W Polsce bufet nie kojarzy się najlepiej. Przynajmniej ja tak mam. Przychodzi mi do głowy stół zastawiony mało apetycznym jedzeniem, które i tak stoi tam już zbyt długo. Wolę nazwę “szwedzki stół” (przy okazji, ktoś wie, skąd się wzięła?), ale specjalnie jej tu nie użyłam. Już za chwilę dowiesz się, dlaczego warto zakochać się mimo wszystko w bufetowym stylu. Chcę pokazać Ci, że bufet to tak naprawdę świetny patent na rodzinne posiłki.
Wiecie, co jest strasznego w bufetach?
Sprawiają, że jemy więcej…
A wiecie, co może być wspaniałego w bufetach?
Poprawiają apetyt naszych dzieci!
Za bufetami przemawia nauka 😀
BUFETOWA NAUKA
Nasze mózgi kształtowały się, gdy jedzenia było niewiele. Nastawione są na proste działanie: “Póki jedzenie jest dostępne, trzeba jeść”. Nie bez przyczyny mówimy “oczy, by jeszcze jadły…”. Tak działa nasz mózg. Ponadto do jedzenia większej ilości pokarmu pobudza nas rywalizacja – jeśli widzimy, że wokół są inni ludzie, którzy mogliby połasić się na naszą porcję, w naszej głowie włącza się alarm “jedz, jedz, jedz!”.
Do większej jedzeniowej aktywności w bufetach pobudza nas też RÓŻNORODNOŚĆ. Nasz mózg doskonale wie, że by dostarczyć sobie jak największej ilości składników odżywczych, musi jeść różnorodnie. Bufet to spełnienie jego marzeń. Jest kolorowo, apetycznie, unoszą się różne zapachy, można podejrzeć, co jedzą inni ludzie.
Prosty przykład? Proszę bardzo!
- Gdy podamy na stole jogurt w 3 smakach, ludzie zjedzą średnio o 23% więcej niż wtedy, gdy podamy jeden smak.
- Badacze rozdali ludziom miseczki pełne M&M’sów. Jedni dostali kombinację 10 kolorów, drudzy 7. Zgadnijcie którzy zjedli więcej?
Brian Wasnick, jeden z najbardziej znanych psychologów żywienia, mówi:
“Jeśli wydaje nam się, że w deserze czy na stole z bufetem jest duża różnorodność, jemy więcej. Im więcej kolorów widzą nasze oczy, tym więcej jemy”
Dlaczego Ci o tym mówię?
Po to byś nigdy więcej nie pojechała na wakacje All Inclusive?
Nie…
To jest sztuczka którą możesz wykorzystać w nakarmieniu swoich dzieci zdrowymi produktami. Bo magia bufetu działa tak samo na nasze dzieci, jak i na nas. Dzieci widząc ładnie ułożone, różnorodne, kolorowe, apetyczne potrawy samo nabiera apetytu. Ich umysł zaczyna im podpowiadać: “To jedzenie jest wartościowe, będziesz się po nim dobrze czuć”. I faktycznie atmosfera bufetowa zwiększa ilość jedzonych warzyw i owoców przez dzieci.
Dzieje się tak też dlatego, że taki bufet daje dzieciom możliwość prawdziwego wyboru. Przywraca nieco wolności. A jak wiesz dzieciaki lubią i wybór i wolność 😀
Dodatkowo przy takiej różnorodności potraw, maluch czuje się bardziej samodzielny. Sam składa sobie kanapki, wybiera dodatki, nakłada sos, komponuje sałatkę. To takie mega dorosłe czynności. Sprawiają dzieciom frajdę. A zadowolone, uśmiechnięte, dumne z siebie dziecko chętniej zje nieznany mu produkt.
BUFET, czyli rodzinne posiłki w praktyce
Takie bufetowe posiłki można przyrządzić na wiele sposobów. Mogą wejść Wam w krew i w rzeczywistości ułatwić organizację posiłków. Może będzie więcej naczyń do zmywania, ale dzięki temu nie trzeba koniecznie za każdym razem wymyślać konkretnego posiłku.
Ja proponuję Ci do wypróbowania dwie opcję
1) BUFET DIY (Zrób to sam) – przy tej formie wykładasz po prostu na deski, talerze, miski poszczególne składniki potrawy, pokazujesz dziecku, jak może z tego skomponować w miarę schludne danie i zajmujesz się swoim jedzeniem. Jakie potrawy najlepiej nadają się na taki bufet:
-
- Tortille z farszem – kroisz warzywa, ścierasz ser, przygotowujesz sos mięsny, jakieś dipy, surówkę czy co tam lubicie. Układasz składniki w oddzielnych naczyniach i wręczasz dziecku placek tortilli. Jeśli wolicie bardziej swojskie klimaty to zamiast trotilli przyrządzcie naleśniki na ostro.
