Ostatnio opowiedziałam Wam, czego absolutnie lepiej nie mówić do dziecka w czasie jedzenia. Wpis bardzo się Wam spodobał, co i mnie ogromnie cieszy! Ale nie chciałabym, by czas Waszych posiłków zamienił się teraz w pustynię słowną :D. Jest bardzo dużo rzeczy i zdań, które do dziecka możemy, a nawet powinniśmy wypowiadać w trakcie jedzenia! Ze wszystkich z nich korzystam w czasie posiłków ze Szpinakożercą. Przygotowałam dla Was 5 zasad rozmowy z dzieckiem przy stole, czyli po prostu:
CO MÓWIĆ DO DZIECKA W CZASIE JEDZENIA?
Dodatkowo (dla rodziców nieco starszych niż 2 letnich dzieci) mam miłą niespodziankę! Stworzyłam listę tematów do rozmowy przy stole. Możecie z niej korzystać przy rodzinnych posiłkach, by uniknąć „tej niezręcznej ciszy”, ale też aby budować fajną, rodzinną relację. Na końcu wpisu opowiem Wam, jak możecie tę listę wykorzystać :).
5 zasad rozmowy z dzieckiem przy stole
1.Korzystaj z pytań otwartych!
Kiedy chcemy dać dziecku wybór (np. co ma zjeść na śniadanie), warto zadawać pytania zamknięte. Jednak przy posiłku zamknięte pytanie może całkowicie zamknąć nam drogę do dalszej dyskusji. Zapytaj JAK to smakuje. Zapomnij o pytaniu: „czy Ci to smakuje”, „czy to lubisz?”. Otwórz się na doznania dziecka. Twój maluch może coś lubić, ale np. nie mieć dziś ochoty tego zjeść. Poza tym smaki się zmieniają. To, że wczoraj czegoś nie lubiło, wcale nie oznacza, że jutro też tego nie zje.
Pytaj zatem: jak, co, które, albo po prostu proś: „opowiedz mi o tym”
2. Rozmawiaj o wrażeniach
To tak naprawdę rozwinięcie poprzedniego punktu. Skoro mamy pytać „jak” coś smakuje, powinniśmy skupić się na wrażeniach, jakie płyną z jedzenia. A jedzenie to nie tylko smak. A już zdecydowanie nie tylko smak „dobry” lub „zły”. Pokażmy naszym dzieciom, że jedzenie ma smak, zapach, kolor, fakturę, konsystencję, wydaje śmieszne dźwięki (wiesz, że owoce można usłyszeć? Jeśli nie, to przeczytajcie koniecznie wspólnie książkę „Szczurek Rysio i smak uważności”). Zachęcajmy dzieci do wymyślania własnych określeń dotyczących jedzenia. Groszek może smakować balonowo, a burak słodko-różowo. Polecam Wam różne smakowe zabawy, które pomogą Wam rozwinąć Wasz słownik żywieniowy.
Nie obawiaj się mówić również o własnych wrażeniach. Ale szczerze! Jeśli coś Ci smakuje – powiedz to. Jeśli nie – też o tym powiedz. Pamiętaj jednak, że to czy Tobie coś smakuje, nie powinno być motywacją do tego, by Twoje dziecko coś zjadło. Ty mówisz o swoim smaku, dziecko o swoim. Ale na pewno Twoje opisy mogą zainteresować dziecko i zwrócić jego uwagę na dany składnik. Mogą być pierwszym krokiem do spróbowania i poznania.
