Wiecie już, że ostatnio szpinakowy blog kręci się wokół cukru (dobrego i złego). Postanowiłam na początek cyklu wpisów o słodyczach, przedstawić Wam tego naszego słodkiego przyjaciela (wroga?). Bo najważniejsze, to wiedzieć z kim walczymy :).
Mówię walczymy, choć nie lubię tych militarnych porównań. Ale w ramach akcji “Całkiem nieSŁODKI prezent” przyjęliśmy wspólny front, który zachęca do wręczania niesłodkich prezentów :D. Jeśli nie wiesz, na czym to polega – zajrzyj koniecznie tutaj!
Planowałam w dzisiejszym wpisie opowiedzieć Wam, dlaczego cukier jest DOBRY, ZŁY I BRZYDKI. Ale w praktyce okazało się, że jest tyle do opowiedzenia… że dziś dowiecie się jedynie, dlaczego jest tak DOBRY :D.
Dlaczego cukier jest dobry?
Kto był kiedyś na diecie (niekoniecznie takiej profesjonalnej, raczej zwykłej w stylu: “nie jem kolacji, nie jem słodyczy, jem kapustę”) wie, jak ogromnie potrafią głodnego człowieka przyciągać witryny cukiernicze i sklepowe półki pełne czekolad.
To udowodnione, że gdy jesteśmy głodni, nasz umysł kieruje naszym zachowaniem w taki sposób, by dostarczyć sobie szybkiej dawki energii. Dłużej patrzymy w sklepie na półki ze słodyczami, łatwiej jest nam się skusić na ciastko do kawy, trudniej odmówić cukierków, którymi częstuje nas koleżanka.
Nie wierzysz? Spójrz na nasz rodzimy eksperyment przeprowadzony przez Kasię Bosacką w programie “Wiem, co jem na diecie” – obejrzyj
Cukier, to dla naszego mózgu skarb! Czyste źródło energii. Dawka glukozy dla neuronów w naszym mózgu, mięśni w naszym ciele i krwinek we krwi. Tego nie da się obejść. Nasz organizm KOCHA CUKIER. A dokładniej kocha wszystko, co słodkie, bo słodki smak wiąże się z obietnicą dostarczenia sobie energii.
Jeszcze bardziej cukier kochają nasze dzieci i wiele z nich jest nie tyle uzależnione od cukru, co nastawione na węglowodany. Jeżeli Twoje dziecko przedkłada makaron ponad mięso, z pizzy najchętniej zjada ciasto i w każdym momencie dnia może najeść się bułką… to prawdopodobnie jest węglowodanoholikiem :). To jest sprawa, którą musimy po prostu zaakceptować i co najwyżej mądrze tym zarządzać, proponując różnorodne źródła węglowodanów.
Dzieciaki kochają węglowodany, to udowodnione naukowo!
Dlaczego dzieci tak bardzo kochają słodycze? Mamy trochę badań na ten temat!
Przykładowo w tym badaniu zaproponowano dzieciom (9-10 lat), nastolatkom (14-16 lat) i dorosłym (20-25 lat) do spróbowania roztwory glukozy o różnym stężeniu. Okazało się, że dzieci wybierały zdecydowanie najsłodszy napój (o najwyższym stężeniu), ale również nastolatkowie wybierali stężenia wyższe od osób dorosłych. Wielu badaczy sugeruje, że naturalna miłość do słodyczy znika (lub przynajmniej zmniejsza się), dopiero gdy przestajemy rosnąć.
Ponad to dzieci kojarzą smak słodki z bezpieczeństwem. Z bezpiecznym źródłem energii. Nie możemy tego tak po prostu zmienić i powiedzieć “Ty nie będziesz lubić słodyczy” albo “jedz fasolę zamiast czekolady”. Możemy oczywiście kształtować nawyki, uczyć różnorodności, dawać dobry przykład (to nasza odpowiedzialność!). Ale fizjologiczne większość dzieci będzie preferować słodki smak. Nawiązując do tego badania:
“Słodki smak w przyrodzie jest równoznaczny z energią, która jest niezbędna do wzrostu i rozwoju. Dlatego wydaje się on dzieciom tak bezpieczny do spożycia. Mleko matki też jest słodkie, co potwierdza istnienie związku między słodkim smakiem, a bezpiecznym źródłem energii.”
