie tego nie zauważyć. Przydatne dla dzieci, które wyczują nasz „podstęp” i tych, które mają bardzo lękową relację z jedzeniem
- Książki edukacyjne – o jedzeniu, trawieniu, składnikach odżywczych
1. KSIĄŻKI DLA „NIEJADKA”
- „Za nic na świecie nie zjem pomidora” Lauren Child, wyd. Media Rodzina
Książka z fantastycznej serii o rodzeństwie Charliem i Loli :). Fantastycznie pokazuje, jak bardzo praca z dziećmi z trudnościami w jedzeniu opiera się na oswajaniu. Lola, to totalny niejadek… nie je większości produktów! A Charlie czasem staje przed wyzwaniem nakarmienia siostry…
Na szczęście wymyśla wspaniały sposób – posypuje jedzenie… szczyptą magii! Nasza ulubiona potrawa to zdecydowanie „zielone kulki z Zelandii”. Realnie odczarowały u nas w domu zielony groszek :D.
- „Ugotuj mi bajkę” Majda Koren, wyd. Agencja Edytorska Ezop
Jednak z piękniejszych książek, jakie w ogóle czytałam. Jest wybredny króliczek Serduszko i jego (wybitnie cierpliwa) Mama. Są też magiczne bajki, które mama gotuje mu na obiad. Książka mówi moim zdaniem o kilku ważnych rzeczach: musisz próbować, proponować, by dziecko miało szansę coś zjeść i zachowuj spokój, jeśli nie chce czegoś próbować!
oraz… jedzenie musi smakować różnie! W końcu mamie udaje się znaleźć przepis idealny dla Serduszka, ale choć „Codziennie bajka była troszkę inna, Serduszko zjadał ją w mgnieniu oka”.
- „Boję się owoców” Marta Baj-Lieder, wyd. Poligraf
Książka wspaniałej specjalistki od Terapii Karmienia. Martę możecie spotkać w Trójmieście, gdzie współprowadzi Szkołę Terapii Karmienia „Od pestki do ogryzka” Marta jest też utalentowaną artystką i stworzyła piękną książkę, która pokazuje, jak jedzenie może wyglądać z perspektywy dziecka z trudnościami w jedzeniu.
Książka pomaga oswajać, jednak weźcie pod uwagę, że to książka terapeutyczna. Należy z niej mądrze korzystać, bo u dzieci, które nie mają żadnych trudności, może nie przynieść efektów, a wręcz stwarzać problemy. Bo jeśli dziecko nie boi się owoców, to po co mówić mu, że można się ich bać? Ale dla dziecka, które naprawdę się ich boi (a jeśli nie chce jeść, to najprawdopodobniej się ich boi!), może zdziałać wiele :).
2. KSIĄŻKI Z JEDZENIEM W TLE
To moja ulubiona kategoria. Książki, które opowiadają historię i prawdę o jedzeniu – nie jako sumie składników odżywczych, ale wspólnocie, rodzinie, przyjemności, radości z bycia razem i wspólnego jedzenia. Nie jest tu ono najważniejsze, ale ono pomaga, wypełnia. Dokładnie tak myślę o jedzeniu i ze Szpinakożercą naprawdę uwielbiamy wszystkie te tytuły!
- „Najlepsza zupa na świecie” Susanna Isern, Mar Ferrero, wyd. Tako
Oj, każdy z nas czasem potrzebuje takiej zupy! Jej tajemnica tkwi nie w składnikach, nie w przyprawach, a nawet nie w ekologicznych zbiorach warzyw! To zupa, której tajemnicą jest… no nie powiem Wam :). Ale książka na pewno jest o przyjaźni, wspólnocie i tym, jak jedzenie może pomóc nam być razem. Pięknie wydana i mądra.
- „Za dużo marchewek” Katy Hudson, wyd. Amber
Tym razem z przymrużeniem oka. Historia króliczka, który kochał marchewki… aż za bardzo. Ale nie bójcie się, książka nie sprawi, że Wasze dzieci zaczną marchewki lubić „mniej” :). Marchewki, to tło dla historii o tym, jak ważni są przyjaciele i jak nasze przyzwyczajenia mogą tą przyjaźń nadwyrężyć. Ale przede wszystkim, to też książka o dzieleniu się… i o tym, co dobrego z marchewek można ugotować!