3. Pokaż, że smaki się zmieniają
Twoje dziecko często mówi, że czegoś nie lubi lub nie spróbuje? Ma do tego prawo! Ale Ty masz prawo (obowiązek?) pokazać mu, że jedzenie nigdy nie smakuje tak samo. Pomidorowa na wycieczce, to zupełnie inna pomidorowa niż ta kupiona w restauracji lub ugotowana przez ukochaną babcię. Cukinia zimą smakuje inaczej niż ta latem. Ba! Cukinia w plastrach, słupkach lub w formie makaronu smakuje inaczej. Pisałam o tym ostatnio na FB, przy okazji naszych prób oswajania ogórka ze Szpinakożercą:
To jednak dość frustrujące, gdy nasz maluch ciągle mówi, że coś mu nie smakuje, że jest ohydne, „bleee” i na pewno tego nie zje. Nie wiemy jak reagować. Ja proponuję odpowiedź łagodną, ale sugerującą, że wszystko się może zmienić:
„Ok, nie ma problemu. Jeśli nie masz ochoty, to tego nie jedz”
„Może jak będziesz starszy, to Ci to zasmakuje”
„Też kiedyś tego nie lubiłam”
„Czasami coś trzeba spróbować wiele razy, by nam zasmakowało”
Pobierz darmową grę Detektyw Smaków i oswajaj swoje dziecko z nowymi smakami poprzez zabawę!
4. Rozmawiaj o głodzie i sytości
Przeciwieństwo słynnego „zjedz jeszcze łyżeczkę”. Zgodnie z podziałem odpowiedzialności (złotą zasadą żywienia), to dziecko jest odpowiedzialne za swoje ciało i potrafi rozpoznać, kiedy jest głodne, a kiedy najedzone. Oczywiście to prawda – małe dzieci mają wspaniały kontakt ze swoim ciałem! Ale my z każdym: „no zjedz jeszcze odrobinę”, „dokończ warzywa”, „jak zjesz, dostaniesz deser”, ten kontakt zaburzamy. Zamiast burzyć, zacznijmy budować, łączyć.
Jeśli dziecko nie chce już jeść – pozwól mu na to, ale przypomnij, że kolejny posiłek będzie dopiero za jakiś czas (czasem możecie skorzystać też z wyjścia awaryjnego). A jeśli dziecko jest głodne połącz mu te fakty!
„Zjadłeś mało na obiad, dlatego jesteś głodny”
O głodzie i sytości warto rozmawiać też w czasie posiłku. Pytaj, ile dziecko ma jeszcze miejsca w brzuchu, czy ma ochotę coś jeszcze zjeść, jak bardzo pełen ma brzuch. Możecie wykorzystać też w tym celu np. miseczki, które dziecko będzie zapełniało ziarenkami, ryżem czy koralikami w zależności od tego, jak bardzo najedzone już jest.
Opowiadaj też o tym, jak Ty czujesz głód i sytość. Może i Tobie pomoże to zachować większą świadomość w czasie posiłków?
5. Rozmawiaj o wszystkim, co nie jest związane z jedzeniem!
Rozmowa o jedzeniu w czasie jedzenia jest jak najbardziej w porządku. O ile nie powoduje nerwów, złości, frustracji, lęku czy presji. Czasami rozmowa może być „pozytywnym dystraktorem”. Skupiamy się na jakimś fajnym, ciekawym temacie, a w tym czasie jemy posiłek. Pozytywnym – bo budujemy naszą relację, a nie odwracamy uwagę od jedzenia (tak działają bajki, książeczki, zabawki). Oczywiście z roczniakiem zbytnio sobie nie porozmawiamy, ale dwulatek może nam już opowiedzieć, co działo się w przedszkolu :D. Szpinakożerca uwielbia takie opowieści!
Zdecydowanie w czasie posiłku należy unikać tematów trudnych, wywołujących napięcie i stres. Jasne – nie zawsze się uda… czasami to właśnie przy jedzeniu nasze uczucia i zapomniane emocje się z nas „wyleją”… Ale na pewno warto zadbać o to, by rodzinne posiłki były dla nas szansą na spędzenie wspólnie czasu, a nie kłótnie.
Warto również wyjść poza oklepane: „Jak było w szkole?”, „Co dziś robiłeś?”.