Również dziecięcy mózg “woła” o cukier z całą mocą. Wynika to z jego ogromnych potrzeb. We wczesnym dzieciństwie mózg dziecka pochłania ok. 45% energii dostarczanej z pożywieniem. A dokładniej glukozy, która z tego pożywienia powstała. Nic więc dziwnego, że dzieci mają większą ochotę nie tylko na ciastka, ale i na pieczywo, makaron czy ziemniaki. Ich ciała wiedzą, że tam znajdą najszybsze źródła energii dla mózgu. Pamiętaj, że aby dostarczyć dziecku glukozę nie musisz poić go wodą z cukrem, organizm jest w stanie „wytworzyć” ją ze wszystkich węglowodanów. To już nasza dorosła sprawa, czy będziemy dziecku proponować te najprostsze czy bardziej złożone.
Ale! Nie wszystkie dzieci tak samo mocno kochają cukier i węglowodany. Na pewno znajdzie się tu wielu rodziców, których dzieci kochają mięso, a nawet warzywa. To zależy od mnóstwa czynników – tempa rozwoju, potrzeb mózgu, wrażliwości smakowej, smaków preferowanych przez mamę w ciąży i w okresie karmienia piersią, czynników genetycznych…
W jednym z badań odkryto, że stopień pożądania słodkiego smaku jest wyższy u dzieci, które intensywnie rosną. Dzieci (na podstawie wyboru słodkości napoju) podzielono na grupy o wysokiej i niskiej preferencji słodkiego smaku. Okazało się, że między grupami nie stwierdzono żadnych różnic (w wieku, wadze, stopniu rozwoju, płci) poza jedną – poziomem wskaźnika wzrostu kości (NTx), który można wykryć w moczu. Rosnące kości wydzielają hormony, które wpływają na nasz metabolizm. Jak powiedziała autorka badania:
Musimy to zrozumieć…
Bez zrozumienia tej zależności daleko nie zajdziemy, bo będziemy walczyć z wiatrakami. Narzekać, zachęcać, prosić, błagać i przekupywać… Warto zaakceptować to, że nasze dzieci kochają cukier (trzeba by winić za to wszystkie matki karmiące mlekiem swoje dzieci – wszakże uzależniły je od słodkiego smaku!).
Ale nie oznacza to, że nie możemy nad tą węglowodanową miłością dzieci zapanować.
Zawsze powtarzam moim pacjentkom:
„Akceptacja nie oznacza, że nie chcemy i nie możemy czegoś zmienić!”
CO MOŻESZ ZROBIĆ?
- Możemy maksymalnie umożliwić naszym dzieciom podejmowanie dobrych decyzji
- Udostępniać produkty o dużej wartości odżywczej, naładowane wartościowymi składnikami
- Pokazywać (swoim przykładem, tym jak skomponowane są posiłki, naszymi wypowiedziami, zachowaniem otoczenia), co to znaczy umiar, różnorodność, proporcje (to najważniejsze zasady żywieniowe!)
- Krótko mówiąc –
kształtować dobre nawyki żywieniowe
Uważam, że jednym z dobrych nawyków żywieniowych jest niełączenie słodyczy z emocjami. Z okazjami typu urodziny, święta, wizyta znajomych. To znaczy – oczywiście, że słodycze się wtedy pojawią, ale nie powinny stać się czymś, na co dziecko czeka. Między innymi dlatego stworzyłam akcję “Całkiem nieSŁODKI prezent”. By pomóc Wam nauczyć Wasze dzieci, że słodycze to całkowicie zwykłe jedzenie.
