Kiedy rodzice mają problem w żywieniu swojego dziecka, pragną tak naprawdę tylko jednego – ZMIANY. Chcieliby, by ich dziecko – niejadek – wreszcie zaczęło lepiej jeść, jadło chętnie i by wreszcie zakończyła się ta udręka w czasie posiłków.
Co to jednak właściwie znaczy? Jaka dokładnie zmiana Cię zadowoli? Czy w ogóle będziesz w stanie ją dostrzec?
Cudowne rozwiązania
Z żywieniem dzieci tak już jest, że nic nie zmienia się w jeden dzień, ani w tydzień. Te zmiany, o które walczymy są delikatne, niewielkie, to małe kroczki naprzód. Czasami trudno te postępy nawet ze sobą powiązać (bo jak połączyć to, że Krzyś podał mamie kawałek pomidora, a po 2 miesiącach postanowił zjeść kawałek pomidora?), a przez to łatwo je przeoczyć.
Mam często poczucie, że rodzice zwracający się do mnie o pomoc wierzą, że mam jakąś magiczną radę, cudowny sposób, który można wprowadzić i po tygodniu cieszyć się spokojem przy posiłkach. Przykro mi Cię rozczarować, ale … nie mam. A jeśli ktoś obiecuje Ci, że jego magiczna tabletka, tajemnicza rada, wspaniały przepis czy jadłospis uzdrowią Twoje dziecko z „niejadztwa”… to nie wierz mu!
Nie powinniśmy patrzeć na jedzenie (a właściwie „niejedzenie”), jak na zachowanie, które należy zmodyfikować. Nie da się „wychować” dziecka, by jadło lepiej. Wychowanie, to kwestia bardziej dobrych manier niż tego, czy dziecko jest w stanie spróbować i zjeść nowe produkty.
Jeśli chcesz choć przez chwilę zobaczyć, co czuje Twoje dziecko, gdy każesz mu czegoś spróbować, przeczytaj TEN WPIS
Pobierz darmową grę Detektyw Smaków i oswajaj swoje dziecko z nowymi smakami poprzez zabawę!
Jedzenie to nie wychowanie!
Zbyt często patrzymy na problemy naszych dzieci z jedzeniem, jak na inne trudności wychowawcze. Myślimy, że przecież wystarczy chcieć, co to za problem wziąć jeden gryz, spróbować, zjeść ostatnią łyżkę zupy. Przychodzą nam do głowy klasyczne metody: kary, nagrody, dyscyplina. A kiedy widzimy, że w grę wchodzą silne emocje dziecka, zaczynamy stosować metodę odwracania uwagi. Niestety, niesie to ze sobą jeszcze poważniejsze konsekwencje. Dziecko je coraz mniej chętnie, nie jest w stanie zjeść bez telewizora/bajki/zabawek, każdy posiłek to kłótnia, krzyki i przekupstwa. Uwierz mi, nie chcesz iść tą drogą.
Oczywiste jest, że kary za niejedzenie/wybrzydzanie nie działają. Sprawiają, że dziecko kojarzy posiłki z czymś coraz mniej przyjemnym i gdy tylko może unika ich jak ognia. Zwiększają też presję na próbowanie i jedzenie, a presja nigdy nie sprzyja otwieraniu się na nowe smaki (klik).
Wiele razy pisałam już o tym, że nagrody za jedzenie niestety nie działają. A dokładniej: czasem działają, ale nie tak, jakbyśmy chcieli. Weźmy chociażby badania z 2011 r opublikowane w Appetite. Badacze udowodnili w nich, że proponowanie dzieciom nagród nie sprawia, że chcą one jeść więcej. Najgorsze jednak, że nagrody mogą sprawić, że Twoje dziecko jeszcze bardziej znienawidzi produkt, za zjedzenie którego chcesz je nagrodzić! Nagradzanie dzieci za zjedzenie warzyw, które lubiły, sprawiało, że przestawały je lubić…
To nie Twoja odpowiedzialność!
Jedną z najważniejszych przyczyn tego, że rodzice chwytają się każdej możliwej metody, by zachęcić dziecko do jedzenia, jest lęk. Lęk przed tym, że moje dziecko nie je wystarczająco dobrze, że będzie mieć niedobory, nie będzie prawidłowo rosnąć i się rozwijać. Ten lęk prowadzi nas często do totalnie absurdalnych rozwiązań. Spójrz:
Moje dziecko nie zjadło dziś obiadu (a nawet często nie je obiadu) -> martwię się, że będzie głodne, nie dostarczy sobie cennych składników odżywczych -> dam mu kilka chrupek i serek waniliowy, niech zje cokolwiek
Naprawdę, z ręką na sercu, z logiką w głowie uznasz, że te chrupki i serek to będzie coś, dzięki czemu Twoje dziecko nie będzie mieć niedoborów? Będzie się lepiej rozwijać? Więcej urośnie?
Nie chodzi tu o krytykowanie, chcę Ci pokazać, że ten paraliżujący lęk, że „nie jestem w stanie wykarmić mojego dziecka”, zżera całe nasze logiczne myślenie :). Dużo o presji, którą odczuwamy my, rodzice, pisałam w TYM WPISIE.
