Rozszerzanie diety niemowląt to temat rzeka! Na najważniejsze pytania związane z tym tematem postarałam się odpowiedzieć w tym wpisie. Nie jestem jednak specjalistką w każdej dziedzinie, dlatego szukam osób, które wiedzą więcej ode mnie! Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami informacjami na temat gotowości dziecka do rozszerzania diety.
Rodzice często nie mogą doczekać się, kiedy ich maleństwa wreszcie sięgną po nowe pokarmy. To niezwykle ważne wydarzenie! Dzieci wydają się wtedy takie duże, poważne, dorosłe, coraz mniej… niemowlęce. Zaczynają brać udział w ogromnie ważnej rodzinnej czynności – wspólnych posiłkach. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że będą te nowe, stałe pokarmy jeść przez resztę swojego życia, nie ma powodu, by ten moment zanadto przyspieszać.
Tak samo, jak nie powinno przymuszać się dziecka do siedzenia czy chodzenia dopóki ono samo się tego nie nauczy, tak samo nie powinniśmy podawać maluchowi nowych pokarmów, dopóki nie jest ono na to gotowe. Cóż jednak oznacza ta gotowość? Czy jest to wtedy, gdy wyciąga ręce w kierunku naszych talerzy i tęsknym wzrokiem podąża za widelcem wkładanym do ust? Gdy wkłada każdą możliwą zabawkę do ust? A może gdy wyrosną mu ząbki?
Zgodnie z zaleceniami specjalistów od żywienia dziecka na gotowość dziecka do przyjęcia nowych pokarmów składa się 5 elementów:
- Zainteresowanie dziecka naszym jedzeniem
- Zaniknięcie odruchu wypychania jedzenia z buzi
- Umiejętność siedzenia (samodzielnie lub z niewielkim podparciem)
- Umiejętność chwytania i wkładania przedmiotów (jedzenia) do ust
- Gotowość do nauki żucia i przeżuwania
Wszystko wydaje się jasne… jednak, gdy zaczęłam się dokładniej zastanawiać na tym, czego wyczekiwać u mojego synka, pojawiły się wątpliwości. Bo co to znaczy, że dziecko siedzi? Na upartego posadzimy i 4 miesięczne niemowlę… Czy czekać aż samo usiądzie, by podać mu marchewkę? Chwytanie zabawek i jedzenia? W sumie po co mu ta umiejętność skoro mogę go karmić łyżeczką?
Postanowiłam zatem skierować się do osoby, która o rozwoju dzieci wie znacznie więcej ode mnie – doświadczonej fizjoterapeutki Ani Jakóbik. Zadałam jej kilka pytań dotyczących gotowości dziecka do przyjmowania stałych pokarmów, a odpowiedzi na nie rozwiały moje wątpliwości i mam nadzieję, że rozwieją też Wasze! Zapraszam do lektury 🙂
Szpinak: Jakie umiejętności rozwojowe, z punktu widzenia fizjoterapeuty, powinny się pojawić u dziecka, by było ono gotowe do rozszerzania diety?
Anna Jakóbik: Zgodnie z zaleceniami ekspertów niemowlę powinno być karmione wyłącznie piersią lub mlekiem modyfikowanym przez pierwsze sześć miesięcy życia. Okresem, kiedy zaczynamy wprowadzać pokarmy uzupełniające jest czas między 17, a 26 tygodniem życia. Biorąc pod uwagę oba powyższe zalecenia, wydaje się, że najlepszym momentem na stałe pokarmy jest okolica ukończenia przez dziecko 6 miesiąca życia. W tym wieku zdrowe dziecko zwykle nabywa umiejętność siedzenia z podparciem – kontrola głowy i górnej części tułowia jest dobrze rozwinięta, a miednica jest dodatkowo ustabilizowana w siedzisku, co zapewnia zachowanie pionowej postawy w trakcie jedzenia. Powinno również posiąść umiejętność chwytania i wypuszczania z rączki różnych przedmiotów (zabawek a później jedzenia).