Niestety musimy sobie również jasno powiedzieć, że:
CUKIER JEST ZŁY
Tak naprawdę nie potrzebujemy go w ogóle.
Co mam na myśli? Nie potrzebujemy tych białych kryształków z torebki, ani tych brązowych, ani płynnych, ani nawet tych w tabletkach. Glukoza jest nam potrzebna do życia, ale dostarczamy ją sobie w odpowiedniej ilości w postaci innych produktów – płatków, kaszy, pieczywa, owoców, warzyw.
Dla zdrowia, wzrostu, rozwoju, życia cukier nie jest nam w ogóle potrzebny!
Myślę, że warto sobie uświadomić, że słodycze jemy tylko i wyłącznie dla przyjemności. Cukier dodajemy do potraw tylko po to, by miały lepszy smak.
Ogromną miłość, jaka istnieje naturalnie między dziećmi a cukrem, z rozkoszą wykorzystują również producenci żywności, dodając cukier wszędzie, gdzie się da. Dzięki niemu produkty bardziej nam smakują i mamy na nie większą ochotę.
CIEKAWOSTKA!
Czy wiesz, że sól uwydatnia słodki smak produktu? Czasami szczypta soli może zastąpić łyżkę cukru!
Zależność tę z powodzeniem wykorzystują producenci żywności. Zamiast dodawać więcej cukru (konsumenci są na tym punkcie coraz bardziej wyczuleni), dosypują sól… Ale niestety, soli też spożywamy zbyt dużo 🙁
Zwykle nie lubię narzekać na producentów żywności. Uważam, że mądry konsument może ich z powodzeniem “wychować”. Swoimi wyborami podpowiedzieć, jakiego składu i sposobu wyprodukowania produktu oczekuje.
Jednak nasze dzieci są bezbronne. One nie są świadomymi konsumentami.
- Nie mają wiedzy o mechanizmach psychologicznych, jakie producenci stosują
- Nie potrafią myśleć perspektywicznie
- Nie przemawia do nich argument zdrowia
Trudno im pojąć, że to, ile słodyczy zjedzą po obiedzie wpłynie na to, jak będą się czuć wieczorem, a co dopiero, jak będą wyglądać za 10 lat. Dla nas dorosłych trudno jest to zrozumieć, nie możemy tego oczekiwać od dzieci!
Dlatego uważam, że musimy nasze dzieci wspierać, kierować, uczyć. Okażmy zrozumienie dla ich miłości do słodyczy i węglowodanów, ale nie pozostawiajmy ich z nią samych.
Jeżeli nie nałożymy na słodyczy i tzw. śmieciowe jedzenie żadnych ram, puścimy nasze dzieci samopas, to pójdą one najprostszą drogą, bo tak podpowiadają im ich ciała.
Będą jadły zbyt dużo cukru, zbyt dużo soli i zbyt dużo tłuszczu.
5 tysięcy lat temu ta skłonność pomogłaby im przetrwać.
W dzisiejszych czasach sprawi, że:
- Ukształtują się w nich jeszcze silniejsze preferencje smaku słodkiego i słonego, które będą trwać nie tylko do końca okresu wzrostu, ale i do końca życia
- Będą kojarzyć słodkie produkty z pozytywnymi doznaniami emocjonalnymi, a stąd już tylko jeden, mały kroczek do tzw. “zajadania stresów”
- Może rozwinąć się u nich nadwaga, wraz ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami. U dzieci, to przede wszystkim skutki psychologiczne: izolacja, wykluczenie, brak akceptacji
- Przez resztę życia będą zmagać się ze słodkim nałogiem
25 komentarzy
Cukier to energia. W Anglii dziadki mają po sto lat i piją kawę/herbatę z mlekiem z białym cukrem i żyją. Najlepszy przykład tego, że potrzebujemy cukru.