Przede wszystkich jednak chcę Ci powiedzieć, że to nie Ty jesteś w 100% odpowiedzialny/odpowiedzialna za to, jak je Twoje dziecko. Twoje dziecko, to odrębna istota, która jest w stanie decydować o tym, co chce zjeść i ile. Istota, która nie ma zakodowanej autodestrukcji (choć niektóre zabawy mogą świadczyć o czymś innym :P). Jedzenie, to naprawdę podstawowa potrzeba życiowa, dziecko wie, że musi jeść. Naprawdę.
By nieco zdjąć z Ciebie tego lęku, opowiem Ci jeszcze, że badania (na populacji amerykańskiej, gdzie problem niejedzenia jest znacznie poważniejszy!) wskazują, że zdecydowana większość dzieci, których rodzice nazywają „niejadkami”, nie doświadcza żadnych negatywnych konsekwencji pod względem wzrostu i rozwoju.
Jakiej zmiany oczekiwać?
Być może zatem Twoje dziecko je wystarczająco dobrze. Być może warto wiele starań odpuścić. Być może warto unikać nagród i kar, a zająć się poprawą atmosfery przy jedzeniu. Ale może coś jeszcze da się zrobić? Zazwyczaj się da. Zazwyczaj da się sprawić, by posiłki były przyjemniejsze, by dziecko miało lepsze warunki do próbowania. Da się wzbudzić w dziecku wewnętrzną motywację do tego, by jednak próbować, poznawać. Da się wreszcie poprawić wartość odżywczą diety dziecka, tak by nawet jedząc bezpieczne produkty, jadło rzeczy po prostu zdrowsze.
Jest jeden warunek – CZAS. Te zmiany wymagają czasu.
Pojedyncze zmiany przyniosą jakiś efekt może po kilku tygodniach, może po miesiącu prób. Jednak prawdziwe zmiany mogą zajść nawet po 1-1,5 roku systematycznej pracy.
Czego przede wszystkim oczekiwać?
POŻĄDANE ZMIANY U NIEMOWLAKA „NIEJADKA”
(w rzeczywistości niejadkowość u niemowląt, to rzecz wręcz niespotykana, zazwyczaj maluchy jedzą mało, bo po prostu uczą się jeść lub mają problem z nauką jedzenia)
- z chęcią siada na krzesełko lub kolanach rodzica do posiłku
- wyciąga ręce po jedzenie z naszego talerza
- chętnie dotyka jedzenia
- wkłada samodzielnie jedzenie do buzi (nawet jeśli nie zjada)
- stopniowo uczy się gryźć miękkie pokarmy, przesuwać jedzenie w buzi
- akceptuje zmiany w konsystencji pokarmu (chociażby stopniowe i niewielkie)
- rzadziej się krztusi, zanika odruch wymiotny
- zwiększa się ilość posiłków, które jesteśmy w stanie mu zaproponować
To oczywiście dzieje się w czasie! 2-3 miesiące, to ogrom czasu dla niemowlęcia, a nauka jedzenia wcale nie jest prosta.
POŻĄDANE ZMIANY U MAŁEGO DZIECKA „NIEJADKA”
(jedną z najczęstszych przyczyn niejadkowości u małych dzieci jest okres neofobii, naturalny moment rozwoju, który utrudnia dziecku próbowanie i poznawanie jedzenia. Poczytasz o tym w tych wpisach: neofobia, jak radzić sobie z neofobią?)
- chętniej siada do posiłków z rodzicami
- nie przeszkadza mu to, że inne osoby jedzą inne potrawy
- pomaga w zakupach, przygotowaniu potraw
- jest w stanie dotknąć nielubianego składnika, z czasem również powąchać lub polizać
- akceptuje nielubiany pokarm na swoim talerzu (lub na osobnym talerzu ustawionym bardzo blisko)
- zaczyna rozmawiać o smaku, zapachu, wyglądzie potraw
- dotyka jedzenia, bawi się nim (nawet jeżeli go nie zje)
- zmniejsza się reakcja lękowa na propozycje nowych pokarmów
- akceptuje niewielkie zmiany w potrawach, które zna i lubi (np. inny kształt kanapek, nowe pieczywo, naleśniki z dodatkiem innej mąki itp.)
- wykazuje zainteresowanie innymi potrawami (np. pyta, co je mama, tata)
- jest w stanie zjeść bezpieczny produkt przygotowany przez kogoś innego (np. naleśniki przygotowane w inny sposób przez babcię)
Czy tego właśnie oczekujesz od swojego dziecka, gdy myślisz „chcę, żeby wreszcie coś się zmieniło! Niech on/ona zacznie jeść lepiej!”?
Oczekujmy realnych zmian. Niewielkich ale trwałych i konsekwentnych!
OCZEKUJ ROZWOJU! NIE PERFEKCJI I SZYBKIEJ ZMIANY
Cooke LJ et al. Facilitating or undermining? The effect of reward on food acceptance. A narrative review. Appetite. 2011: (57) 493-497.
C. Wright, K. Parkinsosn, D. Shipton, R. Drewett How do toddler eating problems relate to their eating behaviours, food preferences and growth.