Sz: Jak zatem powinna wyglądać prawidłowa pozycja siedząca do jedzenia posiłków?
AJ: Umiejętność siedzenia z podparciem jest jednym z zaleceń dotyczących rozszerzania diety niemowlęcia. Nie oznacza to, że niemowlę potrafi samo usiąść, ale że posadzone np. w krześle do karmienia wyposażonym w tackę z przodu jest w stanie podpierając się, siedzieć. Pozycja ta sprzyja komfortowemu przełykaniu pokarmu (zdjęcie nr 1). Ponadto, znacząco zmniejsza ryzyko zadławienia.
Niektórzy rodzice preferują karmienie dziecka na swoich kolanach, siedząc przy stole, zwłaszcza wtedy kiedy proponują dziecku zdrowe pokarmy z własnego talerza. Oczywiście taki sposób też jest dobry. Rodzic, zwłaszcza na początku rozszerzania diety niemowlęcia, czuje się pewniej mając kontrolę nad pozycją dziecka.
Sz: Ale dziecko potrafi już w wieku kilku dni “usiąść” np. w specjalnym bujaczku. Czy można karmić niemowlę w takim leżaczku lub foteliku samochodowym?
AJ: Dostępność tego rodzaju sprzętów zachęca do rozszerzania diety dziecka zanim będzie ono na to gotowe. Zwykle rodzice skuszeni reklamą kupują po ukończeniu 4 miesiąca życia przeciery np. z marchwi, które na tym etapie rozwoju nie są dziecku potrzebne. Po pierwsze obecny jeszcze odruch wypychania przedmiotów z buzi uniemożliwia swobodne karmienie, przez co prawie cała zawartość łyżeczki jest wypluwana przez dziecko a podawanie mu jedzenia staje się wyścigiem miedzy kolejnym „kęsem” a wypchnięciem jedzenia przez malucha. Po drugie, pozycja dziecka pozostawia wiele do życzenia – miednica malucha znajduje się w tzw. tyłopochyleniu, co wpływa na ustawienie całego kręgosłupa (przyjmuje kształt łuku na całej długości), barków i głowy, które są wysunięte do przodu, co utrudnia połykanie (zdjęcie nr 2). Dla porównania warto spróbować przełknąć ślinę utrzymując brodę zbliżoną do mostka. Zdarzają się oczywiście sytuacje, kiedy karmienie w foteliku samochodowym (posiada on twarde oparcie) jest wskazane u dzieci, które ze względu na opóźniony rozwój nie są w stanie osiągnąć pozycji siedzącej. W przypadku takich dzieci sposób karmienia jest indywidualnie dopasowany do umiejętności i wymaga współpracy specjalistów z wielu dziedzin.
Sz: Dlaczego tak ważne jest, by dziecko siedziało w czasie, gdy rozpoczynamy wprowadzanie nowych pokarmów do jego diety?
AJ: Dziecko od początku rozszerzania diety jest przystosowane do poznawania różnych konsystencji jedzenia (grudek, a nawet kawałków), a to wymaga pozycji siedzącej. Pamiętajmy, że jego gotowość objawia się na wielu polach – np. jest związana z koordynacją ruchów głowy i szyi czy ze stabilnością górnej części tułowia. Warto wspomnieć, że dziecko spożywające mleko korzysta z odruchu ssania, który zapewnia mu zamknięcie nagłośni w momencie przełykania pokarmu – dzięki temu nawet pijąc w pozycji leżącej ryzyko dostania się mleka do górnych dróg oddechowych jest minimalne, w przeciwieństwie do sytuacji kiedy dziecko spożywa pokarmy, wymagające żucia a nie ssania, wtedy nie korzysta z tego odruchu.
Sz: A jak pozycja, w jakiej karmimy dziecko wpływa na ryzyko zakrztuszenia i zadławienia się u dziecka?