Energia pewnie, ale można zjeść jabłko albo łyżkę miodu 🙂 I w tym i w tym trzeba zachować umiar. A podejrzewam jednak, że te dziadki w Anglii mimo wszystko jedzą mniej cukru niż nasze dzieci a już na pewno jadły mniej cukru, gdy gdy sami byli dziećmi 🙂
Niestety bardzo lubię słodycze, ale po pierwsze staram się wybierać te lepszej jakości, a po drugie zwracam uwagę na to żeby cukier był w słodyczach, a nie w większości spożywanych posiłków, co patrząc na etykiety większości produktów nie jest wcale łatwe. Dodatkowo staram się żeby dzieci nie traktowały słodyczy jako codziennego must have.
Tak, dbanie o to, by usunąć cukier ze wszystkich dodatkowych posiłków działa bardzo dobrze 🙂 Wtedy nawet jeśli jemy codziennie coś słodkiego, to nie zjadamy za dużo cukru 🙂
ojej najsłodzy roztwór glukozy… skojarzyło mi się z krzywą glukozy, ten mdły słodki smak, bleee. I chyba wszystko jednak zależy od dziecka. Laura lubi słodkie, ale jak coś jest za słodkie odkłada.
hehe podejrzewam, że niektóre dzieciaki wypiłyby ten roztwór za jednym razem! 🙂 Ale tak jak pisałam – skłonność dzieci do cukru i słodkiego smaku zależy od wielu czynników. Generalnie dzieci lubią cukier, ale jedne bardziej inne mniej. Szpinakożerca np. uwielbia przede wszystkim wszystko co kwaśne 🙂
Jak we wszystkim umiar jest kluczem do szczęścia.
Dokładnie! Umiar to jedna z 3 najważniejszych zasad żywieniowych – https://szpinakrobibleee.pl/najwazniejsze-zasady-zywieniowe/
Tylko jeszcze trzeba jakoś nauczyć tego nasze dzieci 🙂
Cukier, no cóż staram się ograniczać zarówno w mojej diecie, jak i w diecie mojego dziecka. Nie rezygnuję całkowicie, po prostu staram się podchodzić do tematu rozsądnie. Ale akcja całkiem niesłodki prezent jest genialna – chętnie napiszę o niej u mnie na blogu! Pozdrawiam
Rozsądne podejście wydaje mi się hmm najrozsądniejsze! 🙂 Super, że masz ochotę się przyłączyć! Zależy mi, by akcja dotarła do jak największej liczby osób 🙂 Jeśli będziesz miała jakieś pytania lub potrzebowała dodatkowych materiałów – pisz do mnie 🙂
Fajny artykuł, bo najważniejszy jest złoty środek 🙂
a cukier jest na pewno lepszym rozwiązaniem niż sztuczne słodziki 😉
To prawda! Sztuczne słodziki dodatkowo oszukują nasz organizm…no i są sztuczne. To zawsze gorszy wybór 🙂 Ja wolę zjeść prawdziwe ciasto czekoladowe raz na jakiś czas niż popijać codziennie kawę ze słodzikiem..
Jak zwykle świetnie napisane,pokazałaś cukier w sposób, który rzadko jest w ogóle przedstawiany. Mimo, że wydawać by się mogło, sporo o cukrze wiem, u Ciebie znalazłam porcję nowych informacji!
P.S. ja chyba nigdy nie wyrosłam z zamiłowania do cukru i węglowodanów 😀 Ale staram się z tym rozsądnie żyć:) Bo jak we wszystkim, rozsądek i umiar są kluczem do sukcesu 🙂
Dzięki Iza! Starałam się właśnie zajść ten cały cukier od innej strony, no i oczywiście zahaczyć o nawyki żywieniowe 🙂 Zdrowy rozsądek to podstawa. Uwielbiam go!