Nie wiesz o czym można rozmawiać? Nie ma problemu! Przygotowałam dla Ciebie:
20 TEMATÓW DO ROZMOWY PRZY STOLE
ŚCIĄGNIJ PLIK PDF
Możesz z nich korzystać kiedy tylko chcesz! Świetnym pomysłem jest stworzenia Waszego „słoja z rozmowami”. Wystarczy, że wydrukujesz tę listę (a może dodacie własne pomysły?), wytniesz i umieścisz w fajnym pojemniku (słoiku, puszce). Przed posiłkiem wystarczy wylosować jedno pytanie i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać!
Na koniec kilka zdań, które możesz usłyszeć w naszej kuchni :).
Jak przełożyć te 5 zasad rozmów z dziećmi w czasie jedzenia na praktykę? Jakie zdania wypowiadam w czasie posiłku do Szpinakożercy?
- Spróbowałeś, jak dzisiaj smakuje ta fasolka?
- Zauważyłeś, że dzisiaj pokroiłam ogórka tak cienko, że można przez niego patrzeć?
- Udało Ci się znaleźć marchewkę w sałatce?
- Jak bardzo chrupie to jabłko? Umiesz chrupać jeszcze głośniej?
- Uwielbiam takie letnie pomidory! Pachną słońcem i polem
- Czy mogę spróbować od Ciebie buraka?
- Zobacz, jak fajnie można rozgnieść ten groszek!
- Masz już pełen brzuszek?
- Będziesz jeszcze coś jadł?
- Ta marchewka jest słodka czy raczej słona?
- Jak pachnie ten makaron?
- Jakiego koloru jest szpinak?
Wiele z tych zwrotów natomiast wykorzystuję, gdy widzę, że Szpinakożerca zaczyna nudzić się przy jedzeniu (jeżeli Twoje dziecko też się czasem nudzi, zajrzyj do tego wpisu). W nieingerujący sposób zwracam jego uwagę ponownie na talerz, łyżkę, jedzenie. Często pytam o tę część potrawy, którą ewidentnie pominął, bo wiem, że często wystarczy, że powącha, spróbuje kęs, by zjeść z apetytem całość.
Ale wielokrotnie zdarza się, że mimo moich delikatnych uwag na talerzu zostają same warzywa albo w ogóle pozostaje większość jedzenia. Nic w tym złego! Dzieci tak jedzą. Raz więcej, raz mniej, raz buraki, a raz sam chleb.
W czasie jedzenia tak naprawdę nie jedzenie jest najważniejsze. Im mniejszą uwagę zwracasz na to, ile i co Twoje dziecko zjadło, tym łatwiej będzie mu spróbować nowości i skupić się na jedzeniu. Pamiętaj też, że:
Najgłośniejszym komunikatem, który wysyłasz do dziecka jest Twoje postępowanie, nie słowa!