- „Lato Toli” Anna Włodarkiewicz, wyd. Zielona Sowa
Już na zawsze ta książka będzie kojarzyć mi się z wakacjami. Poleciłyście mi ją na Instagramie i jestem tak zachwycona, że już od ponad tygodnia czekamy ze zniecierpliwieniem na premierę kolejnej książki z cyklu – „Jesień Toli”.
Tola jest odważna, ciekawska, miła, choć czasem też zadziorna. I Tola je. Po prostu. Z rodzicami, z mamą w lesie, z ciocią i wujkiem czy na wakacjach nad morzem. Ale nie je tego, co zazwyczaj jedzą dzieci. W wielu książkach, gdy dzieci coś jedzą, to są to klasyki: naleśniki, kanapka, frytki, ciastka i słodycze, ewentualnie owoce. Tak jakbyśmy bali się napisać, że dziecko zjadło zupę brokułową i było szczęśliwe. W tej książce jest inaczej – jest ryba nad morzem, surówki, sałatki, gulasz z warzywami i cudowne, ogrzane słońcem maliny. Wszystko pokazane tak, jak trzeba – zwyczajnie, mimochodem. Jako coś normalnego, codziennego, właściwego. Ponad wszystko książki są jednak piękne i lubimy je czytać :).
- „Pora na kalafiora” Agata Dudek, Małgorzata Nowak, wyd. Dwie Siostry
Tym razem coś dla młodszaków (więcej inspiracji dla młodszych dzieci znajdziesz we wcześniejszym wpisie). To pięknie wydana „kartonówka”. Może nauczyć dziecko o kolorach, podobieństwach i różnicach. Przy okazji oswoić warzywa i owoce o dziwnych kształtach i nazwach. Przekaz jest prosty: poznajemy i oswajamy, ale wydanie i grafiki są po prostu świetne. Więc, jeśli kartonówka o warzywach, to właśnie ta!
- „Kicia Kocia na pikniku/Witaminowe przyjęcie/Gotuje” Anita Głowińska, wyd. Media Rodzina
Kto nie zna serii „Kicia Kocia”? Niektórzy jej nie lubią, inni uwielbiają. My raczej zaliczamy się do tych drugich i chyba mamy niemal wszystkie książki z serii. Choć przyznaję, że ostatnio odsunęliśmy je nieco na bok :). Kicia Kocia ma wiele przygód, również te związane z jedzeniem. Na szczęście autorce udało się uniknąć tak prostego przekazu typu: „słodycze są takie złe”, „musisz jeść warzywa” itp. Problem z przejadaniem się słodyczami w książce „Witaminowe przyjęcie” ujęty jest bardzo poprawnie – poprzez pryzmat naturalnych konsekwencji. Natomiast, gdy Kicia Kocia wybiera się na piknik, zabiera różne pyszności, również warzywa i owoce, które wszyscy ponownie traktują normalnie!
- „Pora na pomidora (w zupie)” oraz „Muffiny Eufrozyny” Justyna Bednarek, wyd. Egmont
A na koniec propozycja dla dzieci nieco starszych (choć niekoniecznie). Książka o jedzeniu, a jednocześnie o czytaniu. Książki mają pomóc dzieciom w samodzielnej nauce czytania, a przy okazji pokazują przepis na zupę pomidorową i muffinki. Nie bójcie się oswajania jedzenie poprzez książki o np. pieczeniu ciast. Każda aktywność w kuchni jest tu wartościowa. A książki mają jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę – mają absolutnie fenomenalne ilustracje (Daria Solak kłaniam się w pas, bo uwielbiam takie klimaty!)
3. KSIĄŻKI EDUKACYJNE
Kategoria ostatnia, która najwięcej uczy, ale też może oswajać :).
- „Przekroje. Owoce i warzywa”, Agnieszka Sowińska, wyd. Nasza Księgarnia
O tej książce opowiadaliście mi już od dawna. Kupiłam ją już jakiś czas temu, ale długo do niej nie sięgałam. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że Szpinakożerca jest na nią jeszcze trochę za mały (myślę, że to dobra książka od jakichś 4-5 lat). Książka jest jednak niezaprzeczalnie wartościowa! Pokazuje, jaka moc kryje się w warzywach i owocach, a jednocześnie nie epatuje „zdrowotnością” i dzieleniem jedzenia na „dobre i złe”. Mówi o wartościach odżywczych i pokazuje, jak poszczególne składniki współpracują ze sobą. To kolejna książka „bez tekstu”, czyli tak naprawdę to od nas zależy, co w niej zobaczymy :).