Nie słodzę herbaty. Od ponad 25 lat. Kiedy urodził się mój syn naturalne dla mnie było, że przejmie ten dobry nawyk po mnie. Niestety, moja teściowa miał inny pomysł, bo przecież gorzka herbata nie smakuje 😉 Często u naszych rodziców pokutuje opinia, że bez cukru się nie da, a szkoda, bo tak jak napisałaś, nie ma potrzeby wspomagania się nim, wystarczą naturalne zasoby. Jako diabetyk nie mam w domu cukru, wszędzie, gdzie muszę go użyć sypię ksylitol. Syn na szczęście za herbatą jako taką w ogóle nie przepada ponad nią stawiając zwykłą wodę i ta miłość do wody trwa już 12 lat 😉
Ja też nie słodzę, ale kiedy przychodzę do mojej babci, to zawsze wsypuję do szklanki min. 1 łyżeczkę cukru! 😀 Takie skojarzenie. Słodka herbata tylko tam smakuje dobrze! Niestety starsze pokolenia często mają problem ze zrozumienie, że cukier nie jest dobry. Dla nich to było prawdziwe bogactwo – mieć cukier, móc pójść na ciastko do cukierni. Dla nas to codzienność… i to właśnie wszystko zmienia. Warto to uświadamiać…a jeśli nie da rady im to rozmawiać szczerze i uczciwie o tym z dziećmi 🙂
Jestem Anonimowym Węglowodanikiem. Picie roztworu glukozy w ciąży przed badaniem krzywej nie wiązało się u mnie z żadnym dyskomfortem.. Z tego co widzę, moja córka też je uwielbia… Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy z akcji. Baaardzo dużo mi uświadamiają. Połaczenie słodyczy z emocjami – oo tak 🙁
Stopień akceptacji stężenia „cukru w cukrze” jest w pewnym stopniu uwarunkowany genetycznie 🙂 Kiedyś mówiłam, że nie ma czegoś, co jest dla mnie „za słodkie”, obecnie wiele jest takich produktów. Zatem to też zmienia się w toku naszego życia 🙂
Cieszę się, że artykuły Ci pomagają. Po to są! Niestety mnóstwo osób wiąże słodycze z emocjami….wiem to z własnego doświadczenie. Dlatego tak ważne jest dla mnie, by naszym dzieciom pokazać, że tak wcale być nie musi! 🙂
Nie uwierzysz ale przestałam słodzić mając 13 lat (teraz mam 28).Pierwsze śmiali się ze mnie rodzice a potem sami też przestali słodzić 🙂 Teraz spodziewam się syna i z pewnością nie zamierzam rozpieszczać do nadmiarem słodyczy! Pozdrawiam 🙂
Zgadzam się z Tobą, że kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych ma tutaj kluczowe znaczenie. To aspekt, który powinniśmy brać pod uwagę nie tylko w odniesieniu do dzieci, ale także do siebie. Jeśli cały rok będziemy się zdrowo odżywiać i dokonywać dobrych wyborów, nie będziemy musieli sezonowo przechodzić na dietę 😉
Bardzo dobry, wartościowy wpis. Chyba wydrukuję i przykleję na lodówce 🙂
Oj żeby tak wszyscy chętnie chcieli wysłuchać tego, że cukier nie jest taki dobry i nie nadając mu pozytywnych cech jesteśmy w stanie ograniczyć spożywanie go przez dziecko. Mój maluch jest jeszcze mały ale już staram się rozmawiać ze wszystkimi o tym, że jeżeli prezent to lepiej owoc niż czekolada. Staram się również przekonać, że lizak nie może być nagrodą za dobre zachowanie. Ale to trochę tak jak walka z wiatrakami… Ciągle słyszę, że jak mu nie dam to będzie jadł po kontach. Na nic tłumaczenia, że można dziecko NAUCZYĆ prawidłowych nawyków.
Bardzo interesujacy wpis 🙂 Ja jak moge ograniczam cukier zastepujac go owocami i sokami 🙂
kurcze o wielu z tych rzeczy nie miałam pojęcia
“jedz fasolę zamiast czekolady” a może czekoladowe ciasteczka z fasoli? 🙂 Takie dwa w jednym, u nas się sprawdzają 🙂