Miłych rozmów przy stole! 😀
7 komentarzy
dzięki 🙂 z opisywaniem wrażeń smakowych jeszcze musimy poczekać, bo Tomek dopiero teraz (2,5 roku) zaczyna się rozkręcać z gadaniem i na razie zachwycamy się, że jego słownik powiększa się o kilka słów dziennie (i już z przerażeniem myślimy o niekończących się słowotokach 😛 ). Przykłady zdań, które mówisz Szpinakożercy są bardzo inspirujące i na pewno sporo wykorzystam – jak na razie pytałam tylko czy jest jeszcze głodny i prosiłam aby coś powąchał jak nie chciał spróbować
Ja mam wrażenie, że Szpinakożerca nigdy nie przestaje się ruszać i gadać… 😀 Ale rozmowy z nim są tak urocze <3 Mam nadzieję, że i Wam się uda coraz więcej i fajniej rozmawiać przy stole 🙂
Dziekuję za super inspirację! Moja córka ma 10 mięsiecy, od początku stosujemy BLW. Szło nam całkiem dobrze, moje mleko było nadal główną częścią tego, co jadła, jednak probowala coraz więcej, ale jedzenie nigdy nie było czymś, czego by się domagała. Problemem jest to, ze od kilku dni mała nie chce siedzieć w krzesełku (ani tym w domu ani żadnym innym restauracyjnym który próbowaliśmy). Zaraz się denerwuje, chce z niego wyjść. Co zrobić? Wyjmuję ją i pozwalam odejść od stołu (mała raczkuje, jest wiercipiętką). Czasem zgarnie z blatu coś na drogę – z reguły kawałek chleba. Postanowiłam ze nie będę gonić jej z kawałkami jedzenia ani z łyżeczką. Może powinnam posadzić ją sobie na kolanach albo szukać innego rozwiązania? Kłaść jedzenie na podłodze i pozwalać jeść z podłogi? Boję się, ze zaraz znieśmy się cofać. Teraz córka żyje niemal wyłącznie na moich piersiach. Dodam, ze niechęć do krzesełka pojawiła się w trakcie mojego urlopu (wróciłam do pracy w niepełnym wymiarze kiedy córka miała 7 miesięcy), czyli w trakcie większej dostępności mleka. Może będzie lepiej, kiedy znowu zostanie z niania?
Myślę, że to taki etap, lepiej zbytnio się nim nie stresować, bo im więcej stresu w jedzeniu, tym gorzej. Może rzeczywiście trudniej jej aktualnie wysiedzieć w krzesełku, może ma po prostu mniejszy apetyt (takie „nawroty” na mleko są całkowicie normalne, warto wtedy nadal proponować posiłki, a w końcu dziecko wraca do stałych pokarmów). Powrót do pracy, urlop, to dla dziecka zawsze zmiana sytuacji 🙂 Może różnie zareagować. Czasem to niechęc do jedzenia, czasem pobudki w nocy, czasem wszystko na raz 🙂
Na pewno nie warto gonić jej z łyżeczką, zachęcać, namawiać. Możesz posadzić ją sobie na kolanach, niech je z Twojego talerza. Może podjeść coś na podłodze (ale nie przenosiłabym całego posiłku na podłogę), a jak nie zje, zje mleko.
Podejrzewam, że gdy zostanie z nianią, będzie jej łatwiej jeść stałe pokarmy.
Może te idą np. zęby?
U nas niestety rozmów o smaku danego jedzenia nie da sie rozwijać wręcz musze robić wszystko żeby odwrócić uwage żeby moje dziecko zjadło choć odrobinkę tego co mu podaje bo jak tylko spytam czy mu smakuje odrazu ma odruch wymiotny, nie mam pojecia jak to zmienić 🙁 i wszystkie nowe rzeczy ktore daje do sprobowania konczą sie wymiotami albo odrazu odmawia że nie
Bo pytanie „Czy Ci to smakuje?” jest pytaniem bardzo zamykajacym. Można odpowiedzieć tylko tak lub nie, z czego dzieci z trudnościami w jedzeniu zazwyczaj powiedzą „nie”…Zupełnie czym innym jest pytanie: „Jak to smakuje?” albo łagodniej „Jaki to ma kolor? Jaki ma zapach? Co Ci to przypomina kształtem? Myślisz, że da się to rozgnieść?”. Jeszcze lepiej ćwiczyć te rozmowy o smaku, wyglądzie, kolorze pomiędzy posiłkami, nie w trakcie posiłku – np. na spacerze, w sklepie, w czasie gotowania 🙂
Bardzo dziękuje za podpowiedź wprawdzie przy jedzeniu narazie sobie odpuszcze pytania na temat jedzenia ale miedzy posilkami albo na zakupach to swietny pomysł, pomagać przy gotowaniu też lubi tylko jak pytam czy chce spróbować odrazu mowi ze nie bo to jedzonko dla mamy i taty z zapachami też ma problem bo czuje je bardzo intensywnie.