- Sałatki – wszelkie bufety sałatkowe. Na bazie makaronu, sałaty, kaszy, ziemniaków. Obok wyłóż świeże pieczywo, oliwę, ser, orzechy czy nasiona do posypania, a maluch niech tworzy własną kompozycję. Możecie nawet zrobić konkurs na najciekawszą nazwę sałatki
- Naleśniki – na słodko (czy w formie wytrawnej). Smażysz ich górę a reszta należy do wyobraźni maluchów
- Owoce z jogurtem
-
- Warzywa z sosami
- Najprostsze na świeci kanapki!
2) BUFET OBIADOWO-RODZINNY
To tak naprawdę nie jest w 100% bufet, ale daję dzieciom sporą dawkę wolności i wykorzystuje większość profitów płynących z podawania jedzenia w tej formie. O co chodzi? Przygotowujesz normalny obiad (dajmy na to pieczone udka z kurczaka, puree ziemniaczane, gotowaną marchewkę i mizerię). Nie nakładasz jedzenia na talerz a wykładasz je na stole w formie bufetu. Każdy domownik dostaje swój talerzyk, nakłada to, na co ma ochotę i tyle, ile sądzi, że zje. Proste, prawda? Rodzinne posiłki dzięki temu małemu trickowi mogą stać się naprawdę przyjemnością.
3 rzeczy, które musisz wiedzieć o BUFECIE:
- Nie musisz przy każdym posiłku stosować tej metody. Powiem więcej – lepiej tego nie rób! Wszystko może się znudzić, a nie warto, żeby tak prosta i skuteczna metoda się zmarnowała 😀
- To nie magia! Ułożenie nielubianych przez dziecko warzyw w formie bufetu nie zmieni Twojego niejadka w Małego Smakosza. Ta metoda działa tylko w połączeniu z innymi i przede wszystkim ze zmianą nastawienia!
- Możesz ustalić razem z dzieckiem pewne zasady jedzenia w formie bufetu. Taką zasadą może być na przykład to, że dziecko zje zawsze jakieś warzywo lub owoc, albo że zje przynajmniej 2 produkty. Bufet nie musi oznaczać totalnego pozbawienia Cię kontroli.
Szwedzki stół to jednak genialny wynalazek! A mózgi naszych dzieci działają podobnie do naszych. Warto to wykorzystać 😀 Pamiętaj jednak, by nawet jedząc posiłek w formie bufetu, przypominać dziecku o umiarze. To świetna okazja do pokazania, co tak naprawdę umiar oznacza w praktyce. Pokaż to na swoim przykładzie (kontrolując, by nie wpaść w bufetowe rozpasanie) oraz przypominaj dziecku przed posiłkiem.
Myślisz, że wykorzystasz ten prosty sposób i odmienić Wasze rodzinne posiłki?
Źródła:
Foo. Peggy Mason, Analgesia Accompanying Food Consumption Requires Ingestion of Hedonic Foods, The Journal of Neuroscience, 14 October 2009, 29(41): 13053-13062; doi: 10.1523/JNEUROSCI.3514-09.2009
Kahn, B. Journal of Consumer Research, March 2004; vol. 30: pp 519-533. News release, University of Illinois at Urbana-Champaign.
6 komentarzy
Świetny patent- kiedyś go już wypróbowałam, co prawda z lenistwa. Wszystkie składniki obiadu wylądowały na stole w garnkach, w których się gotowały. Nie chciało mi się pytać każdego co i ile zje. Fajnie się to sprawdziło i dało dzieciom dużą swobodę.
No to teraz przejdę do bufetu i dam dzieciom jeszcze więcej możliwości wyboru 🙂
hehe lenistwo to czasem klucz do szcześcia 😀 Daj znać, jak u Was sprawdził się bufet 🙂
Świetny pomysł. Nie zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawy w sposób oczywisty, ale rzeczywiście, masz rację! Tak właśnie jest! Wykorzystam to w swoim domu 🙂
Powodzenia! 🙂 Daj znać, jak zareagowały dzieciaki
Zgadzam się. Większy wybór większy apetyt i dziecka. U nas też taka forma sprawdza się idealnie.
I u dziecka i u dorosłego 😀 Fajnie, że z tego korzystacie!