AJ: Oba pojęcia używane są często zamiennie, a mają inne znaczenie. Zadławienie występuje wtedy kiedy cząstka pokarmu dostaje się do dróg oddechowych ograniczając bądź uniemożliwiając przez nie przepływ powietrza. Zakrztuszenie to odruch obronny, który często możemy obserwować u dzieci rozpoczynających przygodę z rozszerzaniem diety zarówno w sposób „tradycyjny”,karmionych łyżeczką, jak i BLW. Co istotne, krztuszenie się wynika z płytko umiejscowionego odruchu wymiotnego, który wraz z wiekiem przesuwa się w głąb jamy ustnej. Aby bezpiecznie pozwolić się dziecku krztusić (to naturalny etap nauki jedzenia) koniecznie należy go karmić w pozycji siedzącej – pozwala to dziecku, czasem przy pomocy pochylenia się, wypluć kawałek, który zagubił się w buzi. Karmienie niemowlaka w pozycji półleżącej zwiększa ryzyko zadławienia również jeśli karmimy łyżeczką.
Sz: Jednym z elementów gotowości dziecka do przyjmowania nowych pokarmów jest umiejętność chwytania jedzenia i wkładania go do ust. W niektórych opracowaniach można znaleźć informację, że chodzi o tzw. chwyt szczypcowy (pensetkowy). Czego tak naprawdę powinniśmy upatrywać u naszego dziecka?
AJ: Chwyt szczypcowy jest umiejętnością osiąganą przez dziecko w okolicach 9 miesiąca. Chwyta ono małe kawałki jedzenia z dużym skupieniem i zaangażowaniem między palec wskazujący a kciuk. Często rodzice obserwują jak dziecko w dywanie bądź na podłodze znajduje „ciekawego” paprocha. Pojawienie się umiejętności chwytania między dwa palce jest oznaką gotowości do spożywania pokarmów drobnych np. ryżu lub rodzynek. Około 5 miesiąca zaczyna zanikać odruch chwytny, łatwy do zaobserwowania w okresie noworodkowym. Dziecko w tym czasie potrafi chwytać i wypuszczać z ręki zabawki. To samo może zrobić z kawałkami jedzenia. Stąd też, to raczej moment zanikania odruchu chwytnego jest lepszym wyznacznikiem do rozszerzania diety (zwłaszcza metodą BLW), niż czas pojawienia się chwytu szczypcowego. Aby ułatwić dziecku samodzielne wkładanie do buzi produktów, warto przygotować je w odpowiednich kształtach – np. różyczki brokułów lub słupki marchwi.
Sz: Ostatnio bardzo popularną metodą rozszerzania diety niemowląt jest metoda BLW. Czy w jakiś szczególny sposób wspiera ona rozwój motoryczny dziecka?
AJ: Metoda BLW wspiera przede wszystkim rozwój tzw. motoryki małej oraz strefy oralnej. Dzięki temu, że od początku dziecko poznaje stałą konsystencję pokarmów ćwiczy mięśnie odpowiedzialne za żucie, przesuwanie pokarmu, manipuluje językiem co w konsekwencji pozytywnie wpływa np. na rozwój mowy. Dzięki temu, że od początku poznaje pokarmy rączkami, stymuluje chwyt szczypcowy ale też szybciej uczy się jeść sztućcami. Ponad to dzięki nauce chwytania i przenoszenia jedzenia do buzi rozwija się koordynacja ruchowa, ale też zręczność dzięki poznawaniu różnych kształtów, wielkości oraz miękkości spożywanych produktów.
Sz: Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi!
Mam nadzieję, że dla Was również będą pomocne tematy poruszone w tym wywiadzie. Pamiętajcie, że nie musimy spieszyć się z rozszerzaniem diety naszych maluchów. Nie jest tak, że z dniem ukończenia 6. miesiąca zaczynają głodować i trzeba im od razu wprowadzać marchewki i brokuły. Gotowość przyjdzie z czasem 🙂 A jeśli nie wiecie, jak zabrać się za rozszerzanie diety, zajrzyjcie koniecznie do mojego kompendium wiedzy na ten temat!