- „Rok na wsi” Magdalena Kozieł-Nowak, wyd. Nasza Księgarnia
I nie tylko na wsi! Jest jeszcze „Rok w lesie” i „Rok na targu”. Wszystkie książki pokazują jak natura „tworzy” jedzenie. Pokazują upływ czasu, pory roku, zmienność, sezonowość i tradycje (również żywieniowe). Książka nie jest według mnie przerysowana, nadal można wiele rzeczy dostrzec, szczegóły są dość wyraźnie. Szpinakożerca uwielbia wyczekiwać, aż pojawią się na drzewach wiśnie, potem gruszki, a na koniec ziemniaki upieką się w popiele. Za każdy razem dostrzeżecie w niej inne szczegóły.
- „Świat w obrazkach – Wieś”, Emilie Beaumont, Marie-Renee Pimont, wd. Olesiejuk
Książka z serii „Skąd to się bierze?”. Tłumaczy pochodzenie warzyw, owoców, zbóż, ale również mięsa, mleka, jajek. Dość szczegółowo i uczciwie. To, co mi się w niej szczególnie podoba, to propozycje zabaw i aktywności z wykorzystaniem różnych produktów – jest więc sposób na marakasy z ryżu, domową hodowlę ziemniaków czy przepis na tosty z czerstwego pieczywa.
- „Jedzenie bez tajemnic”, „Ciało bez tajemnic” wyd. Olesiejuk
Bardzo fajne książki edukacyjne! Zachęcają do czytania poprzez okienka (mają wiele warstw!) i mnóstwo ciekawostek. Książka o ciele pokazuje m.in. jak gryziemy jedzenie i co się z nim dzieje w naszym brzuchu. Mówi też o zmysłach. Ta o jedzeniu prezentuje z bliska uprawę zbóż, warzyw i owoców, produkcję mleka, jaj, hodowlę ryb oraz pochodzenie ciekawych produktów (jak masło orzechowe czy kakao). Wciągają, to pewne!
- „Obrazki dla malucha: ciało”, Emilie Beaumont, wyd. Olesiejuk
I ostatnia propozycja dla nieco młodszych :). Ponownie wydawnictwo Olesiejuk, tym razem w klasycznej już serii „Obrazki dla malucha”. Poznajemy ciało z bliska – to, jak gryziemy, żujemy, co nam smakuje i dlaczego. Książka jest bardzo prosta, ale świetnie opisuje podstawy funkcjonowania ludzkiego ciała. Nadal do niej wracamy :).
A CZEGO NIE KUPOWAĆ?
Cóż, oczywiście znajdziecie wiele książek o warzywach i owocach, które po prostu nie grzeszą urodą. Ale to nie jest aż tak szkodliwe. Natknęłam się jednak na jedną książkę, której absolutnie polecić nie mogę…
„Tupcio Chrupcio nie chce jeść” – to książka z serii o małej myszce, która ma różne trudności. Wielu rodziców poleca książki z tej serii. Ja na pewno nie znam wszystkich, ale wiem, że tej o niejadku polecić nie mogę. Bo jeśli Tupcio nie chce jeść, bo był zajęty zabawą, to ma do tego prawo. A mama na pewno nie ma prawa straszyć go tym, że inne zwierzątka przymierają właśnie głodem w lesie. To naprawdę kiepska motywacja do jedzenia…
Bo co by się takiego stało, gdyby Tupcio nie zjadł obiadu? Tak, jak zajączek Serduszko z książki „Ugotuj mi bajkę”? No właśnie… pewnie nic :). My też często boimy się tego, co to będzie, gdy moje dziecko nie zje obiadu i przez to stosujemy różne triki, które mają dziecko do jedzenia przekonać… Ale to tylko krótkofalowe metody :). Pomogą raz, drugi, trzeci, a potem dziecko będzie coraz mądrzejsze. A nasz problem coraz większy :).