Anna Jakóbik – Fizjoterapeutka w trakcie specjalizacji z uroginekologii oraz po studiach z zakresu żywienia człowieka zdrowego i chorego.
W pracy zawodowej łączy obie pasje wspierając kobiety planujące potomstwo, w trakcie ciąży oraz po porodzie podczas warsztatów i spotkań indywidualnych. Z zamiłowania instruktor masażu Shantala i doradca noszenia w chustach ClauWi. Każdego dnia przekonuje się jak procentuje czas i uwaga poświęcone dzieciom.
Autorka artykułów dotyczących fizjoterapii ginekologicznej, żywienia i rodzicielstwa m.in. w kwartalniku Food Forum, Kwartalniku Laktacyjnym i na portalu zdrowemaluchy.pl. Szczęśliwa żona i mama 2-letniej Gabrysi i 12-miesięcznej Oli.
12 komentarzy
Bardzo ciekawy wywiad. Chętnie podeślę go znajomej- świeżo upieczonej mamie 🙂
Super 🙂 przyda się w odpowiednim momencie!
Jak dorobię się dzieciaczków to ten tekst na pewno mi się wtedy przyda. 😉
Bardzo rzeczowy wpis :-).
Bardzo ciekawy wywiad 🙂 Mnóstwo interesujących i bardzo życiowych aspektów 🙂
Pamiętam, ile stresu przysporzyło mi wprowadzanie czegokolwiek do diety dziecka. Pierwsze tygodnie przed rozszerzeniem to było czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie mnóstwa mądrych artykułów. A gdy moja Małgosia zaczęła sama siedzieć w krzesełku dostała po prostu marchewkę do rączki i z resztą poradziła sobie sama doskonale. Teraz wydaje mi się, że niepotrzebnie się tym wszystkim stresowałam, bo mały człowiek to się jednak rodzi całkiem sprytny i zaradny i wystarczy zaufać dziecku 🙂
Intuicja mamy, zaufanie do dziecka i już mamy świetny początek drogi z nowymi pokarmami 🙂 Cieszę się, że masz z tym pozytywne skojarzenia!
Wczoraj syn skończył 17 lat. Wychodząc ze szpitala otrzymałam wyprawkę a tam książeczkę z żywieniem dzieci. To była swoista reklama tych produktów, wiadomo, ale było opisane szczegółowo co dziecko i w jakim wieku powinno jeść. Mój teść ponad programowo. W wieku 3 miesięcy podał chrzan. Za moimi plecami eksperymentował żywieniowo z moim dzieckiem. Ogólnie też się nie trzymałam programu, bo każde dziecko czegoś innego potrzebuje a wręcz się domaga. Artykuł ciekawy – pozdrawiam 🙂
Chrzan w 3 miesiącu! Ha 🙂 Przynajmniej syn miał zdrowe zatoki dzięki temu 🙂 Dokładnie – każde dziecko inne, więc nie ma jednego słusznego schematu.
Dzięki za ten wpis-planuję zostać mamą i takie rzeczowe i sprawdzone informacje są dla mnie na wagę złota:)
Wspaniały czas przed Tobą 🙂
[…] Wszystkie drewniano-plastikowe molochy z odchylanym do tyłu oparciem. U drugich dziadków mamy właśnie takie cudo. Wygląda całkiem ładnie, ale jest totalnie niepraktyczne… Wielkie, ciężkie, Mały dosłownie “pływa” na siedzisku, wierci się przez to niemiłosiernie, próbuje wstawać i ciężko mu skupić się na jedzeniu. Przede wszystkim jednak nie należy w ogóle karmić dzieci w pozycji półleżącej! O to, jak powinna wyglądać prawidłowa pozycja w czasie karmienia, pytałam fizjoterapeutkę Anię Jakóbik. Odpowiedź znajdziecie tutaj! […]